Rozdział 20 Nie rób tego...nie chciałam

4.3K 133 3
                                    


Alex?! - zawołałam przerażona, kiedy ujrzałam wściekłego mężczyznę stojącego w drzwiach.

-Wyczucie czasu idealne, ale to chyba tylko ja mam takie szczęście - pomyślałam sobie w duchu.

Brunet podszedł do mnie szybko, po czym zabrał broń, którą trzymałam w ręku i włożył za pasek chowając ją tym sposobem pod marynarką. Odwrócił się do mnie plecami i odszedł.

-Przepraszam - zawołałam za nim.

Mogłam się już nie odzywać przynajmniej by sobie odszedł, a tak wrócił się do mnie.

-Nie miałaś przypadkiem nie mieszać się w moje sprawy?! 

-Nie chciałam. To był przypadek.

-Przypadek?! Może jeszcze powiesz, że to moja wina bo wszedłem do kuchni?! - podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.

-A może chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? - nachylił się nade mną tak, abyśmy byli teraz na równi, by nasze spojrzenia skrzyżowały się, a ja dostrzegła jego gniew.

-Nie, a powinnam? - odezwałam się lekko drżącym głosem.

-Ja mam wiedzieć? Ty powinnaś wiedzieć, więc jak masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - widziałam jak ze złości zaciska zęby. Jakby walczył sam ze sobą, aby zaraz mnie tam nie zabić.

-Nie - pomachałam przecząco.

-Dobrze jak chcesz? - złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę drzwi wyjściowych.

-Co robisz? Puść mnie - wyrywałam się.

Mężczyzna ignorował moje słowa. Zostałam zaciągnięta do garażu, a po chwili zostałam wepchnięta siłą na tylne siedzenia do samochodu. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam przerażona, ponieważ nie wiem co chcę zrobić Alex. Nagle siłą wyprowadził mnie z domu, a teraz jedzie w jakimś nieznanym mi kierunku. Jest około 2 w nocy, ciemno, zimno i ponuro. Z tego wszystkiego nie zdążyłam nawet zabrać żadnej kurtki, a w krótkim rękawku w nocy mimo wszystko trochę mi chłodno. 

Alex jedzie dość szybko, a ja jestem coraz bardziej przerażona. A co jeśli on postanowi się mnie teraz pozbyć? Złość, aż z niego kipi, a ja niestety jestem zdana na niego. Przecież nawet jak będzie chciał mnie zabić to ja nic nie zrobię. Nie ma opcji, żebym dała mu radę tym bardziej, że on wciąż ma przy sobie pistolet i boję się czy w przypływie gniewu nie postanowi go użyć. Lecz chyba nie postąpił by tak nieumyślenie. Jednakże z drugiej strony to nieprzewidywalny człowiek, a z morderstwa zapewne z łatwością by się wykaraskał bo to on rządzi tym miastem.

Kiedy po 20 minutach jazdy wjechaliśmy na drogę prowadzącą między lasami byłam już całkowicie przestraszona. Natomiast, gdy skręcił w wąską piaszczystą drogę, która prowadziła w głąb lasu mało nie umarłam na zawał. Nagle w głowie zaczęły przewijać mi się najróżniejsze myśli i wszystkie głównie o tym jak zginę. Po prostu mam złe przeczucia. W końcu kto normalny przywozi kogoś w samym środku nocy do lasu w dodatku z pistoletem za paskiem. Każdemu w takiej sytuacji przyjdzie tylko jedna myśl do głowy ,,chce mnie zabić".

Samochód zatrzymał się, brunet wysiadł, otworzył moje drzwi i siłą wyciągnął mnie z samochodu. Mało bym się nie przewróciła przy tym. Ciągnął mnie za sobą jeszcze bardziej w głąb lasu. Po pięciu minutach bycia ciągniętą przez jakieś chaszcze i krzaki dotarliśmy do miejsca. Zatrzymał się, odwrócił się wściekły w moją stronę, ale wciąż nie puszczał mojej ręki. Najwidoczniej obawiał się, że mogę próbować uciec.

-Ostrzegałem, ale ty musiałaś nie posłuchać.

-Nie zrobiłam tego specjalnie.

Alex sięgnął ręką do tyłu i wyciągnął swoją broń.

-Widzisz to miejsce? - wskazał bronią na wąwóz w oddali przed nami.

-Jeszcze nikogo tam nie odnaleźli - uśmiechnął się złowrogo, po czym zaczął powoli prowadzić mnie w tym kierunku.

Ze strachu ledwo włóczyłam nogami. Czułam jak z tego wszystkiego łzy napływają mi do oczu, ale starałam się jeszcze je powstrzymać.

-Dlaczego wy nigdy nie słuchacie, kiedy was się ostrzega? - przysunął się do mnie.

-Naprawdę przepraszam. Byłam głupia - nie dałam rady dłużej powstrzymywać łez, więc teraz pozwoliłam im po prostu płynąć.

-Wiedziałem, że będziesz kłopotliwa - szarpnął mnie.

-Podoba ci się to miejsce? - wskazał pistoletem na małe drzewo, które rosło w wąwozie, a może raczej powinnam powiedzieć, że wskazał na ziemie w pobliżu tego drzewka.

-Nie chciałam! - krzyknęłam przez łzy.

-Za późno - uniósł broń na wysokości mojej głowy.

Cała się trzęsłam ze strachu, a łzy płynęły z moich oczu. Nie myślałam, że skończę zakopana, gdzieś w lesie. Ostrzegali mnie, że Alex jest nieprzewidywalny, ale jakby mi kiedyś ktoś powiedział, że umrę w wieku 19 lat i w dodatku nikt nigdy się nie dowie, że w tym miejscu leży taka dziewczyna pomyślałabym, że żartuję. Przecież to brzmi jak scenariusz z filmu akcji, a mimo wszystko jednak dzieje się to naprawdę.

,,Trzeba być świadomym, że w pewnym momencie niektóre rzeczy mają prawo się po prostu skończyć" 

Czy to znaczy, że ja właśnie zakończę swój krótki żywot?

Złe SerceOnde as histórias ganham vida. Descobre agora