~ 2 ~

48 7 1
                                    

Pod koniec dnia kolano dało jej o sobie pamiętać. Poruszanie się bez kul nadal było uciążliwe, zwłaszcza gdy Gwen ciągle pilnowała, by nie kuśtykać się, tylko iść jakby kolano było w pełni sprawne. Po powrocie do domu od razu założyła opaskę na kolano z rehabilitacji i założyła ulubioną spódniczkę. Blizna była zakryta, więc dziewczyna pozwoliła sobie choć na jedną rzecz, którą jej odebrano. Po powrocie do kuchni od razu wyczuła, że rodzice mówią o niej. I wcale nie obgadywali jej. Byli raczej zachwyceni, że rozmawiają o niej.

- Dzwonił do nas dyrektor Averby. Bardzo długo komplementował niejaką Genevieve – pani Amanda nałożyła nacisk na to nowe imię. – Nauczyciele są tobą zachwyceni.

Dziewczyna przez chwilę zapomniała o swoim bólu egzystencjalnym i odwzajemniła ich uśmiechy. To prawda, była z siebie dumna. Jakby na nowo zaczynała wierzyć, że jest niezniszczalna. Choć to Genevieve tego dokonała, nie ona.

- Nie przypominam sobie, bym miała córkę o tym imieniu – pani Welch uniosła jedną brew, by bardziej jej się przyjrzeć.

- Bo nie masz – Gwen prychnęła pod nosem, a tata roztrzepał ją po włosach.

- Niech się uczy! – wykrzyknął. – Welchowie nie pokazują swoich słabości.

Wszyscy pokiwali głową.

***

Dorian od dawna przygotowywał się do głównej roli w szkolnym przedstawieniu. Przez całe lato uczył się różnych tekstów na pamięć, recytował je obcym ludziom i zbierał oklaski wszędzie, niezależnie gdzie się pojawił. Matka zawsze mu powtarzała, że dobry aktor to taki, który jest słaby, ale idealnie zamydla widzom oczy. Z uwagi na to, że sam był świetnym fałszerzem, od razu zauważył coś nietypowego w nowej dziewczynie. Tworzyła wokół siebie aurę delikatności i niewinności. Była jak porcelana, którą aż każdy bał się zranić. Dorian widział w niej jednak aktywny wulkan, który po prostu został przykryty białym prześcieradłem i ozdobiony kolorowymi kwiatami. Uznał, że najbezpieczniej będzie się do niej nie zbliżać. Może okazać się lepszą aktorką od niego. W Averby każdy odgrywał jakąś rolę, a ona może po prostu wybrała tą, która została wolna. To ona wydawała mu się najbardziej groźna. W tej szkole wszyscy byli śmiercionośni. To tak jakby wpuścić całą śmietankę towarzyską do jednego pomieszczenia. A ona przypominała węża w sekundę przed ugryzieniem.

Choć gdy się do niego uśmiechnęła, jego myśli na jej temat całkowicie się zmieniły.

***

Gwen nadal tkwiła w swoim bólu egzystencjalnym. Po powrocie ze szkoły od razu pozbyła się z twarzy swojego niewinnego uśmiechu. Przestała poruszać się z gracją, wdziękiem. Zrzuciła z siebie Genevieve i wróciła do zaczerwienionych od płaczu oczu. Wróciła do blizny na kolanie i duszy pozbawionej marzeń. Wróciła do bycia Gwen.

A potem ruszyła do odrabiania lekcji.

Następnego dnia dziewczyna nie ubrała spodni. Założyła spódniczkę od mundurku, naciągnęła czarne rajstopy a na nie jeszcze czarne zakolanówki. Genevieve była uroczą i niewinną dziewczyną, a one nie noszą spodni.

Pani Amanda wyczuła w córce zmianę osobowości i cieszyła się, że Gwen znalazła sposób, by pogodzić się z nową sytuację. Doskonale wiedziała, że w ten sposób dziewczyna po prostu odkłada problemy na bok, jakby odkładała je na strych, by potem o nich zapomnieć. Ale nawet na strychu robi się porządki. I była pewna, że Gwen nie będzie brudziła we własnej głowie i jak tylko będzie gotowa, zrobi gruntowne porządki. Przed wyjściem uściskała ją tylko i zachęciła do uśmiechu. Miała prawo być z niej dumna.

