Wróciłam do domu zamykając za sobą drzwi,na które następnie się oparłam.Byłam w szoku. Zayn mnie przytulił. Czułam ponownie jego zapach,szybkie bicie serca.Wspomnienia wróciły, a ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Tak naprawdę gdy mnie przytulił miałam ochotę tam jeszcze przez chwilkę pozostać,czułam,że te ramiona dają mi bezpieczeństwo,którego nie mogłam doznać. Jednak poczułam,że to nie w porządku.
- Ty kretynie..jak ty po tym wszystkim chcesz się przyjaźnić?- powiedziałam sama do Ciebie,patrząc w górę by powstrzymać łzy nalatujące mi do oczu.
- Do kogo mówisz?- usłyszałam głos dochodzący z salonu.
Zdrętwiałam.
- Nic takiego.
Chciałam pójść do sypialni,ale drogę mi zataranował Dominik. Spojrzałam na jego twarz błagającym spojrzeniem.
- Piłaś? - spytał wykrzywiając usta.
W odpowiedzi westchnęłam i chciałam go minąć,ale ten chwycił mnie za nadgarstek.
- Odpowiedz mi Bello.
- Co mam Ci powiedzieć?
- Byłaś z nim prawda?.
- Nie.. byłam z koleżankami z pracy. Raz na rok chyba mogę gdzieś wyjść.
- Nie kłam proszę..
- Co ty sobie wmawiasz?Proszę przestań być zazdrosny Dominik..
- Jestem zazdrosny i się martwię to źle?
- Martw się o siebie..
- Czemu stałaś się taka oschła?.
- A czemu ty znowu pijesz i ćpasz?
- Powinnaś znać odpowiedź na to pytanie..
Prychnęłam nie dowierzając,dobrze wiem co ma na myśli.
- Czy insynuujesz,że to moja wina?.
- Pomyśl.Od ostatniego czasu masz mnie gdzieś.. tylko Zayn i zayn. wszędzie go widzę!.
- Pracuję. Tak jak robiłam to wcześniej .. a ty się tak tylko zachowujesz,bo jesteś zazdrosny o zayna,z którym mnie nic nie łączy..
Po tych słowach chwyciłam klamkę od sypialni.
- Widziałem was..- odezwał się cicho.
A ja cała zesztywniałam.
- Widziałem jak cię przytulał..- powtórzył twardo.
- Śledziłeś mnie - stwierdziłam opuszczając ręce. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Nie nazwałbym tego tak..
- A ja tak!. Mimo to nic między nami nie zaszło mam rozum .. zrozum..- nie wiedziałam czemu,ale nie potrafiłam się mu z tego wytłumaczyć.
- Mimo,że minęło sporo czasu to i tak Cię do niego ciągnie? Kurwa co ona ma,czego ja nie mam? Pieniądze .. może nie wiem.. ma większego kutasa,którym lubisz sobie zapychać swoje zakłamane ustka?.
Minęła chwila a po pomieszczeniu odbił się głośny dźwięk. Uderzyłam go z dłoni. Zaciskając szczękę.
- Ty draniu..- wyjąkałam - nie waż się tak do mnie mówić,rozumiesz?!.
Ten chwycił się za zaczerwieniony policzek. I uśmiechnął się podle. Ja nie zamierzałam czekać na jego reakcję. Miałam dość weszłam do pokoju. Szybko z wielkiej komody wyjęłam swoją walizkę. Zaczęłam zdejmować z wieszaków ubrania i wyjmować je z szaf. Nie dbałam o porządek. Miałam dość, postanowiłam,że to zakończę. Nie mogę wracać domu bojąc się czy mój facet jest pijany czy naćpany. Mam dość jego prowokacji jego słów i pogardliwych spojrzeń w moją stronę.
- Co ty robisz?- usłyszałam za sobą.
- Nie widzisz wyprowadzam się.
- Do niego?.
- Kurwa nawet teraz musisz o nim wspominać? Właśnie dlatego się wyprowadzam.
- Sorry,że jestem taki zazdrosny,ale inaczej nie potrafię.Nie panuję nad sobą.
- Sorry? Jesteś śmieszny.Właśnie mam tego dość twoich zachowań, zazdrości. Kontrolowania mnie.
Dominik westchnął zirytowany.
- A czego się spodziewałaś? Że pozwolę Ci robić co się podoba.
- Wiesz jak to się inaczej nazywa Dominik? ZAUFANIE, którego ty nie masz.
- Zamierzasz się wyprowadzić po tym wszystkim? Mamy wziąć ślub..pamiętasz?.
- Możesz o nim zapomnieć,póki się nie zmienisz.
- Ile to będzie trwało?Kiedy wrócisz?.
- Jak zobaczę,że się zmieniłeś. Póki co żyj w tym własnym żałosnym świecie sam. Przerwa dobrze nam zrobi - stwierdziłam.
Skończyłam się pakować i zmierzałam do wyjścia.
- Zrywasz ze mną?.
- Nie.Żądam po prostu przerwy. Której potrzebuję.
- Bella..
- Proszę odpuść — wydusiłam nawet na niego nie patrząc. Jak najszybciej opuściłam nasze mieszkanie i zmierzałam do mojego starego.
Mama miała rację nie ma sensu go sprzedawać, bo nie wiadomo co się stanie.
Szybko się wysiadłam w samochód i ruszyłam w znane mi drogi.
Parę naście minut później byłam na miejscu. Mały bliźniak dwu rodzinny w ty moje mieszkanie. Weszłam do środka bliźniaka by następnie udać się w stronę moich drzwi od mieszkania numer 56. Wyjęłam klucze i otworzyłam je lekko popychając, będę musiała nadać im nowy kod, po pustych pomieszczeniach odbijały się moje kroki. Weszłam do kuchni a w niej pełno kartonów. Będę musiała to wszystko wypakować, a schowane to było na wszelki wypadek jeśli jednak bym chciała sprzedać to mieszkanie i wziąść szybko rzeczy. Na szczęście salon łazienka i sypialnia mają meble i część wyposażenia.
Walizkę odstawiłam a sama oparłam sie o blat kuchenny. Czułam się bardzo samotna. Słyszałam tylko ciszę, ale jest ona lepsza niż krzyki i odgłos wymiotów Dominika.
Przeczesałam nerowo włosy dłonią, a słabe światło w kuchni odbijało mi się w oczach i naświetlało delikatnie moją bladą skórę.
I co mam robić? Nie mogę powiedzieć, że zaczynam nowe życie. Bo wciąż tkwię w tym samym.Krótki rozdział. Mam mało czasu ale staram się coś tam skrobać. W następnym rozdziale kolejny "wielki Bal" a jak się skończy?
Kto wie?
Ten rozdział nawiązuje być może do nowych decyzji Belli.
YOU ARE READING
Ona na chwilę | Do Korekty
RomanceOna,pracująca w znanej firmie jako stażystka. On, który ma wszystko,pieniądze,posadę i żonę. Znajomość przemienia się w niebezpieczną grę. Jakie skutki po sobie pozostawi pożądanie?. Czy ta miłość przetrwa?. Czytając tą książkę, z pewnością nie bę...