~ 3 ~

31 6 0
                                    

Dni w nowej szkole mijały jej szybko. Może dlatego, że praktycznie z nikim nie rozmawiała. Była już trzeci dzień w Averby i nadal wszyscy ją ignorowali. Czuła na plecach ich wzrok, szczerze mówiąc na to liczyła, że nawet obgadują ją po kątach. Może i nie chciała być bardzo popularna, ale Gwen nie lubiła, gdy ludzie nie zwracali na nią uwagi. Potrzebowała nieco atencji, choć nigdy nie robiła nic, by ją zdobyć. Dziewczyna wiedziała, że prędzej czy później ludzie się nią zainteresują. Może i miała okropną bliznę na kolanie i duszę pozbawioną marzeń, ale miała co zaoferować tej szkole. Czekała na pierwsze konkursy, w których mogłaby wziąć udział. Zwlekała jednak na zapisy do kół zainteresowań. Nie potrafiła się zdecydować, które z nich wybrać. Czy rozłożyć je tematycznie, czy wybrać jeden z każdej dziedziny. Gwen liczyła na to, że im częściej będzie stała przy tablicy ogłoszeń to Alan pojawi się przy niej. Dziewczyna widziała go kilka razy na korytarzu. Nie była jednak pewna, czy on widział ją. Liczyła na to, ale nie zamierzała się upewniać.

Gwen zmierzała właśnie na salę gimnastyczną. Była nieco tym zaniepokojona. Nie mogła uczestniczyć w zajęciach, bo była całkowicie wyłączona z wychowania fizycznego. Dziewczyna obawiała się jednak, że nauczyciel prowadzący nie będzie zaznajomiony z jej kondycją i będzie chciał z nią o tym porozmawiać. Może nawet poprosi o pokazanie o okropnej blizny na kolanie. A Genevieve nie chciała by ktokolwiek dowiedział się o kontuzji, a zwłaszcza o bliźnie. Dziewczyny takie jak ona nie ukrywają szpetnych rzeczy.

Jednak kiedy weszła na salę gimnastyczną w normalnym mundurku od razu pojawiły się szepty. Ukradkowe spojrzenia w jej stronę. Pozostali uczniowie byli przebrani w obowiązujący strój sportowy. Tylko ona jedna kroczyła przez salę w bordowym stroju, trzymając w dłoni dokument wykluczający ją z zajęć.

Wstydziła się tego. Że wygląda jak kolejna bogata dziewczyna, która unika sportu, tylko dlatego, że nie chce się spocić. Nigdy nie przepadała za takimi dziewczynami, a teraz w oczach innych sama na taką wyglądała. Zmieszana z palącymi policzkami usiadła na trybunach. Poprawiła czarną zakolanówkę i wyjęła z plecaka podręcznik od chemii. Nie zamierzała siedzieć bezczynnie przez dwie godziny lekcyjne. Nadal miała sporo materiału do nadrobienia. Nie chciała także patrzeć na ćwiczących ludzi. Nie chciała patrzeć na ich sprawne kolana. Nie chciała wyobrażać siebie na ich miejscu.

Zatem uczyła się. Podświadomie jednak słuchała dźwięku odbijanej piłki, krzyków nauczyciela i szuraniu butów sportowych. W pewnym momencie oderwała się od nauki, by pooglądać mecz siatkówki. Musiała, nie wytrzymała. Z lekkim uśmiechem na twarzy patrzyła na mecz pomiędzy dziewczynami a chłopakami. Żałowała, że nie była w tamtym momencie na boisku. Chętnie wygrałaby z nimi.

- Nasze mecze są lepsze od chemii?

Genevieve wzdrygnęła się lekko. Nawet nie zauważyła jak Alan przysiadł do niej. Widziała wcześniej, że grał w koszykówkę po drugiej części sali gimnastycznej, ale nie było nawet tego po nim widać. Może lekko zaczerwienione policzki świadczyły o niedawnym wysiłku, ale i tak ciężko było je dostrzec.