- Zapisz się do jakiegoś koła zainteresowań. Nauczyciele przychylnie patrzą na dodatkowe zaangażowanie – jej tata zagaił rozmowę w drodze do szkoły. - Większość z nich ma już zapewne zamkniętą listę kandydatów, ale dla ciebie wszyscy zrobią wyjątek.

Pan Christian mrugnął do córki porozumiewawczo. Dziewczyna była pewna, że rodzice postarali się o to, by przyjęli ją wszędzie, gdzie tylko by się zapisała. Nie dziwiła im się. Dostała się po znajomościach do tej szkoły, więc również dzięki nim Gwen nie będzie musiała się martwić o brak miejsc dla niej w kółkach zainteresowań. Przez te myśli rudowłosa poczuła odmienny klimat jazdy. Cała ulica była zastawiona przez zmierzających do szkoły uczniów i ich rodziców. Dziewczyna ze strachem odkryła, że już musi zacząć udawać. Może ludzie w szkole jeszcze nie zaczęli zwracać na nią uwagi, udawali wręcz, że jej nie widzą, ale ona wiedziała. Wiedziała, że wszyscy kłamią i obserwują każdy jej ruch. Nikt zwykły nie dołącza do drugiej klasy dwa miesiące po rozpoczęciu semestru. Dlatego Gwen musiała pilnować się ze swoją drugą osobowością.

Stojąc na czerwonym świetle spojrzała na chłopaka siedzącego w sąsiednim samochodzie. I uśmiechnęła się jak Genevieve.

***

Dorian został oczarowany. Jej różowymi ustami, które uśmiechnęły się do niego. I jej oczami, które miały taki przenikliwy blask, że chłopak zamarzył ujrzeć je na żywo, a nie przez szybę samochodu. Jej włosy były idealnie spięte w kucyka, Genevieve pozostawiła na wolności tylko dwa kosmyki przy twarzy. Dorian miał ochotę zakręcić je na palec i wtedy przyjrzeć się dokładnie jej oczom. Ale na razie nie mógł. Choć marzył o tym.

Dziewczyna już odjechała. Samochód jego taty zjechał na drugi pas, więc chłopak nie mógł co liczyć, że podczas jazdy skrzyżują jeszcze swoje spojrzenia. Musiał poczekać, aż oboje dotrą do szkoły.

***

Genevieve wysiadła z samochodu. Poprawiła spódniczkę, upewniła się, że lewe kolano jest zakryte i udała się w stronę szkoły. Dziewczyna obserwowała w międzyczasie jak reszta uczniów wysiada z samochodów, własnych lub rodziców. Z uwagi na to, że przyjechała wraz z innymi, w sporym tłumie, to nikt nie zwrócił na nią uwagi. Choć była pewna, że każdy ją zauważył.

Genevieve od razu udała się do tablicy z ogłoszeniami na głównym holu. Miała jeszcze kilkanaście minut przed pierwszą lekcją, by spisać do zeszytu wszystkie zajęcia dodatkowe. Chciała chodzić na kilka z nich, wtedy zapomniałaby o bliźnie na kolanie i duszy pozbawionej marzeń. Musiała czymś się zająć.

- O jakich zajęciach myślisz, Genevieve? - podszedł do niej jakiś chłopak.

Był wysoki, nawet ona ze swoimi 178 centymetrami poczuła się przy nim niska. Jego blond włosy zostały idealnie przystrzyżone po bokach, a górna część włosów zaczesana na prawy bok. Brązowe oczy nie pasowały do jego bladej cery, ale były zadziwiająco piękne. Jego usta miały odcień wyblakłej od słońca róży. Chłopak przegryzł wargę, by przybrały bardziej wyrazisty kolor.

- W poprzednich szkołach chodziłam już na wszystkie z tej listy - wskazała na kartkę papieru - więc nie wiem, które wybrać.

- Największym zainteresowaniem w Averby cieszy się koło teatralne. W czwartek odbędzie się casting do nowego przedstawienia. Jeśli chcesz szybko stać się popularna, to zdobądź w nim rolę.

Genevieve roześmiała się.

- Nie potrzebuję popularności. W końcu to ty znasz moje imię, choć ja nie znam twojego - uśmiechnęła się szeroko i odeszła w stronę sali od fizyki. Nie mogła przestać się uśmiechać długo po tym jak wykrzyknął za nią swoje imię. I jak rozwiązywała zadanie na tablicy, to wciąż uśmiechała się z tego samego powodu.

"Alan"

glasshouse ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz