~ 14 ~

9 5 0
                                    

Następnego dnia Dorian od samego rana próbował znaleźć gdzieś Genevieve. Miał ogromne wyrzuty sumienia, choć nawet nie był pewny, co konkretnie powiedział źle. Wiedział jednak, że trafił w czuły punkt dziewczyny i przypadkowo ją zranił. Musiał natychmiast ją przeprosić. Był gotowy i zdesperowany do tego stopnia, że przybiegłby z bukietem kwiatów, by tylko ją uszczęśliwić. Wczorajszy dzień naprawdę mógł być wspaniały, nawet byli niedaleko jego domu, ale oczywiście magiczny klimat musiał prysnąć. Dorian czuł się jak po bliskim spotkaniu z murem.

Widząc ją w oddali po kilkunastu minutach szukania od razu podbiegł do niej.

- Genevieve, bardzo cię przepraszam za... - Dorian wyrzucił z siebie wszystko na jednym wydechu, ale Gwen uniosła tylko dłoń by mu przerwać.

- Zapomniałam już o tym. Wybacz, ale idę na zajęcia.

Chłód w głosie dziewczyny zadziałał jak kulka w skroń dla chłopaka. Dorian wiedział, że rudowłosa nie zapomniała o tym, bo po takim odrzuceniu wiadome było, że dalej żywi urazę. Najchętniej znowu by za nią pobiegł, ale powstrzymała go tylko szybka psychoanaliza. Chłopak poczuł, że dziewczyna nie chce go widzieć, do czasu aż opadną jej emocje.

I to była prawda.

Gwen nie zapomniała słów Doriana. Poczuła się zawstydzona, oszukana i przegrana. Niby jego uwaga była prosta, była wręcz suchym faktem, ale to sprawiło, że wróciły wszystkie jej wspomnienia. Wróciło do niej życie sprzed kontuzji. Całe baletowe marzenie uderzyło ją, zachwiało jej psychikę i wystawiło kolejny raz na próbę. A Gwen dalej nie była tak silna, jak każdy uważał.

- Jesteś gotowa na dzisiejszą próbę? – Alan pojawił się niewiadomo skąd.

Dziewczyna od razu uśmiechnęła się, sama nie wiedziała czy była to szczera czy fałszywa reakcja.

- Oczywiście, że tak!

- W końcu będziemy ćwiczyć naszą wspólną scenę – Alan cały się rozpromienił.

Gwen zamrugała kilka razy, nie przetworzyła jeszcze tej wypowiedzi i nie wiedziała, jak zareagować. Blondyn pokręcił głową rozbawiony jej zdziwieniem.

- Mamy w scenariuszu jedną wspólną scenę. Na końcu drugiego aktu, pamiętasz?

Gwen zmrużyła oczy i uśmiechnęła się zawstydzona. Kompletnie o tym zapomniała! Alan objął ją i wciąż się śmiejąc z roztargnienia dziewczyny odprowadził ją na lekcję.

- Czekaj na mnie po lekcji na tarasie wschodnim, dobra?

Dziewczyna pokiwała głową i weszła do klasy. Niemal maszynowo usiadła w swojej ławce i maszynowo skupiła się na lekcji. Lecz gdzieś w podświadomości ciągle słyszała głos Doriana.

„Nie widać po tobie baletowych ruchów"

Zabolało ją to. Mocniej niż się spodziewała.

Od razu po lekcji Dorian kolejny raz spróbował znaleźć dziewczynę. Szukał w tłumie jej rudych włosów, lecz niestety zobaczył ją w towarzystwie Alana. Automatycznie jego emocje opadły i doszło rozgoryczenie całą sytuacją. Chłopak nie sądził, że Gwen tak szybko znajdzie sobie pocieszenie. Westchnął cicho, odwrócił się i odszedł.

A Delilah wszystko zauważyła.

Już od dłuższego czasu próbowała wymyślić coś, co by skłóciło jej byłego chłopaka i rudą piękność. Dalej uważała, że Alan nie pokazuje wszystkich swoich możliwości na próbach, bo jest zbyt zaabsorbowany nowym zauroczeniem. Przemawiała za nią zazdrość w tamtym momencie, a dziewczyna błędnie tłumaczyła ją dbaniem o musical. Ona chciała tylko by to, co kiedyś należało do niej, nie dostało się już w niczyje ręce.

I Dorian powinien jej w tym pomóc.

***

Alan przymierzał się do tego już od jakiegoś czasu. Od jego rozstania z Delilah minęło już sporo czasu, a on był wciąż sam. Dopiero po przyjściu Genevieve do szkoły zaczął na nowo się zakochiwać. Dziewczyna już od ich pierwszego spotkania zapadła mu w pamięć, choć chłopak nawet nie spodziewał się tego, że będzie go tak ciągnęło w jej kierunku. Jakaś niewyjaśniona siła ciągle pchała go ku niej, do bycia blisko niej. Ich relacja rozwijała się szybko, była pełna podtekstów i intymnych dyskusji, ale nic konkretnie ich nie określało. I w końcu Alan postanowił coś z tym zrobić. Nadszedł czas wykorzystać swoją pewność siebie, do czegoś bardziej pożytecznego niż rola w musicalu.

Chłopak czekał na tarasie wschodnim. Zajął ich ulubioną ławkę i wpatrywał się w oszklony korytarz, by wypatrzyć jak Genevieve zbliża się do niego. Dziewczyna już z daleka wydawała się zamyślona, jakby nieobecna. Tamtego dnia nie potrafiła dobrze ukryć swoich emocji. Widać było wyraźnie, że jest czymś przejęta, czymś się martwi, coś zaprzątało jej głowę. Alan już się zmartwił, że może to nieodpowiedni czas na bycie Romeo. Postanowił zatem najpierw przebadać teren.

- Czym się martwisz?

Dziewczyna spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. Chciała mu się kolejny raz wygadać, opowiedzieć o swoich problemach, ale jednocześnie wolała dusić w sobie wszystko. Wcześniej o wszystkich problemach informowała swoich znajomych i rodziców, ale po kontuzji wszystko uległo zmianie. Może zabrakło jej siły do normalnego funkcjonowania, ale pozostałe resztki zmusiły ją do zamknięcia się w sobie.

- Jestem tylko nieco niewyspana.

Alan nie uwierzył jej, ale zrozumiał, że dziewczyna w ten sposób unika rozmowy na drażniący ją temat. Zaśmiał się tylko pod nosem, by jej nie zestresować.

- To co ty robiłaś w nocy?

„Płakałam, szlochałam, oglądałam swoje stare nagrania z występów by płakać jeszcze głośniej"

- Uczyłam się – Genevieve wzruszyła ramionami.

Alan kolejny raz jej nie uwierzył.

glasshouse ✔Where stories live. Discover now