- Nie schlebiaj sobie – Genevieve zaśmiała się. – Przez wasze wrzaski nie mogę się skupić.

Alan uśmiechnął się szeroko.

- Zawsze możesz do nas dołączyć.

Uśmiech Gwen nieco opadł, a blondyn od razu to zauważył.

- Nie sądzę, by było to możliwe.

Chłopak wyczuł, że dziewczyna nie ma zamiaru rozwinąć wypowiedzi i powiedzieć czemu to niemożliwe, zatem nie nalegał. Postanowił obrócić to w żart.

-Bo chemia jest ważniejsza?

Rudowłosa zaczęła wymieniać powody, dla których się z nim zgadza.

- Tak, ponieważ mam dużo materiału do nadrobienia a chcę dołączyć do koła chemicznego. I nie uważasz, że znajomość chemii będzie lepsza dla twojej przyszłości niż dobra kondycja?

Alan czuł, że dziewczyna sobie z nim pogrywa, ale bardzo mu się to podobało. Zagryzł wargę i odwrócił od niej wzrok, by spojrzeć na boisko. Męska drużyna dalej wygrywała z dziewczynami, ale różnica punktów była niewielka. Chłopak zatem postanowił dołączyć do nich, by pokazać Genevieve, że można mieć jedno i drugie. Chciał również się przed nią popisać. Chciał, by go obserwowała, tak jak on ją przez poprzednie dwa dni.

Dopiero po dziesięciu zdobytych punktach Alan spojrzał na rudowłosą. Nie patrzyła na niego, wzrok miała utkwiony w podręczniku od chemii. Ale chłopak widział, jak uśmiech błądzi po jej ustach.

I już wiedział, że Genevieve jest zainteresowana nim tak jak on nią.

***

Dorian wiedział, że dziewczyna na niego nie patrzy. Bo czemu miałaby? To, że uśmiechnęła się do niego w samochodzie o niczym nie świadczyło. Ona była po prostu miła. Uśmiechnęła się, bo tak należało wtedy zrobić. Chłopak niepotrzebnie wyobrażał sobie nie wiadomo co. Genevieve zapewne była jedną z tych dziewczyn, które nawet nie wiedzą, że jednym uśmiechem potrafią zwalić kogoś z nóg. Choć nie, ona doskonale o tym wie. Przecież jest wężem w sekundę przed ugryzieniem. Jest najbardziej śmiercionośna ze wszystkich tu obecnych. Dorian powinien jej unikać, a nie o niej myśleć.

„Niemądry Dorian"

„Uważaj na piłkę, Dorian"

„Skup się, Dorian"

„Nie patrz w jej stronę, Dorian"

***

Delilah nie była zadowolona z takiego obrotu spraw. Może na Alanie już jej nie zależało, w końcu od ich rozstania minął już rok. Ale nadal była o niego zazdrosna. Może nie tyle co zazdrosna, ale wolała mieć go na oku. Dziewczyna nie kochała już Alana, sama interesowała się kimś innym, ale odczuwała do chłopaka sentyment. Nadal czuła potrzebę pilnowania go, bała się o niego. Pewnie dlatego, że Delilah nie zasługiwała na Alana i zraniła jego uczucia czuła, że jest mu coś winna. Nie chciała, by kolejna dziewczyna zabawiła się nim, jak niegdyś ona.

A Delilah nie ufała Genevieve. Ta dziewczyna miała zbyt niewinny uśmiech, poruszała się ze zbyt wielką gracją i od razu zyskała w szkole większy status niż na jaki zasługiwała. Ktoś taki jak ona musiał coś ukrywać. W Averby było wiele ideałów, ale od niej było czuć fałsz. Genevieve nie była tym za kogo się podawała. Skrywała jakąś tajemnicę, jakieś problemy, a Delilah zamierzała je odkryć.

glasshouse ✔Where stories live. Discover now