~ 9 ~

20 5 0
                                    

Delilah od razu zauważyła, że w audytorium brakuje Genevieve. Będąc jeszcze w klasie specjalnie usiadła obok niej, by nie spuścić jej z oczu. Lecz ona zaraz po wyjściu zniknęła jej z oczu wlekąc się z tyłu za całą grupą. Potem nagle ślad po niej przepadł, a ona nie miała już czasu zająć się jej szukaniem. Szybko usiadła na niesamowicie pilne spotkanie do musicalu czekając na organizatorów. Drugoklasistkę wyrzuciła już ze swojej głowy i zajęła się pożytecznymi sprawami. Choć nie umknęło jej również to, że Alan nie zjawił się na zebraniu. Z uwagi na pierwszoplanową rolę miał obowiązek stawienia się. Blondynka szybko oceniła sytuację i wybiegła z audytorium go poszukać. Czym prędzej przebiegła po kilku korytarzach, by w końcu zatknąć się na nie jedną, lecz dwie zguby. Stali przytuleni przy szafkach, Genevieve wyraźnie płakała.

Delilah poczuła ukłucie zazdrości, ale postanowiła im nie przeszkadzać. Inaczej ukarze Alana. Jeśli romans z Genevieve znaczył dla niego więcej niż rola w musicalu, to chłopak wcale tej roli nie potrzebuje.

***

Gwen powiedziała Alanowi o wszystkim. O balecie, kontuzji, tenisie, operacji, utraconych marzeniach. O braku planu na siebie. O rosnącym w niej smutku i przygnębieniu. O nic niedających rehabilitacjach. I o ciągłym bólu, o nieporadności. Opowiedziała o wszystkim, co ją nękało od miesięcy. O tym wszystkim z czym nie potrafiła sobie poradzić. Świeże łzy spływały jej po policzkach, a Alan nieustannie wycierał je kciukiem. Wyrzuciła z siebie wszystkie lęki i obawy. Po wygadaniu się, po zrozumieniu swoich problemów dziewczyna od razu poczuła się lepiej. Czuła, jak cała ta żałość z niej uleciała. Poczuła się lżej po zrzuceniu z siebie tego całego ciężaru.

- Całkowicie się rozkleiłam - Gwen zaśmiała się przez łzy.

- Chyba dobrze ci to zrobiło - Alan uśmiechnął się lekko patrząc uważnie na dziewczynę.

Był wzruszony jej zachowaniem, ogromnie jej współczuł i zastanawiał się jak dziewczyna dała radę sama sobie z tym wszystkim dotychczas radzić. Podziwiał ją w pewien sposób, lecz jednocześnie nie rozumiał wielu jej lęków. Starał się jednak je przeanalizować, by jak najlepiej jej pomóc. Alan od razu zrozumiał, że dziewczyna potrzebuje pomocy z zewnątrz i zamierzał jej pomóc, nawet wbrew jej woli.

- Chyba powinniśmy być na lekcji.

Genevieve zdążyła już otrzeć oczy i przypomnieć sobie o szalonym biegu pani Lindberg.

- Tak konkretniej, to powinniśmy być w audytorium. Zwołano jakieś pilne zebranie - Alan skrzywił się lekko, gdy pomyślał o swojej nieobecności.

Dziewczyna szybko zerwała się z miejsca i pociągnęła chłopaka ze sobą. Popchnęła go od razu do przodu i kazała ruszać do audytorium. Nie chciała by miał przez nią problemy, choć zapewne już je miał. Chłopak przytulił na pożegnanie rudowłosą i pobiegł na zebranie. Genevieve natomiast ponownie usiadła i przeanalizowała całą sytuację. Nie chciała już dzisiaj patrzeć na kogokolwiek, więc tak szybko jak mogła udała się do sali muzycznej, zabrała swój plecak i w drodze do wyjścia zadzwoniła po mamę. Musiała jak najszybciej wydostać się ze szkoły.

***

Dorian w piątek dość wcześnie pojawił się w szkole. Po wczorajszym zebraniu organizacyjnym był w stuprocentowej motywacji do pracy. Przez cały czas myślał tylko o swojej roli i już wymyślał różne gesty, by urozmaicić swoją postać. Nie mógł już doczekać się prób, spotkań całego zespołu i dostaniu scenariusza w swoje ręce. Musiał niestety czekać jeszcze tydzień, aż grupa muzyczna i taneczna obsadzą swoich uczniów do konkretnych aktów musicalu. Chłopak wiedział jednak, że w swojej roli będzie musiał wykorzystać umiejętności muzyczne. Postanowił zatem poćwiczyć na szkolnym sprzęcie rano, gdy szkoła była jeszcze pusta. Dorian zatem udał się w kierunku pianina i zaczął grać cokolwiek przyszło mu na myśl. Lekko wyszedł z wprawy, ale nie radził sobie źle. Jednak gdy zobaczył Genevieve opierającą się o framugę drzwi od razu nacisnął zły klawisz. Dziewczyna skrzywiła się lekko na ten fałszywy ruch, ale szybko uśmiechnęła się i podeszła do niego.

- Jak nie dosięgasz, to skracaj sobie nuty.

Stanęła obok niego i wykonała poprawnie ten konkretny takt.

Dorian i tak nie zapamiętał tego ruchu, bo był tak zaskoczony jej obecnością. Zawstydzony spuścił wzrok, by dziewczyna nie zauważyła jego czerwonych policzków. Genevieve zauważyła jego zakłopotanie, dlatego powtórzyła swój ruch na pianinie. I tym razem Dorian zapamiętał.

- Przydałabyś się nam w oprawie muzycznej – zaczął niepewnie chłopak. Słyszałem jak sobie radzisz na naszych spotkaniach.

- Mówiłam ci, że nie chcę brać udziału w musicalu.

- Mówiłaś tylko o castingach – Dorian mimo wszystko próbował ją jakoś namówić do wzięcia udziału.

- Jest to dla mnie jednoznaczne, co cały musical.

Dorian zastanowił się przez chwilę, co powiedzieć.

- Naprawdę nie chcesz brać w tym udziału? O wiele szybciej zaklimatyzowałabyś się w szkole i zdobyła znajomych.

„Choć pewnie nie masz problemu z zyskaniem cudzej sympatii"

- Czemu tak na mnie naciskasz? – Gwen nie wiedziała już jak się bronić, to zaczęła atakować.

- Bo uważam, że masz talent, który szkoda marnować.

I od tamtego momentu dziewczyna zaczęła żałować, że nie stawiła się na castingu. Słowa Doriana jakoś wryły jej się w pamięć i wywołały u niej wyrzuty sumienia. Czemu ona nie widziała dla siebie szansy, a obcy chłopak tak?

- Nie będę ci przeszkadzać, do zobaczenia - Genevieve obróciła się na pięcie i wyszła z sali.

Miała teraz tylko jedną rzecz w planach. Znaleźć panią Lindberg i poprosić o casting. Po rozmowie z Dorianem stwierdziła, że musi zacząć coś robić. Musi znaleźć coś, w czym będzie dobra. I może muzyka w końcu wyzwoli w niej jakieś uczucia. Pozwoli jej coś poczuć. Coś co nie będzie przypominało jej o bólu i bezradności.

Gwen nie miała w zwyczaju się poddawać, była w końcu niezniszczalna, dopóki w to wierzyła.

glasshouse ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora