- Dzień dobry. – do sklepu weszła pani z wnuczką – Coś dla mojej wnuczki, znajdzie pani? – pyta starsza kobieta.

- Tak, oczywiście. Za jaki budżet?

- Babcia weź przestań, chcę te, zrozumiano?

- Tak. – popatrzyła na mnie – Niech pani spakuje tamte. – rzekła.

- Jaki rozmiar? – zapytałam młodej dziewczyny. Wygląda na maksymalnie szesnaście lat, widać na pierwszy rzut oka, że jest rozpuszczona i grzeczna też nie jest.

- 37. – usłyszałam.

Poszłam do zaplecza i wyciągnęłam odpowiednie buty. Kobieta zapłaciła i wyszła. Pomiata tą babcią jak nie wiem.. z chęcią coś bym powiedziała, ale ja tu nie mam niestety nic do gadania. Takie laski nigdy się nie zmienią jak nie będą chcieć. Ja sama nie wiem, czy bym się zmieniła, gdyby nie pewne wydarzenia. Wiem, że to powtarzam, ale czasem się właśnie zastanawiam. Gdyby nie zwroty wydarzeń byłabym taką pustą laską bez ambicji? Nie wiem i nie znam odpowiedzi na to pytanie.

Kończę swoja zmianę, dziś ja zamykam sklep, dlatego Elena już wyszła. Zresztą i tak nie mamy kontaktu.. Właśnie ściągam koszulkę i ubieram swoją. Odwracam się.

- Szkoda, że nie przodem. – widzę jego uśmiechniętą twarz.

- Co ty tu robisz?! – szczerze? Boje się.

- Przyszedłem zobaczyć, czy moje pracownice już wyszły. Łazienka jest obok, ja ci nie kazałem się przebierać akurat tutaj. - szepnął i zaczął do mnie podchodzić.

- Dylan odwal się, mam już tego dość. – mówię głośniej.

- Nic ci przecież nie robię, to ty sobie coś wmawiasz.. – mruknął cicho, aż przeszły mnie ciarki.

- Mam problem, nie mam zamiaru jeszcze z tobą dyskutować, a teraz przepraszam wychodzę. – rzekłam. On się przesunął i zaczął iść ze mną do tylnego wyjścia.

Stoimy przed dużymi drzwiami, zapinam kłódkę.

- Odwieść cię? – pyta.

- Nie. – odwracam się i wpadam prosto w niego. Roześmiał się.

- Mówiłem, że na mnie lecisz, kotku.

- Przestań, dobra? Nie masz prawa się tak do mnie odzywać, więc powtarzam po raz setny, wal się. Mam cię dość, pewnego dnia wszystko powiem Willowi. – wybuchnął mi prosto w twarz.

- On ci uwierzy? – zgarnął moje włosy i włożył mi je za ucho. Walnęłam go z liścia i wyprzedziłam go – Dobra masz racje, zasłużyłem. – odezwał się. W tym czasie podjechał na podjazd tak dobrze znane mi auto. Brunet wyszedł z czarnego samochodu i zmierzył nas wzrokiem. Popatrzył się na Dylana, który głupio się śmieje i trzyma dłoń na prawdopodobnie czerwonym policzku oraz na mnie,  jestem w pełnym szoku przepełnionym szczęściem i strachem.

- Will.. – szepnęłam i podbiegłam do niego.

- Chyba musimy porozmawiać. – kiwnęłam głową i wsiadłam do auta. Will tylko powiedział do Dylana,, cześć,, i zajął swoje miejsce kierowcy.

Dotarliśmy do domu. W milczeniu poszliśmy do góry. Will otworzył mieszkanie i usiadł przy stole.

- Po co spotkałaś się z moim bratem?

- Will, zrozum nie chciałam ci mówić, bo.. – przerwał mi.

- Nie każę ci się tłumaczyć, tylko podać powód. – rzekł zły i przybity.

- Nie mogę ci powiedzieć, nie ja to powinnam zrobić. Uwierz mi, że nic złego nie zrobiłam, po prostu się przestraszyłam. Wiem, że nic z tego nie rozumiesz, wiem o tym, ale wybacz mi. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, nie tylko ze względu na to, co zrobiłam, ale na to, czego się dowiedziałam. Przepraszam. – wstał i stanął przede mną.

- Co on ci powiedział? Powiedz mi, bo mnie zaraz szlag trafi! – krzyknął, na co wzdrygnęłam.

- Nie jestem w stanie ci tego mówić, to nie ja powinnam to zrobić. Przepraszam. – wbiegłam do łazienki i zamknęłam się od środka. Co ja robię! Zamiast wszystko naprawić ja się chowam, Bóg wie co robię. Nie panuję nad sobą..

- Ej, otwórz.. Przepraszam. Poniosło mnie. Wierzę ci, ale nie rozumiem, dlaczego coś przede mną ukrywasz? – słyszę jego głos zza drzwi. Przekręcam zamek, a Will siada obok mnie na wannie – Ostatnio przez zatajanie prawdy trafiłem na komisariat, to naprawdę aż takie poważne? – zapytał. Kiwnęłam głową, bo co mu mam powiedzieć.. Możesz trafić wszędzie, na komisariat, do szpitala, do psychiatryka? Łza spłynęła mi po policzku i poczułam dłoń mojego chłopaka na plecach.

- Przepraszam Will. Już cię nigdy nie okłamię. – wyszeptałam mu prosto w twarz. On nachylił się i złożył pocałunek na moich ustach.

- Nigdy więcej.

To ostatni taki bezsensowny, bez akcji rozdział. Obiecuję.
Do zobaczenia w czwartek! Dziękuję za przeczytanie.
Kingsiaz ❤️

Two faces   - Zakończone Where stories live. Discover now