30 ☽ thought i had it all figured out ☾

321 45 28
                                    

Changbin zatrzymał się przy drzwiach wyjściowych. Choć zdążył już położyć dłoń na klamce, a nawet wywrzeć na nią pewien nacisk, ponownie poczuł zawahanie, z którym bił się odkąd tylko otworzył oczy. Decyzja o tym, czy powinien pójść do szkoły, nigdy nie wydawała się równie trudna, jak tego poranka. Rozważał powrót do łóżka myjąc zęby, pijąc parzącą w język herbatę oraz zapinając jak zwykle niedostatecznie wyprasowaną, białą koszulę. Wizja zaszycia się w bezpiecznych czterech ścianach wydawała się być niezwykle kusząca. Mógłby spędzić dzień na nadrabianiu serialowych zaległości lub po prostu na spaniu, gdyż ostatnimi czasy większość jego nocy naznaczona była mimowolnym czuwaniem. Bo niestety z pewnego bardzo konkretnego powodu, nie potrafił zmrużyć oka. Zaryglowanie się w mieszkaniu oszczędziłoby mu również wielu problemów, z którymi nie do końca miał ochotę się mierzyć. Chociaż "nie miał ochoty" to mało powiedziane. Changbin panicznie bał się pierwszego dnia w szkole po długim weekendzie, a tym samym - pierwszego spotkania z Felixem po ich małym "incydencie".

Szatyn wciąż nie potrafił uświadomić sobie, co tak właściwie się między nimi wydarzyło. Wspomnienie piegowatych policzków młodszego chłopaka, obleczonych rumieńcem tak płomiennym jak jego włosy, szeroko otwartych z zadziwienia oczu, a przede wszystkim miękkich, koralowych ust, wywoływało w brzuchu Changbina przyjemne łaskotki. Jednocześnie jednak sprawiało, że tracił oddech w piersiach, z powodu ogarniającego go przerażenia.

Tak, Seo Changbin bał się jak cholera, bo wiedział, że każdy czyn ma swoje konsekwencje, a to czy okażą się one dobre, czy złe, zależało jedynie od niego. Teraz to szatyn pociągał za sznurki i miał decydujące zdanie w kwestii tego, jak dalej potoczy się ich relacja. Tyle, że Changbin nie chciał, aby spoczywała na nim tak wielka odpowiedzialność. Właściwie nigdy nie był dobry w podejmowaniu decyzji, nawet jeśli chodziło o bardzo prozaiczne sprawy. Toteż mając świadomość, że swoim wyborem może zmienić nie tylko swoje, ale i cudze życie, a przede wszystkim kogoś zranić, czuł się niemal zdruzgotany. Nic więc dziwnego, że miał ochotę schować się pod kołdrą, mając nadzieję, iż dobry los zdecyduje za niego.

Przeżywając wewnętrzny konflikt, po raz kolejny powrócił myślami do piątkowego popołudnia, mimowolnie się uśmiechając. Niezależnie od tego, co stanie się w przyszłości, nigdy nie będzie żałował tamtych chwil. Wręcz przeciwnie - traktował je jako najpiękniejsze i najcenniejsze wspomnienia.

Changbin czuł gorący oddech Felixa w zagłębieniu szyi, gdyż ten wtuliwszy się w niego, od kilku długich minut nie zmienił swojej pozycji nawet odrobinę. Z tego samego powodu czuł również mocno bijące serce chłopaka. Fakt, że trzepotało w jego piersi, niczym ptak uwięziony w klatce, na wpół go przerażał, a na wpół fascynował. Nie spodziewał się, że bardzo krótki i bardzo niewinny pocałunek wprawi rudowłosego w taki stan. A jednak, kiedy ich usta rozłączył się po zaledwie kilku sekundach, Felix ukrył się w ramionach szatyna, zbyt zawstydzony, by móc spojrzeć mu w oczy i zbyt zaskoczony, by móc wydusić z siebie choćby słowo.

Milczenie młodszego na początku przestraszyło Changbina, powodując lawinę pytań. Czy przypadkiem się nie pośpieszył? Czy dobrze zrobił przekraczając granicę przyjaźni? A przede wszystkim - czy nie wystraszył Felixa. Dopiero po chwili zorientował się, że przecież brak odpowiedzi często bywa najbardziej sugestywną odpowiedzią. W końcu stwierdzenie, że mowa jest srebrem a milczenie złotem nie wzięło się znikąd. Dlatego pozwolił sobie trwać w tym komfortowym uścisku, nie zadając zbędnych pytań. Nie chciał psuć danej im chwili. Chwili, o której obaj rozmyślali nadzwyczaj często, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Changbin przyciągnął blondyna jeszcze bliżej, nachylając się lekko, by złożyć delikatny pocałunek na czubku jego głowy, wdychając zapach chłopaka. Kochał tę słodką, jakby pudrową mieszankę, której nie brakowało jednak świeżości i lekkości. Zapach Felixa przywodził mu na myśl słoneczny, letni dzień spędzany w parku nad brzegiem rzeki, orzeźwiającą, cytrusową lemoniadę i gumę balonową, jaką zwykł kupować w nadmiarze za dzieciaka. Zapach sprawiający, że czuł się beztrosko, ale i bezpiecznie - jak w domu.

Hai finito le parti pubblicate.

⏰ Ultimo aggiornamento: Jun 27, 2019 ⏰

Aggiungi questa storia alla tua Biblioteca per ricevere una notifica quando verrà pubblicata la prossima parte!

give you the moonDove le storie prendono vita. Scoprilo ora