5

49 7 0
                                    

  

  Tamtego dnia w szkole nie wydarzyło się już nic wyjątkowego. Więcej nie dołączyliśmy do kółeczka, które nadal formowało się na każdej przerwie. Obserwowaliśmy spokojnie z pewnego oddalenia czekając aż wszyscy podzielą się na grupy i znienawidzą. Naturalna kolej rzeczy, wiecie. Zawsze tak jest.
Nie udało mi się nigdzie spotkać, ani nawet zauważyć Kornelii, co trochę mnie rozczarowało, ale nie zdziwiło. Powoli zaczynałem się zastanawiać, czy nie wyobraziłem sobie poprzedniego wieczoru. Ale nie, wszystko było realne. Realne i cudowne.
-Robicie coś po obiedzie?- Watson zarzuciła plecak na ramiona. Jechaliśmy autobusem już od kilku minut.
-Ja chyba niechcący zmusiłem się do biegania - Adam z każdą chwilą wyglądał na coraz bardziej przerażonego tym co zrobił.
-Wiesz, że to tak naprawdę nie ma sensu? Ona nawet nie wie gdzie miałbyś biegać. Szansa, że na ciebie wpadnie jest mikroskopijna.
-Wrzucę trasę na Facebook'a?
-Najpierw musisz ją przebiec. Chcesz, żebyśmy pobiegli z tobą?
-Nie, poradzę sobie. Sam się w to wpakowałem, więc sam muszę się z tym zmierzyć. Może jednak ją spotkam, a wtedy chcę być sam, żeby móc zadziałać swoim wrodzonym urokiem.
Zakrztusiłem się wodą. Adam obrzucił mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
-Gnida. Ale nieważne, spotkajmy się o szesnastej w rakiecie. Stamtąd pobiegnę, a jak wrócę to możemy iść na mrożoną herbatę, czy coś.
-Mi pasuje - Watson wstała i podeszła do drzwi - To do zobaczenia!
Wysiadła na swoim przystanku i pomachała nam przez szybę.
Po całkiem przyjemnym rodzinnym obiedzie poukładałem przez chwilę klocki z Karoliną. Kiedy przyszedł jej czas na naukę czytania z mamą wyciągnąłem rower z garażu i pojechałem przed siebie. Kiedy dojechałem na miejsce Watson siedziała już w rakiecie i czytała książkę. Adam przyjechał chwilę po mnie w pełnym sportowym stroju.
-Gotowy? - zapytałem leżąc na swoim kocu.
-W życiu. Muszę się jeszcze trochę przygotować psychicznie.
Usiadł i oparł się plecami o ścianę rakiety i zamknął oczy.
Przez chwilę wgapiałem się w przesuwające się niebie chmury i starałem się nie myśleć o niczym. Watson włączyła cicho naszą playlistę i po chwili poczułem, że zaraz odpłynę.
-Dobra. Jak teraz nie ruszę, to już nigdy. Nawet ściągnąłem sobie endomondo. Jak nie wrócę do godziny, to dzwońcie po pogotowie, ok?
-Okej - Watson nie odrywała wzroku od książki.
-Postaraj się nie zabić stary. Jak coś to dzwoń, przyjedziemy po ciebie.
-To biegnę. Trzymajcie kciuki.
Wyszedł. Usłyszałem jeszcze jak przeklina przed startem. Uśmiechnąłem się.
Nie chciałem zasnąć, więc wyjąłem z kieszeni telefon i wyszukałem na Facebooku profil Kornelii. Miała bardzo mało znajomych, co trochę mnie zaskoczyło. Wyglądała na popularną. Zacząłem przeglądać jej tablicę. Były na niej głównie zdjęcia z występów, konkursów, prób. Kilka postów, w których ktoś ją oznaczył, ale w sumie nie było tego wszystkiego zbyt wiele. Spodziewałem się czegoś innego. Odkryłem, że rok temu była w związku z jakimś Arturem. Sprawdziłem jego profil, tu akurat było dużo więcej do oglądania. Setki selfie, zdjęć z treningów piłki nożnej, kilka z jego aktualną dziewczyną (kolejna przerażająco podobna do AmandasVisage. Serio, zacząłem podejrzewać, że to wszystko jakaś jedna wielka rodzina). Kiedy zjechałem do postów sprzed roku znalazłem zdjęcia z Kornelią. Wyglądała na szczęśliwą. Ciekawe, co się stało.
Wróciłem do jej profilu i wszedłem w sekcję zdjęć. Właśnie klikałem w pierwsze z brzegu, kiedy poczułem, że Watson kładzie się obok mnie. Zerknęła na mój ekran, po czym odwróciła głowę w moją stronę. Spojrzałem na nią. Kilka krótkich kosmyków opadło na jej twarz, ale zdawała się tego nie zauważać. Patrzyła się na mnie z wyrazem, którego nie potrafiłem odgadnąć.
-Czy ona naprawdę ci się podoba?
Wróciłem wzrokiem do zdjęcia, które właśnie się wyświetlało. Kornelia miała na nim włosy związane w wysoki kucyk i bardzo szeroki uśmiech. Wyglądało na robione po którymś z jej występów.
-No. Jest taka... niepospolita, wiesz? Z jednej strony wygląda jak większość dziewczyn, ale jeśli przyjrzysz się trochę bliżej, to widzisz, że ma w sobie coś wyjątkowego.
-Widziałeś ją dwa razy. Już zdążyłeś to zauważyć? - ciągle leżała patrząc na moją twarz.
-Widocznie potrafię uważnie patrzeć.
-Mhm.
Odwróciła wzrok w stronę nieba. Westchnęła krótko i więcej się już nie odezwała. Przeglądałem dalej zdjęcia Kornelii. Po jakichś dwudziestu zdecydowałem, że wyślę jej zaproszenie. Wróciłem na główną stronę jej profilu i po kilku sekundach wątpliwości w końcu ją zaprosiłem. W tej samej chwili wrócił Adam, cały czerwony i zdyszany. Watson wstała i podbiegła do niego.
-I co, spotkałeś ją?
Spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami i pokręcił głową ciągle szybko oddychając.
-Ile przebiegłeś?
-Sześć... uh.... kilometrów... matko zaraz zwymiotuję.
Położył się na ziemi i z szeroko otwartymi oczami próbował się uspokoić. Watson wyjęła z plecaka butelkę wody i podała mu. Adam przyssał się do niej jak małe dziecko i po chwili rzucił ją w kąt całkiem pustą.
-Dzięki - wysapał.
Watson usiadła koło niego i przyjrzała się jego twarzy.
-Nie wyglądasz najlepiej. Jesteś pewny, że to nie astma?
-Nie, po prostu się zmęczyłem. Będzie okej - powiedział po chwili już trochę spokojniej.
-Okej.
Posiedzieliśmy chwilę wsłuchując się w ciężki oddech Adama, aż w końcu podniósł się i wyjął z kieszeni telefon.
-Dobra, to kto teraz pomoże mi udostępnić to coś?

Zwykła Niezwykła HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz