#55

6.6K 249 17
                                    

Na wstępie chciałam przeprosić o mojej długiej nieobecności. Jestem w trakcie wakacji i nie mam przy sobie telefonu 24/h. Chciałam także powiadomić, że wszystkie błędy o, które większość mi zwraca uwagę, będą poprawione po ukończeniu książki. Proszę zwrócić także uwagę, że to moja pierwsza, a dobra z języka polskiego nigdy nie byłam, ale mimo to kocham pisać i będę to robić, chociażby miałoby tam być błąd przy błędzie. Tak czy owak, będzie to poprawione! I pomoże mi w tym jedna osoba, która zajmuje się korektami.. No to tyle.. Buziaki. ♥️

Bella

Zostalam rzucona o zimną, prawdopodobnie betonową ziemię. Byłam cała obolała. Czułam że sprawca wiąże mi ręce i nogi. Nic nie mogłam dostrzec przez opaskę na oczach. Nagle sprawca zdjął mi ją. Zobaczyłam blondyna, który obserwował mnie obojętnym spojrzeniem. Uśmiechnął się lekko gdy zobaczył, że go obserwuję.

— Kim ty jesteś?! Puść mnie! — zaczęłam się drzeć.

— Proszę bądź cicho a nic Tobie się nie stanie.. — odezwał się chrypowatym głosem.

— Puść mnie! Czego chcesz?! — nie słuchałam go i za to dostałam mocnego i w cholerę bolesnego liścia w twarz. Syknęłam kierując głowę ku dole. I zaczęłam płakać.

— Prosiłem żebyś się Zamknęła — wzruszył ramionami.

Zagryzłam boleśnie wargi. Co ja tu robię?. Usłyszałam kroki, jedna osoba miała prawdopodobnie szpilki, których echo odbijało się po całej hali. Starej opuszczonej hali na, której prawdopodobnie mnie wywiózł. Nie wiem co to jest za miejsce. Próbowałam przypatrzeć się szczegółom, ale nic nie mogłam skojarzyć. Wkońcu z cienia wyłoniły się dwie sylwetki, kobiety i mężczyzny. Ku mojemu szoku, kobietą okazała się Elizabeth a mężczyzna... Nie znałam go, ale po sylwetce i czarnej czapce, zdałam sobie sprawę, że to był prawdopodobnie ten mężczyzna co mnie śledził. Na twarzy miał blizny i nie mały ciemny zarost. Był opalony. Elizabeth miała bardzo zadowoloną minę.

— Cieszę się, że cię widzę.. —odezwała się.

— jesteś chora idź się leczyć, nie dziwię się, że Zayn nie chce takiej szmaty za żonę.. —warknęłam.

— Nick.. — syknęła do mężczyzny obok mnie.

— jesteś, aż taką pizdą, że sama nie możesz tego zrobić? — spytałam ją.

Nick, bo tak mu na imię. Westchnął ciężko i po chwili chwycił mnie mocno za włosy. Kierując moją głowę do tyłu.

— Zamknij mała dziwko mordę, czekamy tu na ważnych gości.

Oplułam mu wtedy twarz. Cofnął się do tyłu chciał się zamachnąć i mnie uderzyć, ale wtedy ciężkie drzwi hali się otworzy. Zobaczyłam dwóch mężczyzn. Jeden..

— Dominik!! — krzyknęłam, ale po chwili zobaczyłam kogo prowadzi.

— Zayn!! DOMINIK CO TY... — krzyknęłam nie mogłam wziąść oddechu do płuc.
Zayn był związany z maską na oczach, dlaczego Dominik to robi.
Zaczęłam płakać.

— Bell.. — usłyszałam głos mojego ukochanego, który szukał mnie ślepo po pomieszczeniu rozglądając się panicznie.

— Bello jesteś tu?!.

— Jestem! — zapłakałam.

Ona na chwilę | Do KorektyWhere stories live. Discover now