Rozdział 14 Milczenie jest złotem

4.5K 152 3
                                    


-Musimy bardzo poważnie porozmawiać - prawie zabiła mnie spojrzeniem.

-Słyszałam plotki to prawda? - teraz przyglądała mi się z powagą.

-Zależy jakie bo plotek o mnie krąży już całkiem sporo.

-Te plotki, że podobno z nim mieszkasz to prawda?

-Tak.

-Dlaczego się na to zgodziłaś? To nie rozsądne - spojrzała na mnie z troską.

-Nie miałam pieniędzy, aby zapłacić za mieszkanie. Pracy również nie mogę nigdzie znaleźć. 

-Mogłam porozmawiać z mamą. Może coś dałoby się zrobić, nie musisz od razu godzić się na przeprowadzkę do niego.

-Brooke sama wiesz, że nic byś nie załatwiła, ponieważ jestem na straconej pozycji - dziewczyna zamilkła na chwilę.

-Masz rację, dlatego chcę cię ostrzec i dać ci radę - przybliżyła się do mnie.

-On potrafi być uroczy, ale rzadko mu się to zdarza. Dziś cię przywiózł i jeśli chodzi o takie rzeczy będzie o ciebie dbać, ale widzisz on ma też drugą stronę gorszą. I nie mówię o tym, że czasami będzie dla ciebie chamski czy gburowaty. Jest dość narwany, łatwo go wyprowadzić z równowagi, a wtedy trzeba uciekać jak najdalej. Zresztą pewnie sama niedługo tego doświadczysz. Staraj się wtedy nie odzywać, niech się wykrzyczy na ciebie i przestanie. Nie patrz mu wtedy w oczy, spuść w głowę i okaż skruchę. Nawet jeśli nie chcesz tego robić zrób to dla własnego bezpieczeństwa - zrobiła krótką pauzę w swojej wypowiedzi. 

-I zapamiętaj sobie najważniejszą rzecz. Nigdy, ale to przenigdy nie mieszaj się w jego interesy. Nawet nie próbuj się tym interesować. Kiedyś przypadkiem odkryłam coś czego nie powinnam, nie skończyło się to dla mnie dobrze. Dlatego nawet jeśli coś odkryjesz udawaj, że nie masz o tym pojęcia.

-Widzisz tą bliznę - odgarnęła włosy z twarzy i przejechałam palcem po policzku, na którym widniała średnich rozmiarów blizna.

-Ślad po nauczce jaką dostała za wtrącanie się w nie swoje sprawy, dlatego chciałam się z tobą spotkać i ostrzec cię.

-Mogę cię spytać co cię z nim łączyło i dlaczego wszyscy unikają jego tematu? - spytałam niepewnie.

-Oczywiście i tak jutro wyjeżdżam do cioci na Florydę. Zapewne już tam zostanę, więc nie spotkamy się więcej, a masz prawo wiedzieć.

-Byłam z nim w ciąży. Wiesz jak to jest trochę za dużo się wypiło. Ale kazał mi usunąć dziecko. Byłam w niego zapatrzona ja w obrazek, ale trochę się wtedy o to posprzeczaliśmy. Nie chciałam tego zrobić, ale po dość przekonujących jego argumentach uznałam, że się zgodzę. Zawiózł mnie do kliniki, gdzie wykonano nielegalnie zabieg. Byłam słaba, a kiedy dojechaliśmy do domu zostałam z niego wyrzucona. Pozbył się mnie jak przestarzałego mebla. Od początku wiedziałam, że mnie nie kocha. Właściwie nie wiem, dlaczego ze mną był skoro traktował mnie gorzej niż psa. Mama powiedziała mi, że jeśli się do niego wprowadzę mogę nie wracać do domu bo ona już nie będzie miała córki. Nie słuchałam jej, a kiedy on mnie wyrzucił błąkałam się po ulicach. Nie miałam dokąd pójść, zlitowała się nade mną jakaś starsza pani, o której mieszkałam przez pół roku zanim wróciłam do domu.

-To straszne. Tak mi przykro, że musiałaś tyle przejść - posmutniałam momentalnie.

-Nie współczuj mi, nie potrzebuję tego. Dość długo zajęło mi zanim doszłam do siebie, po tym co przeżyłam w jego domu, ale przynajmniej nauczyło mnie to czegoś i teraz stałam się silniejsza. Chcę ci tylko przekazać, abyś nie popełniła mojego błędu. Nie ulegnij mu za bardzo bo jeśli to uczynisz będzie miał nad tobą przewagę.

-Cóż znikam zanim twój znajomy przyjedzie i będziesz miała kłopoty, że się  ze mną spotkałaś.

-Do zobaczenie, cieszę się, że mogłam cię poznać - wstała od stolika, objęła mnie na pożegnanie, po czym odeszła w przeciwnym kierunku.

Napisałam smsa do mężczyzny, że już może po mnie przyjechać. Po 10 minutach zjawił się, zatrzymał się przed kawiarenką. Podeszłam do samochodu, otworzyła drzwi i wsiadałam do środka.

-Odwiozę cię do domu, a potem muszę jechać coś załatwić.

-Dobrze - przytaknęłam.

Wróciłam do domu, mężczyzna gdzieś pojechał. Powiedział, że wróci późną nocą, bądź  nad ranem i żebym niczego nie kombinowała. 

Dość długo myślałam o tym co powiedziała mi Brooke i naprawdę nie wiem co mam myśleć. Chyba po prostu posłucham jej rad i nie będę go niepotrzebnie prowokować. Jeśli on rzeczywiście jest zdolny do wszystkiego to ja wolę się o tym nie przekonywać. 

Było już późno, więc poszłam spać. Jednakże nad ranem obudziły mnie jakieś krzyki. Miałam otwarte drzwi tarasowe, więc z ciekawości wyszłam na taras. Wtedy usłyszałam kawałek rozmowy. Mój współlokator groził komuś przez telefon, ponieważ ktoś  czegoś nie wykonał. Po chwili rozłączył się, wsiadł wściekły do samochodu, trzasnął drzwiami i odjechał. Coś mi się wydaje, że ta osoba, której groził nie skończy najlepiej.

Wróciłam do łóżka i tak jak poradziła mi Brooke udam, że niczego nie słyszałam.

Złe SerceWo Geschichten leben. Entdecke jetzt