~ 11 ~

13 5 0
                                    

Emocjonalna strona Gwen zaczęła wracać do normy. Pomimo dalszej częściowej apatii i okazjonalnych załamań wszystko praktycznie się unormowało. Sytuacja czasami wyglądała na niestabilną, ale tylko dla czujnego oka. Tylko Dorian zauważył jak Genevieve potrafi na sekundę zmienić nastrój. Jak nagle błysk w jej oku zamienia się na puste spojrzenie wyżarte z emocji. Ale co on tam mógł wiedzieć. Nie był jej przyjacielem, nawet bliskim kolegą, by wspominać jej o swoim spostrzeżeniach. Był zaledwie znajomym, z którym rozmawia się tylko z konieczności. Nie był Alanem, za którym rudowłosa najwidoczniej szalała. Nie był chyba wart jej uwagi.

***

Genevieve bardzo przyłożyła się do prób związanych z musicalem. Pomimo tego, że spektakl mało ją interesował, bo nadal miała problem z uznaniem muzyki jako swoje hobby, to zaczęła sobie wmawiać, że się do tego nadaje, że ci wszyscy ludzie jej potrzebują. Dziewczyna zmieniła swoje podejście do całej odgrywanej przez siebie szopki i zaczęła traktować to poważnie, jak Alan. Chłopak żył całym tym przedsięwzięciem. Jako główny aktor był w każdej scenie, dlatego od początku prób starał się grać jak najlepiej. Sztuka wypełniła całe jego serce, cały jego umysł i całą jego duszę. Pragnienie atencji pochłonęło go do reszty, stało się priorytetem. Dlatego Alan był najlepszy.

A Gwen patrząc na niego czuła ogromną pewność siebie. Ona z niego emanowała w każdym jego ruchu. Nawet każdy jego krok był starannie przemyślany i ustalony. Rudowłosa patrzyła na niego jak urzeczona, nie mogła pojąć i nie mogła odgadnąć, co czyni go tak charyzmatycznym. Swoje nowe umiejętności psychologiczne próbowała przełożyć na Alana, ale nic to nie dało. Jego postać była nieodgadnioną zagadką, a jej brakowało jednej cennej wskazówki.

Dziewczyna uwielbiała przychodzić na próby. Uwielbiała patrzeć na wszystkich ludzi pochłoniętych w jakiś spektakl. Uczyła się wtedy od nich tego zaangażowania, patrzyła jak zachowują się ludzie z marzeniami. Widziała siebie w ich postawie przed operacją. I wtedy zrozumiała, jak bardzo musiała być irytująca dla ludzi, którzy nigdy nie byli nawet w połowie taka jak ona.

- Idziesz? – głos Alana wyrwał ją nieco z głębszych rozmyślań.

Dziewczyna szybko pokręciła głową.

- Mam swoją próbę za 30 minut – uśmiechnęła się przepraszająco.

Blondyn wyraźnie zawiedziony westchnął, ale nie pozostało mu nic innego jak przytulenie dziewczyny na pożegnanie i udanie się do domu.

„Trudno, kiedy indziej ją gdzieś zaproszę"

Genevieve cierpliwie czekała na swoją grupę, a tymczasem patrzyła jak spora część aktorów wychodzi z sali. Przyglądając się całej tej scenerii zauważyła, że Dorian siada do fortepianu i wyciąga z teczki zestaw nut. Dziewczyna już niemal odruchowo chciała wstać i zobaczyć, co się dzieje, ale w ostatnim momencie powstrzymała się. Przypomniało jej, że kilka tygodni temu pomogła mu przy jednej melodii i była ciekawa, czy chłopak zastosował się do jej rad.

Więc cierpliwie czekała.

Dorian zaczął delikatnie uderzać o klawisze. Już od pierwszej nuty szło mu bardzo gładko i płynnie. Przez cały początek patrzył uważnie na zapis nutowy, lecz później muzyka go poniosła i skupił się na samej czynności, a nie poprawności. Genevieve uśmiechnęła się delikatnie na widok go tak rozluźnionego. Miała wrażenie, że chłopak jest ciągle zestresowany, już nie nieśmiały, ale właśnie zestresowany, a tu na scenie był wyraźnie odprężony. Gdy przestał grać dziewczyna zaczęła głośno klaskać. Dorian zaskoczony obrócił się i zobaczył radosną pannę Welch. Pomachał jej i wrócił do grania, tym razem weselszej melodii. Gwen od razu wstała z miejsca i podeszła do fortepianu. Usiadła obok niego i nie mogąc się oprzeć zaczęła jedną ręką dodawać nuty do tej doskonale znanej jej melodii. Dorian roześmiał się pod nosem, ale nie przestawał grać. Bardzo dobrze się bawił.

- Sporo chyba ćwiczyłeś – zauważyła Genevieve.

- Nie miałem wyboru. Jeszcze jakieś 6 lat temu sporo grałem, bo pianino stało u mnie w salonie, ale przy przeprowadzce rodzice musieli je sprzedać i praktycznie od tamtej pory nie grałem.

Chłopak musiał być nieźle odprężony, skoro tak rozbudował swoją wypowiedź. Rozgadany Dorian był zawsze lepszy od nieśmiałego Doriana.

- Zauważyłam właśnie, że lepiej sobie radzisz niż ostatnio.

Chłopak prychnął cicho.

- Tak naprawdę to wykułem tylko te dwa utwory.

Genevieve wybuchnęła śmiechem. Spojrzała tylko na Doriana ze śmiesznie skruszoną minę i poklepała go po ramieniu. Wciąż się śmiejąc wstała i poszła w kierunku grupy muzycznej, do której właśnie dołączyła pani Lindberg. Tym razem to ona mogła oddać całą siebie próbie, sama mogła poczuć, z czym wiązało się stanie na scenie.

I to Dorian również zauważył.

Zauważył to, jak bardzo Genevieve chce to poczuć. To zaangażowanie, to zainteresowanie. Zauważył jak bardzo chce się wpasować w resztę grupy. Dziewczyna wyróżniała się spośród całego zespołu, ale nie z wyglądu. Była spokojna, zachowywała się nawet trochę bez przekonania. Nie była pewna do końca, co właściwie robi, gdzie się znajduje. Ona doskonale wiedziała, czego chce, ale chyba wciąż się zastanawiała, czy da radę. Chłopak czuł, że dziewczyna próbuje wpasować się do tłumu.

A Delilah zauważyła dokładnie to samo.

glasshouse ✔Where stories live. Discover now