~ 5 ~

22 4 0
                                    

Gwen weszła do środka auli i usiadła w kącie, tam gdzie było wolne miejsce. Przesłuchania były otwarte, każdy mógł wejść do środka i pooglądać jak radzą sobie inni. Jury twierdziło, że to świetna okazja do udowodnienia samemu sobie, czy występowanie na scenie jest dla niego. Będąc aktorem nie można mieć nigdy tremy. Publiczność, nieważne jak duża, nie może powodować stresu i poczucia ośmieszenia. Albo jesteś dobry albo kłamiesz.

Dlatego Gwen obserwowała wszystkich na scenie i poza nią. Badała ich zachowanie, doszukiwała się nerwowych tików i zmarszczek na twarzy. Wszystkiego, co w pewien sposób świadczyło o tremie. Prawie każdy z obecnych coś takiego posiadał. Coś malutkiego, trudno zauważalnego. Oznaka stresu, tremy. Może to dobrze, bo widocznie zależało im na danej roli. A może to źle, bo nie nadawali się do zostania aktorem.

Alan wykazywał wewnętrzny spokój przez cały czas. Zachowywał się jak Słońce w teorii heliocentrycznej. To wokół niego skupiała się cała uwaga. To on przyćmił wszystkich pozostałych kandydatów. Był tak pewny siebie, że każdy czuł się sponiewierany. Gwen aż to zawstydziło, bo kiedyś zachowywała się tak jak on. Również lśniła jak on i odbierała wszystkim blask. Wszyscy postrzegali ją jako idealną istotę i na pewno nią była do czasu operacji. Potem utraciła wszystko.

- Co o nim myślisz? - do Gwen podeszła obca dziewczyna, tym samym wyrwała ją z głębszego zamyślenia.

Rudowłosa zastanowiła się przez chwilę i jeszcze raz spojrzała na Alana na scenie.

- Ma ogromne szanse na dostanie głównej roli.

Obca dziewczyna zmarszczyła lekko czoło na sekundę, a potem uśmiechnęła się i opadła na fotel obok Gwen.

- Zawsze wykazywał zdolności aktorskie. Ćwiczenie od najmłodszych lat jeszcze bardziej rozwinęło jego talent.

- Aktorstwo to jego plan na przyszłość? - Gwen zaciekawiła się tym tematem.

Nieznajoma pokiwała głową.

- Zdecydowanie, zawsze o tym marzył - dziewczyna obróciła głowę, by spojrzeć na Alana a potem jeszcze raz spojrzała na Gwen. - A tak w ogóle, to mam na imię Delilah.

***

Może to, co zrobiła nie było rozsądne, ale utrzymało Delilah w przekonaniu, że nowa drugoklasistka jest zainteresowana jej chłopakiem. I nie podobało jej się to. Nie z czystej zazdrości, ale z zaniepokojenia. Jakby ukryty czujnik fałszu ciągle zapalał się w obecności rudowłosej dziewczyny. Jej myśli nie były uzasadnione niczym więcej niż tylko czystą intuicją, także dziewczyna westchnęła tylko i wróciła do czytania scenariusza, bo nadal chciała zdobyć główną żeńską rolę.

***

Obecność na przesłuchaniach zainspirowała Gwen. Może nie od razu do znalezienia nowego hobby, ale na pewno do zapisania się do chóru. Wolałaby jakieś koło fizyczne, ale bała się, że sobie nie poradzi. Wciąż było ciężko utrzymać jej koncentrację, skupienie na czymś większym od jej szpetnej blizny, także wolałaby nie narażać swojego ani czyjegoś życia na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Chór i tak był dobry. Niedługo miało się odbyć jej spotkanie z jego przewodniczącą, by mogła ustalić wokalny talent Gwen. I właśnie, gdy dziewczyna zmierzała do jej gabinetu w oddali zobaczyła Alana. Od razu przyspieszyła na tyle ile mogła i ruszyła w jego kierunku. W pewnym momencie jednak zwolniła, bo zauważyła też tą blondynkę - Delilah. Gwen podsłuchała kawałek ich rozmowy, więc szybko umknęła w jakąś lukę pomiędzy szafkami i zaczęła słuchać. Z czystej ciekawości lub zazdrości.

- Poradzisz sobie, Alan. Dostaniesz tą rolę. I nie rozpraszaj się nikim. Nie ganiaj za dziewczynami, nie choć na imprezy...

Gwen skrzywiła się.

- Nie musisz się o mnie martwić, wiem co robię - Alan zareagował nieco agresywnie i odtrącił rękę blondynki ze swojego ramiona. Potem coś do niej wyszeptał, lecz Genevieve już nie dosłyszała. Jeszcze mocniej wcisnęła się w szafki, by chłopak jej nie zauważył. Szedł w jej kierunku i byłoby to bardzo niezręczne, gdyby jej podsłuchiwanie się wydało.

Na szczęście chłopak ją minął, a Gwen odetchnęła z ulgą. Poczekała jeszcze ze dwie minuty, a potem wyszła z ukrycia. W tym momencie ktoś gwałtownie złapał za biodra i podniósł. Dziewczyna krzyknęła z zaskoczenia i strachu, a potem usłyszała śmiech Alana.

- Myślałaś, że cię nie widziałem?

Postawił ją na ziemi i patrzył się na nią przenikliwie. Wyraźnie żądał odpowiedzi, ale ukrywał to za rozbawionym uśmiechem. Był aktorem nawet poza sceną.

- Chciałam do ciebie podejść, gdy w tym samym momencie przyszła tamta dziewczyna - zaczęła Gwen.

- Przez to nas podsłuchiwałaś? - kolejny nieszczery uśmiech.

- Nie mogłam podsłuchiwać, skoro nic nie słyszałam - skoro Alan bawił się w aktora, to ona też mogła.

Nie wiedziała, czy jej uwierzył, ale kolejny raz zaśmiał się, poprawił niesforny kosmyk jej włosów i zostawił ją na korytarzu. Gwen będąc w lekkim amoku po tej sytuacji stała tak jeszcze kilka sekund i udała się do sali chóru. Była już prawdopodobnie spóźniona i w międzyczasie szukała wiarygodnej wymówki. Skoro już raz dziś kłamała, to drugi raz też mogła.

glasshouse ✔Where stories live. Discover now