4☽ it's hard to speak when i'm with you ☾

300 39 16
                                    

Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że wielka popularność Seo Changbina miała swoje źródło w statusie społecznym rodziny, z której pochodził. Nic bardziej mylnego. Szatyn nie należał do grona dzieciaków wyróżniających się z tłumu dzięki drogim butom z ekskluzywnych sklepów i uśmieszkom wyższości na zadufanych w sobie twarzach. Nigdy nie otaczał się świtą posłusznych, przygłupich kolegów, chcących kąpać się w jego sławie. On na nią zapracował. Kompletnie odcinając się od rodzicielskich funduszy, koncentrował się na tym, co najlepiej umiał, czyli nauce i muzyce. Dzięki temu już w pierwszej klasie znalazł się na językach wszystkich uczniów, jako ten piekielnie mądry i utalentowany mózgowiec z artystyczną duszą. Choć w pierwszej chwili mógł wzbudzać respekt przez swój poważny wyraz twarzy i chłodne oczy ukryte za ciemnymi oprawkami okrągłych okularów, każdy kto zbliżył się do niego choć trochę, szybko zmieniał zdanie. Szatyn przy lepszym poznaniu okazywał się być ciepłą, gadatliwą osobą, o szerokich horyzontach, zakręconą na punkcie muzyki. Wiecznie w słuchawkach, przemierzał korytarze, odwzajemniając nieśmiałe uśmiechy rzucane w jego stronę przez młodszych kolegów i zapatrzone w niego dziewczyny. Niewątpliwie było w nim coś przyciągającego, mimo że nie wyróżniał się ani wzrostem, ani wyglądem. Tak, był przystojny, ale nie była to uroda typowa dla licealnych łamaczy serc. Mimo wszystko teraz, będąc w ostatniej klasie, niemal każdy go kojarzył. Może z wyjątkiem nowicjuszy, którzy dopiero po raz pierwszy wkroczyli w mury szkoły.

Changbin szedł właśnie szybkim krokiem przez dziedziniec, zmierzając w stronę części szkoły, w której mieściły się klasy pierwszo i drugorocznych. Odkąd zakończył drugi etap nauki, prawie w ogóle nie zaglądał do tamtych budynków. Nie miał po co. Skoro wszystkie potrzebne mu miejsca znajdowały się w prawym skrzydle, tak samo jak gabinet dyrektorski i sala muzyczna, lewe odeszło dla niego w zapomnienie.

Dzisiaj jednak miał swój cel w tej nagłej zmianie otoczenia. Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy pomyślał o nowym uczniu liceum, którego nie widział odkąd opuścił rodzinne miasto. Nie spodziewał się, że jego najlepszy przyjaciel z czasów dzieciństwa, mógłby wybrać podobną ścieżkę edukacji, co on. Ich priorytety zawsze różniły się dość mocno. Kiedy jednak usłyszał o jego przyjeździe, niemal zaczął skakać z radości. Bądź co bądź, minęły lata świetlne od ich ostatniej, realnej rozmowy. W dodatku Hyunjin był czymś w rodzaju pierwszej miłości Changbina, chodź szatyn wolał nazywać to uczucie młodzieńczą fascynacją. Nie potrafił jednak zliczyć ile bezsennych nocy spędził myśląc o chłopaku, pisząc teksty dotyczące jego przeżyć. Wszystkie były fatalne i obecnie Changbin wstydził się nawet o nich myśleć, ale czy można spodziewać się ambitnych wersów ze strony szesnastolatka, zauroczonego w dwa lata młodszym dzieciaku?

Z uśmiechem na ustach, otworzył drzwi wejściowe lewego skrzydła, rozkoszując się ciepłem panującym w środku. Tegoroczny wrzesień był naprawdę chłodny i nawet ten dwuminutowy spacer przez dziedziniec, bardzo wyziębił chłopaka. Teraz jednak będąc w przytulnym, jasnym korytarzu, poczuł się znacznie lepiej. Wyciągnął z kieszeni telefon i wystukał kilka słów.

Do: Flower boy Jinnie

Gdzie jesteś? Będę na stołówce.

Do: Binnie oppa

Muszę jeszcze zanieść jakieś papiery do sekretariatu. Daj mi dziesięć minut!

Szatyn uśmiechnął się jeszcze szerzej, czując jak jego serce wykonuje radosnego fikołka, po czym lekkim krokiem udał się w stronę dawno nie widzianej jadalni.

☾☾☾☽ ☽☽

Felix pov

give you the moonWhere stories live. Discover now