Rozdział 19 Uciekaj...

4.4K 133 6
                                    


Alex'a coraz częściej nie ma w domu. Praktycznie w ogóle go nie widuję, a teraz jeszcze oznajmił mi, że wyjeżdża na 2 dni i bym za bardzo nie zdemolowała mu domu, a przede wszystkim nie szperała ram, gdzie mi nie wolno bo może się to dla mnie bardzo źle skończyć. W zupełności wystarczy mi takie ostrzeżenie, aby nie mieszać się w jego sprawy. Ale za to mogę wykorzystać jego nieobecność do swoich celów. Ściślej mówiąc spróbuję się czegoś dowiedzieć, a raczej pogłębić informacje otrzymane od znajomego Alex'a.

Zadzwoniłam po taksówkę, na którą swoją drogą czekałam prawie 40 minut. Taksówkarz zawiózł mnie do miasta. Wysiadłam przy głównej ulicy, a stamtąd udałam się na metrem na Boar Lane. Od nieznajomego dostałam namiary na pewnego mężczyznę, który być może jest w stanie mi pomóc. Oczywiście nie jestem do tego przekonana, ponieważ nawet nie znam tej osoby, a dzielnica do której się kieruję nie wygląda najprzyjemniej. Szczerze mówiąc postępuję teraz bardzo nierozważnie, ale nie mogę odpuścić.

To wszystko nigdy nie powinno mieć miejsc, ale czasu nie cofnę. Może powinnam odpuścić? Przestać pakować się w kłopoty?  Ale skoro zabrnęłam już tak daleko to czy mogę z rezygnować? Czy w ogóle mogę zrezygnować? Obiecałam sobie, że tego nie zrobię, ale nie potrafię zapomnieć. To jest silniejsze ode mnie, nie mogę z tym walczyć, nie potrafię, a zresztą chyba nie chcę. Może gdybym nie poznała przypadkiem Alex'a byłoby inaczej. Znalazłabym pracę, miała mieszkanie, żyła tak jak kiedyś i zapomniała o przeszłości, lecz gdy go poznałam i zaczęłam dowiadywać się o nim nowych rzeczy wszytko do mnie wróciło. Jednakże to nie jego wina, a moja, ponieważ nie potrafię uporać się z przeszłością.

Miałam już wejść do środka i spotkać się z mężczyzną, który może udzielić mi jakiś informacji, ale w ostatniej chwili ktoś złapał mnie z rękę i powstrzymał przed tym. W pierwszej chwili przebiegła mi przez głowę myśl, że może być to Alex i teraz dopiero zaczną się problemy, ale nie. Powstrzymał mnie znajomy Alex'a.

-Co ty tu robisz? - spojrzał podejrzliwie.

-A ty co śledzisz mnie? - zapytałam ironicznie.

-Chciałabyś. Akurat miałem tutaj coś do załatwienia, ale nie myślałem, że ciebie spotkam.

Chłopak wciąż trzymał mnie za nadgarstek, więc w pewnym momencie zostałam po prostu pociągnięta w stronę samochodu. Otworzył mnie przednie drzwi, skinął głową na samochód dając mi tym do zrozumienia, abym wsiadła do środka. Nie wiem, dlaczego ale posłuchałam go. Zatrzasnął za mną drzwi, a sam zajął miejsce kierowcy i odjechał z pod budynku. 

-Po co kręcisz się w tych rejonach?

-Mam swoje powody - odpowiedziałam wymijająco.

-Twoje powody narobią mi kłopoty! - warknął na mnie.

-Jak byś mi nie przerwał już by dawno mnie tam nie było - odwróciłam głowę w drugą stronę.

Mężczyzna nagle zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Okrążył pojazd otworzył drzwi pasażera i kazał mi wysiąść. Nie pewnie wysiadłam z pojazdu. 

-Jeszcze raz cię tam zobaczę, a nie ręczę! Masz się tam nie kręcić! - zaczął na mnie krzyczeć.

-Nie możesz mi tego zabronić! 

-Naprawdę nie wiesz z kim zadzierasz - westchnął kręcąc przy tym głową.

Zbliżył się nagle do mnie niebezpiecznie blisko, po czym przyparł mnie do samochodu.

-Pokażę ci sztuczkę - posłał mi złowrogi uśmieszek.

Nieznajomy sięgnął ręką do tyłu i zza marynarki wyjął nóż. 

-Ponoć jestem nieprzewidywalny - puścił mi oczko.

Mężczyzna zaczął jeździł zimnym ostrzem po moim ciele. Zmierzał ku górze, aż w końcu zatrzymał się narzędziem na mojej szyi i bardziej przycisnął ostrze do mojej skóry.

-To nasze ulubione miejsce - nieznajomy zrobił krótką pauzę w swojej wypowiedzi, aby rozejrzeć się dookoła na otaczający nas las. 

-Nikt by cię tu nie znalazł - dokończył po chwili swoją wypowiedź szepcząc mi do ucha.

-Nie każ mi się tobą zająć - nachylił się.

-To nie byłoby nic przyjemnego - musnął moje usta, po czym puścił mi oczko.

Po tej sytuacji oddalił się ode mnie, schował nóż. Otworzył mi drzwi i kazał wsiąść do auta. Posłusznie wykonałam jego polecenie, ponieważ nie chciałam go bardziej denerwować.

Odwiózł mnie w okolice domu Alex'a, a dalej dotarłam pieszo do domu. Byłam przerażona, kiedy wyciągnął nóż, ale przecież podejrzewałam czym się zajmują. Więc nie powinien mnie dziwić widok noża, w ręku mężczyzny, który trzymał ostrze przy mojej szyi.

Nie da się ukryć, ale oni wszyscy mają nie po kolei w głowie. Jest taki powiedzenie ,,Tylko psychopaci niczego się nie boją". Powoli zaczynam dostrzegać przesłanie tego zdania.

Wróciłam do domu. Od razu udałam się do kuchni, aby napić się wody i trochę uspokoić. Sięgając do górnej szafki po szklankę dostrzegłam coś. Ostatnia górna szuflada była otwarta. Zapewne Alex był w domu i jej nie zamknął. Odstawiłam szklankę na blat i podeszłam kawałek dalej, aby domknąć szufladę. Już miałam ją zamknąć, gdy coś mi w niej błysnęło. Otworzyłam ją zatem bardziej i wtedy to ujrzałam. Wyjęłam przedmiot z szuflady, po czym wzięłam do ręki i własnym oczom nie wierzyłam. 

-Alex?! - zawołałam przerażona, kiedy ujrzałam wściekłego mężczyznę stojącego w drzwiach.


Złe SerceTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon