~ 6 ~

17 3 0
                                    

Gwen dalej nie pasowała do nowej szkoły. Dalej nie pasowała do tych ludzi. Przestała być ideałem, przestała być pewna siebie, przestała się liczyć. Ciągle płakała do poduszki, użalała się nad swoją duszą pozbawioną marzeń i szpetną blizną na kolanie. Nawet Genevieve się nie powodziło. Straciła wysoką pozycję w statusach społecznych, przestano zwracać na nią uwagę, Wraz z rosnącym zainteresowaniem kołem teatralnych cała szkoła żyła tylko przesłuchaniami. Ciągnęły się one tygodniami, by jury mogło dokonać odpowiedniego wyboru. Każdy z niepokojem obserwował bieg wydarzeń, a poszczególni uczniowie przeżywali zdwojoną dawkę tremy, gdy wołano ich na ponowne przesłuchanie. Każdy oczekiwał drugiej i trzeciej i czwartej szansy od życia. Dorian także.

Wiedział, że jego plany dostania głównej roli brzmią surrealnie. Jednak chłopak wiedział, że musi aspirować wysoko. Bez ambicji zawsze będzie grał poboczne role. A on chce zaistnieć. Chce zostać szkolnym aktorem, szkolną gwiazdą, kimś kogo starsze roczniki będą klepać po plecach i zapraszać na domówki. Ale na razie daleko mu do tego. Został przynajmniej zaproszony na jeszcze dwa przesłuchania, co pozwoliło ludziom szeptać na jego widok. Osoby z klasy wyraźnie życzyły mu powodzenia, choć nie brakowało też kłód rzuconych pod nogi. W prywatnej szkole pełnej węży to on był teraz ofiarą.

Pierwszy dzień tygodnia rozpoczęto uroczystym apelem. Odśpiewano hymn, nauczyciel od fizyki wpisywał karne punkty dla uczniów nieumiejących się odpowiednio zachować, a Gwen z trudem utrzymywała równowagę. Wyprostowana sylwetka zdecydowanie nie służyła jej biednemu kolanie. Gdy wszyscy nareszcie już usiedli na podium wkroczył dyrektor placówki i zgrabnie wytłumaczył cele apelu i zaprosił na scenę jury od szkolnego musicalu.

Czwórka eleganckich osób podeszła do mikrofonu, a głos zabrała główna organizatorka.

- Mamy zaszczyt ogłosić, że jury po wielu żmudnych przesłuchaniach dokonała obsadzenia ról. Jesteśmy zadowoleni z naszych wyborów i mamy nadzieję, że wy też będziecie. Liczymy na to, że tak jak w poprzednich latach zespół taneczny i plastyczny, a także grupa muzyczna pomogą nam w stworzeniu tego musicalu, by dumnie zaprezentować go na koniec roku. Dziękujemy wszystkim chętnym za pomoc i widzimy się już wkrótce na próbach - kobieta uśmiechnęła się do uczniów, zebrała oklaski za płomienną przemowę i oddała głos jakiemuś mężczyźnie.

- Przeczytam teraz osoby, które wystąpią w musicalu i po wyczytaniu nazwisk proszę wstać ze swojego miejsca - mężczyzna spojrzał na wszystkich, zobaczył że kilka osób kiwa głową ze zrozumieniem i zaczął czytać pierwsze nazwiska.

Jako pierwszy wstał Alan Stienfield, obsadzony w głównej roli męskiej. Ten widok nikogo nie zdziwił a Gwen uśmiechnęła się pod nosem widząc jego uśmiech. Gdzieś z tyłu siedział Dorian z nieco bardziej zgorszoną miną. Oczywiście spodziewał się takiego obrotu spraw, ale przyjemnie było wierzyć, że tym razem mu się poszczęści. Podświadomie wiedział o swojej przyszłej porażce, ale gdy wyczytano jego nazwisko w kategorii ról drugoplanowych wszystkie złe emocje uleciały z niego w jednej sekundzie. Z uśmiechem wstał ze swojego miejsca i zobaczył, jak ludzie klaszczą i odwracają się by go zobaczyć. Zrobiła to również Genevieve. Spojrzała się na niego, uśmiechnęła i zaczęła mocniej klaskać.

To był jego kolejny mały prywatny sukces.

***

Kolejna wizyta u lekarza znowu nie przebiegła wspaniałomyślnie. Kolano dalej było niesprawne, szpetna blizna dalej pozostała szpetna, a lekarz zaniepokojony nic niedającymi rehabilitacjami zaproponował nową metodę leczenia. Polecił kolejny ośrodek rehabilitacyjny, przepisał nowe maści i nieśmiało wspomniał (o może koniecznej) wizycie u psychologa sportowego. Pani Amanda Welch uniosła tylko brwi, uśmiechnęła się lekko gdy doktor zapisywał na karteczce numer do poleconego specjalisty. Po wyjściu z gabinetu pani Welch podała karteczkę z numerem córce.

- Zrób z tym co chcesz.

A Gwen podarła kartkę i wrzuciła do kosza.

***

Przygotowania do musicalu ruszyły od następnego dnia. Poranne spotkanie grupy muzycznej już przyniosło ze sobą wiele niespodzianek. Pani Lindberg uroczyście wkroczyła do sali niosąc ze sobą stosy teczek. Szeroko uśmiechnięta pokazała swoim uczennicom okładki teczek. Ekspresowo zaczęto przeglądać otrzymane nuty i teksty piosenek. Chór otrzymał specjalne miejsce w całej sztuce z uwagi na to, że był to musical i sporo dziewczyn liczyło na solówki w chórkach i krótki występ na scenie. Genevieve jednak nie. Owszem, miała ogromny staż muzyczny - grała na bardzo wielu instrumentach, śpiewała, mogła poszczycić się czterema oktawami i słuchem muzycznym - ale wraz z utratą baletu Gwen straciła chęć do muzykowania. Przestała śpiewać, przestała grać. Do chóru zapisała się bez powodu, byle w nim być. Pokazać, że jest się utalentowanym, by zdobyć jakiś status w szkole. Ale nikt nie mówił o braniu udziału w jakiekolwiek sztuce. Ona nie była gotowa.

- Nasze prywatne przesłuchania odbędą się za tydzień. Liczę na to, że każda z was spróbuje swoich sił - pani Lindberg uśmiechnęła się zachęcająco do swoich uczennic. Zatrzymała się wzrokiem na kilku dziewczynach, na Genevieve również. Ale ta tylko uśmiechnęła się z grzeczności.

glasshouse ✔Where stories live. Discover now