#60

6.4K 248 22
                                    

Dowiedziałam się,że jestem w ciąży i to w 3 miesiącu. Nie wiedziałam co robić, powinnam się cieszyć, że brzuchu mam maleństwo.Nasze maleństwo. Moje i Zayna. Owoc naszej miłości. Myśląc o tym, że Zayn jest w takim stanie w jakim jest i, że nasze dziecko miałoby wychowywać się bez ojca to robi mi się słabo. Właśnie przyszłam do szpitala.Przesunęłam drzwi do pokoju chorych,w którym leżał Zayn. Westchnęłam ciężko,ale i też poczułam ulgę, że wszystko jest w porządku.Standardowo usiadłam na krześle, i wzięłam bezwładną rękę ukochanego. Jak zwykle,opowiadałam mu o całym dniu.Co robiłam,co myślę,co czuję. Tak jak mówiłam,wierzę,że mnie słyszy.

- ... Wiesz co?. Będziemy mieć maleństwo. Słyszysz mnie?. Jestem w ciąży.. - powstrzymywałam łzy.

Zaciągnęłam powietrze,czując jak zęby mi zgrzytają przez chęć wybuchnięcia płaczem.

-... Dlatego.. - kontynuowałam - ... musisz przeżyć, musisz się nami zaopiekować, rozumiesz?. Bez Ciebie nie dam rady - ściskałam jego dłoń, ale  gdy zdałam sobie sprawę, że robiłam to dość mocno to poluzowałam uścisk, przecież to go boli. Ale czy na pewno ?.



Zayn

Gdzie jestem?

Stałem w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Czy często tu jestem? Nie wiem. Mam wrażenie, jakbym nie pamiętał poprzednich dni. Ale czy pamiętam?. Miałem pustkę w głowie. A ta mgła przyprawiała mnie o mdłości. Czy umarłem?. Czy to kolejny z tych snów, które miewam?. Nic nie pamiętam. Niby widzę ciemność, ale coś przede mną jest. Światło? Nadzieja?Podszedłem bliżej, nie czując, że chodzę. Jakbym pływał. Nie. Nawet ciała nie czuję, poruszam się, ale nie wiem w jaki sposób. Z niewiadomego mi powodu,czułem smutek i ból. Szedłem więc w stronę, jakiegoś światła. Jakby ktoś z daleka zapalił świeczkę, tylko te małe światełko. Podszedłem bliżej i poczułem ulgę,radość. Nigdy czegoś takiego nie odczułem, przynajmniej miałem takie wrażenie. Miałem ochotę dotknąć, te radośnie migocące światełko... Jeszcze chwila... 


Bella

Usnęłam, ale coś mnie z tego snu wybudziło. Piszczenie maszyn. Podniosłam się nagle i zobaczyłam, z monitora funkcji życiowych dochodzi piszczący dźwięk. Coś się dzieje, serce Zayna przestaje pracować? Nie,nie. Wybiegłam z pokoju,krzycząc i płacząc. Na szczęście, personel został powiadomiony przez samo urządzenie,i niemal natychmiast pojawili się przede mną. Minęli mnie, nie zwracając uwagi,że ktoś przed nimi stoi. Próbowałam kogoś zatrzymać, ale nie mogłam. Wróciłam więc do sali, ale pielęgniarka, mówiąc coś do mnie, próbowała zmusić do wyjścia. Znów to samo. Zamknęła drzwi. Ja jedynie przez szybę,mogłam dostrzec jak reanimują Zayna. Sekundy mijały,mijały minuty. Ścisnęłam dłonie w piąstki,i zaczęłam walić w drzwi. Czułam się taka bezsilna. Wołałam jego imię. Dosłownie wyłam. Ludzie mijający mnie zwieszali głowę. Przesunęłam dłońmi po twarzy, nie dowierzając w to co się dzieje. Moje dłonie spoczęły w końcu na ustach. Ściskałam je,ściszając mój szloch. Mimo trudności z widzeniem, przez potok łez widziałam jak,lekarz wciąż powraca Zayna do życia. To wyglądało jakby naprawdę umarł. W końcu ktoś wyszedł, tym kimś była kobieta. Mimo to, nie pozwoliła mi wejść. Zamknęła drzwi i położyła dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na nią pytająco,ale także z pewnym wyrzutem, że nie chciała mnie tam wpuścić.

- Spokojnie, udało nam się - odezwała się - Po raz kolejny, nie poddał się - dokończyła, uśmiechając się blado.



Ona na chwilę | Do KorektyWhere stories live. Discover now