15 ☽ if i get a little prettier, can i be your baby? ☾

197 44 7
                                    

Felix nie pojawił się w szkole także w poniedziałek, ale fakt ten umknął Changbinowi, który całą swoją uwagę poświęcił Hyunjinowi. Od piątkowej rozmowy z brunetem, był on jedyną osobą, o której myślał i z powodu braku zainteresowania czymkolwiek innym po raz pierwszy nie był w stanie rozwiązać przy tablicy zadania z matematyki. Prawdopodobnie znałby odpowiedź, gdyby choć trochę bardziej się skupił, ale wszystkie niewiadome układały się dla niego w imię... przyjaciela? Szatyn już nie potrafił określić, na jakim poziomie była obecnie ich relacja. Nie poruszył z brunetem tematu tamtej rozmowy, mimo że cały czas miał w głowie słowa, które ten napisał. Próbował zachowywać się normalnie, udając, że do niczego nie doszło, jednak wszystkie wydarzenia piątkowej nocy odbijały się echem w jego głowie. Pisali ze sobą tak, jak zawsze, w niedzielę nawet zwyczajowo spotkali się w domu Hyunjina. Nic jednak nie było takie samo, a w powietrzu wyczuwalne było elektryzujące napięcie. Podświadomie obaj utrzymywali dystans, a gdy ich dłonie przez przypadek się spotykały, odskakiwali od siebie, odwracając zawstydzony wzrok. Changbin wiedział, że problem leżał w nim. Gdyby tylko chciał, mógłby mieć bruneta całego dla siebie. Właściwie to już go miał. Zdawał sobie sprawę, że uczucia Hyunjina tak łatwo nie ulegną zmianie, mimo że nie dostał jednoznacznej odpowiedzi. 

Changbin nie wiedział czego tak naprawdę się bał. Przecież sam był od dłuższego czasu głęboko zauroczony Hyunjinem, adorując go całego, takim, jakim był. Uwielbiał każdy szczegół jego uroczej twarzy - idealne oczy o migdałowym kształcie, długie rzęsy, pieprzyk na lewej, dolnej powiece. Zachwycał się jego śmiechem. Podobało mu się wszystko w jego charakterze - cała nieśmiałość, skromność i szczerość Hyunjina, to, że czuł się przy nim lekko, zapominając o wszelkich trudnościach. Coś go jednak blokowało, coś czego nie potrafił określić sprawiało, że nie był w stanie z równą szczerością odpowiedzieć na jego wyznanie. Po prostu nie miał dostatecznej odwagi, by z pewnością w głosie, patrząc mu prosto w oczy powiedzieć, że chce go każdego dnia obok siebie.

Wszystko stało się dla Changbina jeszcze bardziej skomplikowane, gdy wtorkowego popołudnia, wychodząc przez bramę szkoły, zagłębiony we własnych myślach, wpadł na drobną, rudowłosą figurkę.

- Przepraszam - mruknął pod nosem, chcąc minąć tę osobę, gdy nagle zatrzymał się jak wryty, błyskawicznie odwracając. Otworzył szeroko oczy, mrugając kilkakrotnie, jakby nie będąc pewien, czy obraz przed nim jest realny. Czy to naprawdę mógł być...

- Felix - powiedział zduszonym głosem, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.

Chłopak uśmiechnął się do niego niepewnie, zaczesując do tyłu grzywkę, która teraz opadała na jego czoło rudymi kaskadami. Changbin patrzył jak urzeczony na jego nowe włosy w odcieniu żywego ognia, w których igrało popołudniowe słońce. Sprawiało ono, że Felix zdawał się promieniować ciepłym blaskiem, który jeszcze bardziej podkreślał złote plamki, błyszczące w jego oczach. Wyglądał... pięknie. Szatyn nie potrafił znaleźć innego słowa, które mogłoby go opisać. Lee Felix był niezaprzeczalnie piękny. Był słońcem. Był gwiazdą. Dziełem sztuki, stworzonym przez najlepszego artystę, o nadzwyczajnych umiejętnościach.

- Cześć hyung - odezwało się rudowłose zjawisko, wprawiając każdą komórkę ciała Changbina w drżenie.

- Felix - powtórzył słabo Seo, nie będąc w stanie określić, co się właściwie z nim działo. Odchrząknął kilkukrotnie, próbując powrócić do rzeczywistości. Changbin, uspokój się. - Nie widziałem cię wczoraj.

Chłopak smętnie wbił wzrok w swoje buty, gasnąc na chwilę, ale szybko ubrał swoją twarz w charakterystyczny, pełen blasku uśmiech.

- Trochę się jeszcze źle czułem - wzruszył ramionami. - Śpieszysz się do domu?

give you the moonWhere stories live. Discover now