Rozdział - 22

2.9K 148 35
                                    

#22

Właśnie jestem z mamą na świątecznych zakupach. Kupujemy produkty spożywcze jak i prezenty pod choinkę.

- Co Philipowi? – zapytała mama. Mamy już prezenty dla wszystkich oprócz mojego braciszka.

- Nie wiem. Kasy ma pełno.- wymsknęło mi się.

- Pracuje? Nie wiedziałam. – ruszyła do przodu z wózkiem pełnym zakupów. Muszę to jakoś odkręcić.

- Nie pracuje. Tak mi się powiedziało. Kupmy mu skarpetki. – mama pokiwała głową i zaczęła wkładać pełno słodyczy do koszyka. – Po co ci tego tyle? – zapytałam.

- Przecież kuzyni Philipa przyjadą, czyli rodzeństwo Adama. – odparła. Wiedziałam, że spotkam rodzinę partnera mojej mamy, ale dopiero teraz to chyba do mnie dotarło.

Po wypakowaniu wszystkich toreb z auta i targaniu ich na piętro do domu opadam z sił. Kładę się.

- Musisz mi pomóc. Za dwa dni wigilia, a ja nic nie mam zrobionego! – panikuje moja rodzicielka. Podnoszę się, w kuchni zakładam fartuch i czekam na polecenia. – Rób farsz do indyka. – powiedziała.

U nas na stole pojawiają się: pieczona szynka lub indyk z farszem, sos borówkowy, mashed potatoes (coś w rodzaju puree ziemniaczanego) lub słodkie ziemniaki, zapiekanka z zielonej fasolki, kolby kukurydzy, sałatka ziemniaczana, pieczone warzywa. Na deser podaje się różnego typu soki: jabłkowe, wiśniowe, dyniowe lub popularne w tym okresie bakaliowe; serniki. Nie może zabraknąć również napoju jajecznego z dodatkiem brandy i przypraw (gałki muszkatołowej i cynamonu), czyli tzw. eggnog. Parę rzeczy przywiozą ze sobą na święta bliscy, ale my musimy przygotować najwięcej. Tak się składa, że u nas wigilia jest skromna, a dopiero pierwszego dnia świąt wyciągamy większość jedzenia na stół.

- Siema. – Philip wszedł z Adamem do domu.

- Kupiliście? – zapytała mama Adama. Ale co miał kupić to nie mam pojęcia.

- Tak. Philip też dołożył coś od siebie. – mruknął i poszedł do sypialni.

Minęło dwie godziny, powinniśmy jeść obiad, a dekorujemy mieszkanie i ubieramy choinkę. Dania są częściowo gotowe, jutro jeszcze mamy czas. Dziś postawiliśmy na ozdoby. Męska część rodziny rozwiesza łańcuchy, skarpetki, a ja z mamą ubieramy choinkę z racji tego, że mamy lepszy gust i w porównaniu do chłopców umiemy dobierać kolory. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Zamówiłem pizzę. – rzekł Adam.

Po dwudziestu minutach każdy jadł swoją pizzę. Taki posiłek to same kalorię, ale święta bez przytycia to nie święta. Z tego, co mówił mi doktor powinnam przytyć i będę w dobrej formie. Cieszę się z tego. Nikt się nie dowie, że byłam chora, w szczególności Harry nie może się o tym dowiedzieć. Bez przyczyny by się martwił.

Wieczorem umyłam się i padłam na twarz, dosłownie. Cały dzień w domu, a ja byłam zmęczona jak po dwunastu godzinach w ciężkiej pracy.

- Harry, co ty tu robisz? – nagle przede mną w progu drzwi stanął mój chłopak.

- Nie mogłem bez ciebie wytrzymać. Moja rodzina koniecznie chce cię poznać, leć ze mną. Nie umiem bez ciebie żyć.

- Są święta, jestem w domu. Przestań. – upomniałam go. Ma oczy jak kot ze Shreka. Niespodziewanie wbił się w moje usta. Odwzajemniałam pocałunek, który z czasem staje się coraz bardziej namiętny. Kładzie mnie na łóżko. Nie chcę. Otwieram oczy i odskakuje od niego. – Will? Nie.. – oddalam się. Dotykam plecami drzwi szafy. Jak? Kiedy?

Two faces   - Zakończone Where stories live. Discover now