Rozdział 2 W pogoni za życiem

6.8K 190 4
                                    


Znalezienie pracy w Nowym Yorku okazało się trudniejszym, niż początkowo sobie wyobrażałam. Na logikę biorąc, mogłoby się wydawać, że skoro duże miasto, to i wiele oferuje, lecz tutaj mamy dosłownie na odwrót. Gdzie nie zadzwoniłam, bądź nie poszłam na rozmowę otrzymywałam najpopularniejszą wśród pracodawców odpowiedź - oddzwonimy. Często słyszę, że nie mam odpowiedniego doświadczenia, bądź potrzebnego wykształcenia. Z tym że ja nie aplikuję na wysokie stanowiska. Parę miesięcy temu skończyłam dopiero 19 lat. Dopiero wkraczam w świat dorosłości i zamiast robić, to małymi kroczkami ucząc się powoli nowej roli, zostałam rzucona na głęboką wodę. Nie skarżę się, że życie rzuca mi kłody pod nogi, ale jak mam zdobyć odpowiednie kwalifikacje, jeśli zostaję odrzucona na starcie, nie mam możliwości nauczenia się, wdrążenia w nowe zajęcie. Niestety w swoim wieku nie będę posiadać kilkuletniej biegłości w danym zawodzie. 
Najgorsze, że nagli mnie czas. Jeśli szybko czegoś nie znajdę, nie będę w stanie opłacić czynszu i wyląduję na ulicy, a tam nie wróżę sobie długiej, czy szczęśliwej przyszłości. Czasem mam ochotę rzucić wszystko, wykrzyczeć światu wszystkie jego niesprawiedliwości i zniknąć. Choć po części już tego dokonałam. Z dnia na dzień wyjechałam z rodzinnej miejscowości, nie mam rodziny, przyjaciół, zostałam sama i samotnie też muszę iść dalej, mimo że bywa to bardzo trudne.

Nie mogę doprowadzić do momentu, kiedy nie będę miała nawet za co kupić jedzenia. Ale się nie poddam. Będę szukać tak długo, aż znajdę. Jak nie dzisiaj to jutro.

Sfrustrowana wracałam do mieszkania. Ale zanim tam dotarłam usiadłam na pobliskiej ławce nie daleko parku. Zaczęłam sobie wszystko analizować i przeliczać w głowie. W końcu muszę wszystko jakoś rozsądnie rozplanować.

-Nowa lokatorka? - na dźwięk czyjegoś głosu wyrwałam się nagle z zamyślenia.

-O pani właścicielka. Dzień dobry - uśmiechnęłam się szczerze, a kobieta przysiadła się do mnie.

-Nad czym rozmyślałaś?

-Zastanawiałam się jak długo wyżyję bez pracy - pokiwałam głową.

-Rozumiem. Nowy York nie oszczędza ludzi - spojrzała na mnie z troską.

-A jak ci się mieszka? Wiem, że nie są to luksusy, ale... - przerwałam wypowiedź kobiety.

-Nie szkodzi. Cieszę się, że mam gdzie mieszkać. Choć sąsiedzi... - zamilkłam nagle. To chyba nie jest dobry pomysł, aby skarżyć się właścicielce budynku na jej lokatorów.

-Spokojnie, mów śmiało. Nic mnie już nie zdziwi. Nie takie rzeczy moja droga widziałam. Kiedyś nawet naszłam na taką sytuację. Jeden z moich najemców biegał nago po korytarzu i krzyczał, że teraz jest ptakiem, wolnym ptakiem i zaraz wzniesie się w przestworza. Już prawie chciał skakać z okna na piątym piętrze, ale na szczęście jego synowa go powstrzymała - zaśmiałam się cicho.

-A wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze?

-Nie.

-Dziadek był dobrze po 80-tce - wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Ja nie trafiam na takich rozrywkowych sąsiadów. Jeden szalony staruszek zwyzywał mnie od ślepców, a drugi dumny wytatuowany gnojek mało mnie nie zabił w przejściu bo przypadkowo na niego wpadłam - kobieta nagle spoważniała.

