Rozdział 48 Zgoda

2.9K 97 4
                                    


Alex ruszył w moim kierunku. Zatrzymał się kilka kroków przede mną, po czym spojrzał na mnie ze współczuciem.

-Karen wiedziałaś kim jestem, ale mimo wszystko związałaś się ze mną. Jeśli dalej chcesz być ze mną nie mieszaj się do moich spraw. Mogę  być dla ciebie taki jak wcześniej, nie będę cię źle traktował. Uchylę ci nawet kawałek nieba, jeśli sobie tego zażyczysz. Spełnię najdrobniejszą zachciankę, pójdę w ognień za tobą, ale jest warunek nie do przeskoczenia - bacznie mnie obserwował.

-Mam być nieświadoma? Udawać, że nie widzę cierpienia innych?

-Dlaczego ty martwisz się złymi ludźmi? - zignorowałam wypowiedź mężczyzny.

-Taki jest mój warunek. Zamierzam odsunąć cię od tego świata - podszedł bliżej.

-Jakoś słabo ci to wychodzi - odwróciłam głowę w drugą stronę.

-Masz rację. Jestem potworem, lecz pamiętaj nikt nie urodził się zły, ale przez świat, w którym żyjemy wszystkim zaczęły rosnąć kły. Każdy musi znać swoją pozycję. W przeciwnym razie odsuną cię od władzy, pokonają, a nawet i zabiją. Tutaj jest jak w dżungli każdy walczy o przetrwanie w inny sposób. Karen, jeśli tak naprawdę nie możesz tego zaakceptować i nie możesz znieść mojego widoku rozstańmy się.

-Ale... - przerwał moją wypowiedź.

-Doprowadzimy tą sprawę do końca, a nasze ścieżki rozejdą się - chciał mnie dotknąć, ale rozmyślił się, po czym zrobił kilka kroków w tył.

Brunet powoli zaczął kierować się w stronę wyjścia. Miałam mętlik w głowie. Nie chciałam naszego rozstania, ale fakt ma rację ciężko mi to zaakceptować. Jednakże czuję, że jeśli teraz pozwolę mu odejść później będę tego żałować. Podjęłam szybką decyzję. Nie wiem czy jest ona słuszna, ale w tej chwili słuchałam głosu serca, a nie rozsądku. Musiałam interweniować. Tej jednej rzeczy byłam pewna na sto procent.

Podbiegłam do Alex'a.

-Zaczekaj - odwrócił się w moją stronę.

-Nie wiem co w tej chwili słuszne, a co nie. Ale wiem jedno, nie chcę się z tobą rozstawać. Miałeś rację doskonale wiedziałam z kim się wiąże, a jednak chciałam spróbować. Zatem zaakceptuję twój warunek, ale ja też mam jeden - spojrzał na mnie zaskoczony.

-Bądź mniej surowy dla James'a.

-Zgoda - uśmiechnęłam się.

-Nawet nie wiem jak mi cię brakowało - objął mnie w talii, po czym przyciągnął bliżej siebie.

Nasze usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku. Alex przyparł mnie do ściany, a jego pocałunki stawały się coraz brutalniejsze. Po chwili zostałam podniesiona, po czym posadził mnie na stole. Teraz nasze spojrzenia mogły się skrzyżować. Jednakże nie czekając ani minuty dłużej złapałam mężczyzną za krawat, by po sekundzie przyciągnąć go do siebie i ponownie złączyć usta w pocałunku. Brunet zaczął całować mnie po szyi, a ja sobie błądziłam rękami po jego ciele, a ściślej mówić dobrałam się do jego guzików od koszuli. On wcale też nie był mi dłużny, ponieważ nie musiałam długo czekać, aby jedna z jego dłoni wsunęła się delikatnie pod moją bluzkę

-Zaczynamy akcję? - ktoś wszedł do pomieszczenia.

Przyznam, że lekko się speszyłam, kiedy jeden z przyjaciół Alex'a nas nakrył. Jednakże brunet nie przejął się niczym. Zaprzestał pocałunków, ale nie oddalił się ode mnie.

-Mają wyczucie - szepnął mi do ucha, a ja tylko mu przytaknęłam.

-Zaraz przyjdziemy - mężczyzna wyszedł.

Alex podał mi dłoń. Złapałam ją, po czym zeskoczyłam ze stołu. Mężczyzna szybko poprawił swój krawat oraz koszulę, a moją koszulkę.

-Gotowa wszystko zakończyć? - skierowaliśmy się do głównej hali.

-Gotowa - skinęłam głową.

Myślę, że podjęłam dobrą decyzję. Jeśli nie chciałam rozstawać się z moim chłopakiem to była jedyne słuszne wyjście. Może jeśli odsunę się od tego świata i przestanę interesować sprawami Alex'a będzie mi dużo łatwiej zaakceptować jego zachowanie względem innych. Choć szczerze mówiąc nigdy mi nie przeszkadzało, że jest brutalny dla pozostałych czy też zabija. Jednakże sprawy James'a nie mogłam zignorować. Sama nie wiem, dlaczego tak zareagowałam.

-Jak to zakończymy to będę zwykłą dziewczyną, która z wyczekaniem będę siedzieć w domu i wyglądać przez okno za swym ukochanym, czy nie wraca ranny? Jejku zanudzę się w tym domu - westchnęłam, po czym odezwałam się z nutką sarkazmu.

-Tak od teraz taka masz być - puścił mi oczko.

-Ale...- przerwał moją wypowiedź.

-Zobaczysz od teraz wiele się zmieni. I od razu uprzedzę twoje kolejne pytanie. Tak od tej pory chcę zwykłą dziewczyną, a nie jakąś wojowniczkę - posłał mi zadziorny uśmiech.

-Ale musisz przyznać niezła była ze mnie wojowniczka? - zaśmiałam się.

-Jeszcze będzie przez kolejne 20 minut - puścił mi oczko.

-Zobaczysz znudzi ci się ta zwykła dziewczyna - szturchnęłam go lekko w ramię.

-Zapewne - wymamrotał coś pod nosem, ale nie do końca to zrozumiałam.

Dotarliśmy do hali głównej. Stamtąd zaraz udamy się do podziemi, gdzie nastąpi koniec.


Złe Serceحيث تعيش القصص. اكتشف الآن