6 ☽ i've got my eye on you ☾

225 41 3
                                    

Felix pov

Nie lubiłem Hyunjina. I chyba byłem jedyną osobą w całej naszej klasie, a może i we wszystkich pierwszych, która nie obdarzyła go czystym uwielbieniem. Bruneta po prostu nie było za co nie lubić. Niesamowicie przystojny, mimo to cholernie skromny i nieśmiały, swoim uroczym śmiechem sukcesywnie podbijał serca wszystkich kolegów i nauczycieli. W dodatku dobrze się uczył i był niesamowicie pomocny. Wręcz do porzygu. Chociaż nie miałem najmniejszych powodów, żeby czuć do niego taką niechęć, gdy tylko widziałem go w pobliżu, coś skręcało mnie w środku.

No dobrze, właściwie to miałem jeden powód. Ilekroć tylko mój wzrok padał na tę idealną, kawaii twarz, przypominałem sobie jak przytulał się z Changbinem. I niestety ten incydent przed stołówką nie był jednorazowy. Oni definitywnie się przyjaźnili, bo zacząłem coraz częściej widywać hyunga w lewym skrzydle. Oczywiście niemal za każdym razem z brunetem. Nie wpadałem na nich zbyt często, bo wolałem oszczędzić sobie tego widoku, jednak pech chciał, że za każdym razem byli zdecydowanie zbyt blisko siebie.

Parę razy spotkałem też Changbina samego. Zawsze wyglądało to jednak identycznie. Uśmiechał się lekko, unosząc wyżej jeden kącik tych swoich perfekcyjnych ust, rzucając krótkie "Cześć Lee Felix". Odpowiadałem mu tym samym, machając, w duchu zaś ganiłem się za swój pieprzony entuzjazm. Dlaczego cieszyłem się za każdym razem tak bardzo, skoro od pamiętnej środy nie rozmawialiśmy już w ogóle? Cały czas miałem w głowie jego słowa. "Spotkajmy się jeszcze kiedyś". Po co tak powiedział, jeżeli widocznie wcale nie miał tego na myśli?

Starałem się więc udawać, że wszystko jest okej i nadal zachowywać się tak samo, jak przed naszym spotkaniem. Jednak niezależnie od tego czy byłem na lekcji, czy też spotykałem się z przyjaciółmi, moje myśli zawsze krążyły wokół ciemnowłosego chłopaka.

Teraz też, bezmyślnie wgapiałem się w przesuwające się za oknem samochody, kompletnie odcinając od otaczających mnie ludzi. Chyba powinienem był rozwiązywać równania, ale nie miałem do tego ani głowy, ani ochoty. Masochistycznie wolałem przypominać sobie po raz milionowy śmiech Changbina. Z zamyślenia wyrwał mnie mocny kuksaniec. Odwróciłem się do Jisunga, żeby spiorunować go wzrokiem, on jednak wskazał ruchem głowy na profesora.

- Mówi do ciebie idioto - syknął.

Odchrząknąłem, wstając. Rzeczywiście, stary Woo patrzył prosto na mnie.

- Panie Lee, to druga negatywna ocena w tym tygodniu. Jeśli myślisz, że możesz sobie odpuszczać naukę tylko dlatego, że wciąż mamy wrzesień, to się mylisz. Okres karencji dla nowych uczniów już dawno minął.

Spojrzałem na leżący przede mną test, który chwilę temu został mi oddany. Rzeczywiście, ostatnio jakoś mi nie szło. Skłoniłem pokornie głowę.

- Przepraszam, poprawię się.

Woo obrzucił mnie kolejnym, miażdżącym spojrzeniem, po czym wrócił do kontynuowania lekcji. Kolejne trzydzieści minut spędziłem na bezmyślnym przepisywaniu z tablicy, a kiedy opuściłem klasę miałem ochotę wyjść ze szkoły i już nigdy tu nie wrócić. Usiadłem na ławce pod oknem obok Jisunga, który widząc mój wyraz twarzy nie odezwał się ani słowem, chyba nie chcąc pogarszać sytuacji.

- Felix? - Ktoś wypowiedział moje imię. Słysząc ten głos zacisnąłem pięści. Jeszcze jego tu brakowało. Ociągając się, uniosłem głowę, a moje oczy spotkały się z tymi długorzęsymi o migdałowym kształcie.

- Co chcesz Hyunjin? - Zapytałem. Co prawda zabrzmiało to niezbyt miło, ale jakoś mało mnie to obeszło.

- Widzę, że jesteś nie w humorze. Mam dla ciebie propozycję. Chciałbym ci pomóc z matematyką.

give you the moonWhere stories live. Discover now