-Unikaj go - podniosła się szybko z ławki.

-Dlaczego? - spytałam zaskoczona.

-Unikaj - uciekła w pośpiechu.

Zachowanie kobiety było co najmniej dziwne, a przede wszystkim podejrzane. Wyglądało to tak jak by się go bała. Samo wspomnienie o nim przyprawiło ją o gęsią skórkę. Ciekawe, dlaczego tak reaguję na niego? Cóż to nie moja sprawa, a co do unikania to i tak planowałam go unikać. Ponieważ nie spodobał mi się jak dla mnie to zwykły typ z pod ciemnej gwiazdy. 

Wstałam z ławki i ruszyłam dalej na poszukiwania pracy. 

Jakiś czas później

Zegarek wskazywał 20. Zmęczona i głodna kierowałam się do domu. Marzyła mi się ciepła kąpiel, dobra kolacja i moja jakże przyjemna kołdra pod, którą planowała się wsunąć i pogrążyć w śnie. 

Zbliżałam się już do klatki, gdy na chwilę postanowiłam przystanąć. Z klatki wychodził ten sam motocyklista, na którego wpadłam wczoraj wieczorem. Wolałam poczekać, aż sobie przejdzie. Nie chcę wchodzić mu w drogę, jeszcze znów bym na niego wpadła przypadkiem, a wtedy to już na pewno zabił by mnie swoim spojrzeniem. 

Dziwię się, że właścicielka wynajęła mieszkanie takiej osobie. Chociaż odnoszę wrażenie, że w tym budynku mieszka całkiem spora ilość takich osobników. 

Nie zauważona dostałam się do mojego mieszkania, mojej oazy, troszkę uboższej wersji oazy, ale zawsze. Nie czułam się tutaj bezpieczna. Nawet w mieszkaniu. Jakoś nie ufam moim drzwiom wejściowych. Jeśli ktoś chciałby wejść do środka wystarczy, że porządnie w nie kopnie i same wypadną, a moje mieszkanie będzie stało otworem dla włamywaczy.

Poszłam pod prysznic, telefon położyłam na półce pod lustrem tuż obok kabiny prysznicowej. Może wyda się to komuś śmieszne, ale z telefonem obok siebie czuję się odrobinę bezpieczniej. Mimo, że zanim policja by dojechała, ja zapewne była bym już zamordowana. Ale to zawsze odrobinka pewności więcej. 

Woda dość głośno szumiała. W końcu ten prysznic chyba dość dawno nie był wymieniany, więc miał prawo trochę szwankować. Usłyszałam nagle sygnał wiadomości. Wychyliłam się spod prysznica, wzięłam telefon do ręki. Na wyświetlaczu widniał nieznany mi numer. Mimo wszystko odczytałam smsa.

,,Przyjdź jutro na Grand Concourse. Moja przyjaciółka da Ci pracę, chociaż tyle jestem Ci winna"

Podpisano właścicielka.

Ucieszyłam się ogromnie, gdy przeczytałam, że dostałam pracę. Ale zdziwiły mnie słowa kobiety ,,chociaż tyle jestem Ci winna" co miała przez to na myśli? Przecież ona nie jest mi nic winna, nie prosiłam jej również o pomoc. I przede wszystkim skąd ona zna mój numer skoro jej nie podawałam. Przecież jak tylko przyjechałam do Nowego Yorku od razu pobiegłam do najbliższego punktu sprzedaży i kupiłam nową kartę do telefonu, więc nawet nie zdążyłabym komukolwiek podać mój numer.

Troszkę to wszystko podejrzane, ale zaryzykuję. Nic mi nie szkodzi przejść się tam i obadać sytuację. Zawsze w razie czego mogę się wycofać, jeśli zauważę coś podejrzanego. A nie wydaje mi się, aby ta kobieta miała złe intencje. Oczywiście mogę się mylić, ale z jakiegoś powodu wydaję się godna zaufania.

Złe SerceTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon