Rozdział - 34

2.3K 122 6
                                    

#34

Dzisiaj wielki dzień. Wstałam o siódmej rano i pojechałam z mamą do fryzjera i kosmetyczki. Mam romantycznego koka, według mojej fryzjerki. Makijaż pani wykonała mi bardzo delikatny i dziewczęcy, ale dodaje pazura, z powodu czerwonej szminki na ustach.

- Dobra, ja się ubiorę i do ciebie przyjdę. – rzekłam do mamy i udałam się do swojego pokoju. Jestem tylko ja i mama w domu, ponieważ mężczyźni są całkiem gdzie indziej.

Dzisiaj mam pudrowo – różową sukienkę. Sięga mi do kolan. Na górze ma marszczenia w różne strony. Na dole jest po prostu opadający cienki materiał. Ma dekolt, ale nie odsłania niczego. Jedyne, co jest w niej wyjątkowego to brak pleców. Nie jest on jednak zadziorny, bardziej można go opisać jako romantyczny. Do tego zakładam tego samego koloru buty na słupku oraz dobieram szarą torebkę kopertówkę. Tak gotowa idę pomóc mamie ubrać przepiękną, długą suknie ślubną. Oczywiście w białym kolorze. Składającą się z koronki i długiego trenu. Wygląda przepięknie. W dodatku opadające fale dodają jej uroku. Nie mogę się zadziwiać jaką mam piękną mamę. Jestem dumna.

- Mamo wyglądasz prześlicznie. – praktycznie powstrzymuję łzy.

- Ty słonko także. – wzięła mnie w objęcia. – Wiesz, co masz zrobić. Nie bój się. Jestem tu po to, aby cię wspierać. – spojrzała mi prosto w oczy. Widzę, że jej także zbiera się na płacz.

- Dobra, bo rozmarzymy sobie makijaż. – szepnęłam.

- Masz rację. Tyle pracy poszło by na marne. - uśmiechnęła się czule
- No to jedziemy? – chwyciłam ją za ramię i wyszłyśmy z pomieszczenia.

Znajdujemy się w urzędzie stanu cywilnego. Na sali są tylko bliscy z rodziny. Młoda para nie chciała mieć tłumu na weselu. To ma być skromne, uczuciowe wydarzenie. Stoję z mamą przed wielką salą w oczekiwaniu na pana młodego z synem i jego osobą towarzyszącą. Harry także się spóźnia.

- O Boże. – Adam podszedł do mamy, wziął ją na bok i zaczęli się do siebie uśmiechać. To jest prawdziwa miłość. Chciałabym mieć kogoś takiego przy moim boku. Móc z nim wziąć ślub z miłości i żyć szczęśliwie. Potem na starość usiąść na ławce i powiedzieć sobie, że moje życie było szczęśliwe.

- Ślicznie wyglądasz. – usłyszałam jego głos przy moim uchu. – Julia, proszę cię spójrz na mnie. – szepnął.

- Will...

- Muszę ci coś powiedzieć.- rzekł – To nieodpowiedni moment, ale nie możesz być dłużej oszukiwana...

- Kochanie, jak zawsze śliczna. Przepraszam za spóźnienie. – przeszkodził nam Harry. Wiem już, co powinnam zrobić. Złapał mnie za rękę, ale wyrwałam się mu. Spojrzałam na Willa, który stoi z zapytaniem w oczach.

- Obojgu muszę wam coś powiedzieć. – zaczęłam. – Przepraszam.

- Dlaczego...

- Za co? – wrył mu się Harry.

- Zaczynamy! – krzyknął Philip. Mama z Adamem weszli do sali, a ja z chłopakami za nimi.

Płaczę, łzy lecą mi niemiłosiernie. Przytulam się do Philipa i może to dziwny widok dla niektórych, ale na pewno nie zdziwią się bardziej niż z tego, że przyjechał on z Willem jako partnerem. Babcia Chloe złapała się za głowę, ale śmiała się. Moja babcia przyszła w ostatniej chwili, więc nawet nie miałam jak z nią porozmawiać.

- Możecie się pocałować. – powiedziała urzędniczka, a ja pękłam. Już nie mogłam cicho płakać. Podeszłam jako pierwsza do mamy i mocno ją przytuliłam. Potem odeszłam na bok, dając możliwość złożenia życzeń rodzinie.

Two faces   - Zakończone Where stories live. Discover now