Rozdział 22 Koniec gierek

4.3K 127 5
                                    


Wróciłam razem z Alex'em do domu. On zaraz udał się do swojej sypialni zabrał z niej coś i wyszedł z domu, ale przed tym ostrzegł mnie, abym nic nie knuła. A może raczej powinnam powiedzieć, że zagroził mi jakichkolwiek czynności bo inaczej się ze mną rozprawi. Lecz jak już wcześniej wspominałam nie boję się bo nie mam nic do stracenia. Jednakże nie powinnam odnosić się tak do Alex'a, jeśli chcę go wykorzystać do osiągnięcia mojej zemsty. Tylko on może mi w tym pomóc, ponieważ jest najbardziej wpływową osobą w Nowym Yorku i nie ma nikogo innego kto miałby większą władzę od niego, bądź podobną. Niby zawsze mogłabym zwrócić się do jego przyjaciela, którego poznałam ostatnim razem. Lecz ten za każdą pomoc chce kolejne przysługi. Szczerze mówiąc nie obawiam się czego ode mnie zażąda. Pewnie inni w mojej sytuacji nawet, by się do niego nie zbliżali. Jeszcze po tym jak groził mi nożem. Lecz obecnie nic już nie jest mi straszne.

Za dużo zobaczyłam. Przeżyłam chwile, które nigdy nie powinny mieć miejsca. To wydarzenie nigdy nie powinno się zdarzyć. Wyjechałam z Idaho, ale czy to coś zmieniło w moim sercu? Otóż nie. Obiecałam sobie, że nie będę się w to pchała, ponieważ nikt by tego nie chciał. Jednakże ja nie potrafię o tym zapomnieć. Było to zbyt bolesne, aby tak po prostu wymazać to z pamięci. Dlatego pragnę zemsty, ale moja zemsta nie uda się bez Alex'a. 

Przyjechałam do Nowego Yorku, ponieważ chciałam zacząć nowe życie. Naprawdę tego pragnęłam, próbowałam żyć jak wcześniej, lecz jak widać życie mnie nie oszczędza. Początkowo nie planowałam zemsty, ale gdy spotkałam tajemniczego motocyklistę i wprowadziłam się do niego, zaczęłam więcej się o nim dowiadywać. Gdy mam już ogólny pogląd na wszystko i wiem mniej więcej kim on jest. Zapragnęłam zemsty, ponieważ wiedziałam, że on może mi ją udostępnić.

Przypadkowo wplątałam się w ten pokręcony świat, ale skoro już w nim jestem, dlaczego by tego nie wykorzystać?

Alex'a nie ma w domu, więc postanowiłam zrobić coś ryzykowanego i udać się do jego gabinetu. Dowiem się jakie jeszcze tajemnice przede mną skrywa. A wtedy nie będzie już odwrotu. Trudno się mówi zaryzykuję, narażę się na gniew moje współlokatora, lecz zniosę to z godnością i nie pokażę mu, że ma nade mną przewagę. Nie ujrzy mojego strachu przed jego osobą. 

Weszłam do gabinetu na drugim piętrze. Wcześniej oczywiście upewniłam się czy, aby na pewno nie wrócił do domu. Gdyż ma on niezwykłe wyczucie czasu, jakby wiedział, że akurat robię coś nielegalnego. Jeszcze trochę i uwierzę, że ma w domu kamery, ale jednak mam nadzieję, że w rzeczywistości ich nie ma bo będę już spalona po całości. 

Zapaliłam światło w pomieszczeniu. Na pierwszy rzut oka nie było widać nic podejrzanego. Dlatego podeszłam do biurka, na którym stal laptop oraz leżało kilka papierów. Byłam tam też jakaś teczka. Nie chciałam do niej zaglądać, ale w końcu po to tutaj przyszłam, ale przeszukać ten pokój.

Otworzyłam brązową teczkę. Podniosłam pierwszą kartę, na na następnej stronie zobaczyłam zdjęcie oraz swoje imię i nazwisko. Alex mnie sprawdził. Było tutaj wszystko z mojej przeszłości. Nawet wydarzenia z Idaho. Kiedy on to zrobił i przede wszystkim skąd ma takie szczegółowe informacje. Choć w z drugiej strony nie powinno mnie dziwić, że zrobił swoje dochodzenie mimo, że to wszystko jest dość niepokojące. Kiedy to czytałam miałam łzy w oczach. Znów przypomniało mi się to o czym tak bardzo chciałam zapomnieć.

Usłyszałam podjeżdżające auto, a nie mówiłam, że Alex ma idealne wyczucie czasu, kiedy ja robię coś nielegalnego. Jeszcze trochę i zacznę wierzyć w te kamery.

Odłożyłam wszystko na miejsce, zgasiłam światło, zamknęłam drzwi i wróciłam do swojego pokoju. Bałam się, że Alex zauważył zapalone światło i zaraz wtargnie wściekły do mojego pokoju, ale tak się nie stało.

Dwie godziny później

-Karen! -usłyszałam nagle głośne wołanie dochodzące z salonu.

-Karen! Chodź tu, albo tam przyjdę - znów usłyszałam wołanie. Wolałam już zejść na dół niż on miał przyjść na górę do mnie.

Weszłam niepewnie do salonu, a tam zastałam wściekłego mężczyznę z teczką w ręku, którą wcześniej przeglądałam w jego gabinecie.

-Pamiętasz co mówiłem? - Rzucił w moim kierunku teczkę, którą trzymał w ręku, a papiery rozsypały się po całym salonie. Następnie podszedł do mnie, a ja delikatnie skinęłam głową na znak, że go rozumiem.

-I co ja mam teraz z tobą zrobić? - zbliżył się jeszcze bardziej.

-Zrób co chcesz. Powiedziałam ci, że nie odpuszczę! Więc tego nie zrobię!

-Uważaj na słowa - warknął na mnie.

-Niby dlaczego? Bo co mi zrobisz?! Wywieziesz do lasu, zabijesz i zakopiesz? Naślesz na mnie kogoś? Uderzysz?! Postraszyć, a może pogrozisz bo dobrze ci to wychodzi! Jesteś zwykłym draniem nic więcej. 

Powiedziałam chyba o kilka słów za dużo, ponieważ nagle upadłam, a moje oczy zaszkliły się. Przyłożyłam swoją dłoń do mojego policzka, który strasznie mnie piekł i bolał. Podniosła głowę do góry i spojrzałam na Alex'a, który stał nade mną.

-Draniem powiadasz? - zgromił mnie spojrzeniem, a po chwili podszedł do mnie złapał za rękę i siłą podniósł do góry. Widziałam złość i gniew w jego spojrzeniu.

Złe SerceWhere stories live. Discover now