21☽ guess i'm a bad liar ☾

211 43 12
                                    

- ... masz wolny dom, to może wreszcie mnie do siebie zaprosisz?

Jisung zakończył swoją wypowiedź niemal błagalnym pytaniem, którego wagę podkreślił wychylając się w stronę przyjaciela z miną proszącego szczeniaczka. Właściwie do upodobnienia się do tego uroczego stworzenia brakowało mu jedynie wywieszenia języka, ale jakkolwiek chłopak lubił robić z siebie głupka, miał też swoje granice. Siedział przez chwilę z rękami złożonymi jak do modlitwy, powstrzymując się od mrugania, aby nadać spojrzeniu ciemnych oczu jeszcze więcej intensywności, jednak wzrok rudowłosego zawieszony był gdzieś ponad jego ramieniem. 

Jisung westchnął bezgłośnie, a lekko podekscytowany wyraz twarzy momentalnie zastąpił poirytowany grymas.

- Felix - wypowiedział imię przyjaciela, jednak i to spotkało się z głuchą ciszą. Dopiero, gdy w jego kierunku poleciała do połowy umoczona w ketchupie frytka, która odbiła się od jego policzka, zostawiając na nim (oraz śnieżnobiałej koszuli) czerwony ślad, chłopak podskoczył jak oparzony.

- C-co ty robisz! - Wrzasnął odrobinę za głośno, o czym świadczyło kilka spojrzeń, które skierowały w ich stronę osoby spragnione jakichkolwiek sensacji w tym, przez większość czasu niezwykle nudnym, szkolnym środowisku. Rudowłosy szybko uniósł dłonie do ust, rozglądając się pospiesznie dookoła, by upewnić się, czy przypadkiem pewien ciemnowłosy chłopak również nie zwrócił na niego uwagi. Na szczęście (albo i nie), nic takiego się nie stało. 

- Yongbok, jeśli chcesz poprawić ze mną kontakt, to ignorowanie mnie nie jest najlepszym sposobem - wyrzucił z siebie Han, korzystając z chwilowego powrotu przyjaciela do rzeczywistości. Felix mruknął coś pod nosem, mimowolnie unosząc dłoń, by przeczesać palcami rudą czuprynę. Faktycznie, odkąd tylko zajęli swoje miejsca w bardzo strategicznym punkcie, to jest - w samym rogu stołówki, tuż za filarem, na którym kucharki zwykły wieszać menu, nie odezwał się niemal ani razu. To Jisung nawijał jak szalony, próbując zdobyć choć odrobinę atencji ze strony chłopaka.

- Uh... - westchnął, biorąc w palce przywiędłą frytkę i wpychając ją sobie do ust. - Zapatrzyłem się, przepraszam.

Han jęknął bezgłośnie, podpierając ze znużeniem podbródek na dłoni. Felix nie musiał nic mówić. Doskonale zdawał sobie sprawę, że bardziej od rozmowy interesował go Changbin, siedzący zaledwie kilka stolików dalej. Rudowłosy wpatrywał się w niego tak intensywnie, że Jisung zastanawiał się, dlaczego jeszcze nie wypalił szatynowi dziury w czole. Obejrzał się przez ramię, akurat w momencie, gdy ten ze śmiechem podbierał Hyunjinowi kawałek kurczaka z jego talerza. Felix, którego uwadze również nie uszedł ten gest, wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, niewątpliwie będący jednak oznaką głębokiego zawodu, po czym ukrył twarz w dłoniach.

- Lixie nooo - mruknął Jisung, klepiąc przyjaciela po ramieniu. - Zawsze się tak zachowują. Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze?

- Nie - burknął w odpowiedzi rudowłosy. Mógł być świadkiem stołówkowych 'schadzek' Changbina z Hwangiem codziennie, ale wciąż odczuwał to samo ukłucie zazdrości. Jeśli nawet nie większe, gdyż ostatnio miał wrażenie, jakoby jego nienawiść do Hyunjina ewoluowała. Być może dlatego, że nie mógł znieść jak ten stale przyczyniał się do przerywania wspólnych chwil z szatynem lub po prostu za bardzo przywiązał się do Seo. A może i jedno, i drugie?

- Dobra, bynajmniej - zaczął Jisung, postanawiając zmienić temat, by choć na chwilę odciągnąć przyjaciela od nieprzyjemnych myśli. - Pytałem kiedy zaprosisz mnie do siebie. 

Rudowłosy ponownie ukrył twarz w dłoniach. No tak, mógł się spodziewać, że prędzej czy później Hanowi zamarzy się wbicie do jego 'luksusowej chaty', jak zwykł mawiać. Oczywiście nie miałby nic przeciwko, skoro kryzys fatalnego samopoczucia został już zażegnany, ale teraz pojawił się kolejny problem, którego wytłumaczyć wcale nie było łatwo.

give you the moonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt