#47 Przerwa.

6.9K 241 13
                                    

Wróciłam do domu zamykając za sobą drzwi,na które następnie się oparłam.Byłam w szoku. Zayn mnie przytulił. Czułam ponownie jego zapach,szybkie bicie serca.Wspomnienia wróciły, a ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Tak naprawdę gdy mnie przytulił miałam ochotę tam jeszcze przez chwilkę pozostać,czułam,że te ramiona dają mi bezpieczeństwo,którego nie mogłam doznać. Jednak poczułam,że to nie w porządku.

- Ty kretynie..jak ty po tym wszystkim chcesz się przyjaźnić?- powiedziałam sama do Ciebie,patrząc w górę by powstrzymać łzy nalatujące mi do oczu.

- Do kogo mówisz?- usłyszałam głos dochodzący z salonu.

Zdrętwiałam.

- Nic takiego.

Chciałam pójść do sypialni,ale drogę mi zataranował Dominik. Spojrzałam na jego twarz błagającym spojrzeniem.

- Piłaś? - spytał wykrzywiając usta.

W odpowiedzi westchnęłam i chciałam go minąć,ale ten chwycił mnie za nadgarstek.

- Odpowiedz mi Bello.

- Co mam Ci powiedzieć?

- Byłaś z nim prawda?.

- Nie.. byłam z koleżankami z pracy. Raz na rok chyba mogę gdzieś wyjść.

- Nie kłam proszę..

- Co ty sobie wmawiasz?Proszę przestań być zazdrosny Dominik..

- Jestem zazdrosny i się martwię to źle?

- Martw się o siebie..

- Czemu stałaś się taka oschła?.

- A czemu ty znowu pijesz i ćpasz?

- Powinnaś znać odpowiedź na to pytanie..

Prychnęłam nie dowierzając,dobrze wiem co ma na myśli.

- Czy insynuujesz,że to moja wina?.

- Pomyśl.Od ostatniego czasu masz mnie gdzieś.. tylko Zayn i zayn. wszędzie go widzę!.

- Pracuję. Tak jak robiłam to wcześniej .. a ty się tak tylko zachowujesz,bo jesteś zazdrosny o zayna,z którym mnie nic nie łączy..

Po tych słowach chwyciłam klamkę od sypialni.

- Widziałem was..- odezwał się cicho.

A ja cała zesztywniałam.

- Widziałem jak cię przytulał..- powtórzył twardo.

- Śledziłeś mnie - stwierdziłam opuszczając ręce. Odwróciłam się do niego twarzą.

- Nie nazwałbym tego tak..

- A ja tak!. Mimo to nic między nami nie zaszło mam rozum .. zrozum..- nie wiedziałam czemu,ale nie potrafiłam się mu z tego wytłumaczyć.

- Mimo,że minęło sporo czasu to i tak Cię do niego ciągnie? Kurwa co ona ma,czego ja nie mam? Pieniądze .. może nie wiem.. ma większego kutasa,którym lubisz sobie zapychać swoje zakłamane ustka?.

Minęła chwila a po pomieszczeniu odbił się głośny dźwięk. Uderzyłam go z dłoni. Zaciskając szczękę.

- Ty draniu..- wyjąkałam - nie waż się tak do mnie mówić,rozumiesz?!.

Ten chwycił się za zaczerwieniony policzek. I uśmiechnął się podle. Ja nie zamierzałam czekać na jego reakcję. Miałam dość weszłam do pokoju. Szybko z wielkiej komody wyjęłam swoją walizkę. Zaczęłam zdejmować z wieszaków ubrania i wyjmować je z szaf. Nie dbałam o porządek. Miałam dość, postanowiłam,że to zakończę. Nie mogę wracać domu bojąc się czy mój facet jest pijany czy naćpany. Mam dość jego prowokacji jego słów i pogardliwych spojrzeń w moją stronę.

- Co ty robisz?- usłyszałam za sobą.

- Nie widzisz wyprowadzam się.

- Do niego?.

- Kurwa nawet teraz musisz o nim wspominać? Właśnie dlatego się wyprowadzam.

- Sorry,że jestem taki zazdrosny,ale inaczej nie potrafię.Nie panuję nad sobą.

- Sorry? Jesteś śmieszny.Właśnie mam tego dość twoich zachowań, zazdrości. Kontrolowania mnie.

Dominik westchnął zirytowany.

- A czego się spodziewałaś? Że pozwolę Ci robić co się podoba.

- Wiesz jak to się inaczej nazywa Dominik? ZAUFANIE, którego ty nie masz.

- Zamierzasz się wyprowadzić po tym wszystkim? Mamy wziąć ślub..pamiętasz?.

- Możesz o nim zapomnieć,póki się nie zmienisz.

- Ile to będzie trwało?Kiedy wrócisz?.

- Jak zobaczę,że się zmieniłeś. Póki co żyj w tym własnym żałosnym świecie sam. Przerwa dobrze nam zrobi - stwierdziłam.

Skończyłam się pakować i zmierzałam do wyjścia.

- Zrywasz ze mną?.

- Nie.Żądam po prostu przerwy. Której potrzebuję.

- Bella..

- Proszę odpuść — wydusiłam nawet na niego nie patrząc. Jak najszybciej opuściłam nasze mieszkanie i zmierzałam do mojego starego.
Mama miała rację nie ma sensu go sprzedawać, bo nie wiadomo co się stanie.
Szybko się wysiadłam w samochód i ruszyłam w znane mi drogi.
Parę naście minut później byłam na miejscu. Mały bliźniak dwu rodzinny w ty moje mieszkanie. Weszłam do środka bliźniaka by następnie udać się w stronę moich drzwi od mieszkania numer 56. Wyjęłam klucze i otworzyłam je lekko popychając, będę musiała nadać im nowy kod, po pustych pomieszczeniach odbijały się moje kroki. Weszłam do kuchni a w niej pełno kartonów. Będę musiała to wszystko wypakować, a schowane to było na wszelki wypadek jeśli jednak bym chciała sprzedać to mieszkanie i wziąść szybko rzeczy. Na szczęście salon łazienka i sypialnia mają meble i część wyposażenia.
Walizkę odstawiłam a sama oparłam sie o blat kuchenny. Czułam się bardzo samotna. Słyszałam tylko ciszę, ale jest ona lepsza niż krzyki i odgłos wymiotów Dominika.
Przeczesałam nerowo włosy dłonią, a słabe światło w kuchni odbijało mi się w oczach i naświetlało delikatnie moją bladą skórę.
I co mam robić? Nie mogę powiedzieć, że zaczynam nowe życie. Bo wciąż tkwię w tym samym.

Krótki rozdział. Mam mało czasu ale staram się coś tam skrobać. W następnym rozdziale kolejny "wielki Bal" a jak się skończy?
Kto wie?
Ten rozdział nawiązuje być może do nowych decyzji Belli.

Ona na chwilę | Do KorektyWhere stories live. Discover now