Na przyniesiony skądś na środek sali podest, wszedł dyrektor Gruszczyński. Okropnie wysoki, chudy, z ciemną brodą zasłaniającą połowę twarzy, ubrany w za duży garnitur i błękitny krawat. Trochę przerażająco przypominał wizję mnie z przyszłości, dlatego starałem się jak najmniej na niego patrzeć.
Zastukał kilka razy w mikrofon, wziął go do ręki i uśmiechnął się.
-Witam wszystkich pierwszoklasistów rocznika 2015-2016! - krzyknął zaskakującym jak na jego posturę niskim głosem - Z niektórymi z was spotkałem się w wakacje przy składaniu papierów, ale domyślam się, że większości z was jestem całkowicie obcy. Nazywam się Henryk Gruszczyński i przez najbliższe trzy lata będę miał przyjemność być waszym dyrektorem.
Niepewne oklaski rozeszły się po sali.
-Nie chcę was zanudzać, dlatego może od razu przejdziemy do części artystycznej, a potem możecie rozejść się do waszych sal na spotkanie z wychowawcami.
Gruszczyński zszedł z podestu, a jego miejsce zajęła grupa dziwacznie pomalowanych dziewczyn. Z głośników wybrzmiała piosenka, która z jakiegoś powodu wybitnie kojarzyła mi się z filmem Avatar. Dziewczyny zaczęły tańczyć. Większość z nich wyglądała jakby nie bardzo wiedziała co robi.
Poza jedną.
Na samym środku w tym właśnie momencie szpagat robiła najpiękniejsza dziewczyna jaką w życiu widziałem. Miała długie, falowane blond włosy, jej twarz nawet pod tą warstwą przedziwnego makijażu wyglądała idealnie, a mimo tego, że siedziałem dosyć daleko od sceny, mogłem przysiąc, że jej oczy były idealnie niebieskie. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Obok mnie Adam z Watson śmiali się cicho, ale nie zwracałem na nich uwagi. W tamtym momencie najważniejsza była ta wspaniała blondynka robiąca akurat gwiazdę. Dopiero kiedy muzyka się skończyła i dziewczyny widowiskowo się ukłoniły, poczułem jak wyrywam się z transu.
Zauważyłem, że Adam wpatruję się we mnie z przerażonym wyrazem twarzy.
-Czy tobie się to p o d o b a ł o ?
Nagła chęć obrony swojego zdania zalała mnie całego.
-Tak. Uważam, że był to świetny występ, a niektóre dziewczyny naprawdę się postarały - powiedziałem bardzo starając się nie zarumienić.
Adam pokręcił głową z niedowierzaniem.
-Podobała mu się tylko ta blondyna z wielkimi cyckami. - Watson zaśmiała się szyderczo.
Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem, a ja poczułem się obrażony.
-Jesteście okropni.
Oboje wybuchnęli śmiechem, a ja śmiałem się z nimi, bo taki już jestem. Kiedy moi przyjaciele się śmieją, ja też się śmieję.
Poza tym, to było naprawdę zabawne. Przecież wiedziałem, że taka dziewczyna i tak nigdy nawet by na mnie nie spojrzała. Mój świat był przyjemny, ale nie idealny.
Kiedy w końcu przestaliśmy się śmiać, większość uczniów wyszła już na korytarz szukać swojej sali. Zebraliśmy się i wyszliśmy za nimi. Przed salą gimnastyczną stała nasza wychowawczyni, pani Stawińska, którą rozpoznałem, bo musiałem zostawić jej swoje papiery. Podeszliśmy do niej i uśmiechnęliśmy się.
-O! To wy jesteście moją nową trzódką? Zawołajcie swoich kolegów to razem pójdziemy do klasy.
Spojrzeliśmy na siebie z rozbawieniem. Kobiecie wydawało się, że znamy tutaj kogoś oprócz siebie nawzajem. Urocze. Staliśmy koło niej i obserwowaliśmy jak nasza "trzódka" samoistnie się powiększa. Watson nerwowo obciągała spódnicę, a Adam znudzony wpatrywał się w okno. Już chciałem się odezwać, kiedy nagle usłyszałem za sobą głos :
-Kornelia, gratuluję występu!
Odwracam się, a tam stoi moja przepiękna blondynka. Wycierała twarz chusteczką rozmawiając z jakąś nauczycielką.
Z bliska była jeszcze piękniejsza.
A jej oczy faktycznie były idealnie niebieskie.
Bez makijażu wyglądała jak jakiś anioł, ale zdecydowanie nie cherubinek, taki jak na tych wszystkich obrazach. Bardziej jak ta figura, która stała u mojej babci w przedpokoju.
Właśnie sobie przypomniałem, że przecież nie możecie wiedzieć jak wyglądała figura anioła w domu mojej babci, ale to trudno. Wyglądała właśnie tak, jak Kornelia. Wysoka, szczupła, włosy lekko opadające na ramiona i ten wyraz twarzy, jakby czuła, że wszystko dookoła jest wspaniałe.
Kornelia. To imię brzmiało jakoś znajomo, ale zarazem... egzotycznie. Jak nazwa jakiegoś cukierka, albo drinka.
Nagle poczułem silne uderzenie w ramię.
-Nie gap się, zboczeńcu - wyszeptał Adam.
Z trudem odwróciłem wzrok od roześmianej Kornelii i obdarzyłem Adama wyrazem twarzy, który w moim mniemaniu oznaczał "jesteś debilem". Nie jestem pewny, czy potrafiłbym go opisać, ale Adam zrozumiał. Pokazał mi palec, którego zdecydowanie nie powinno się pokazywać w obecności miliarda nauczycieli i uśmiechnął się krzywo.
-Jesteś ponad to, Wysocki.
Potrząsnąłem głową i skupiłem wzrok na pani Stawińskiej, która właśnie ruszała w stronę klasy. Kiedy tak za nią szliśmy naprawdę poczułem się jak owca. Cieszyłem się, że nie znam większości mojego stada i mimo tego, że wiedziałem, że to niemożliwe, cicho liczyłem, że tak już zostanie.
CZYTASZ
Zwykła Niezwykła Historia
Teen FictionCzy kiedykolwiek zastanawialiście się jak to jest mieć idealne życie? Ja owszem. Problem jest taki, że dla każdego człowieka ten ideał wygląda inaczej. Jedni pragną dużego grona przyjaciół, pieniędzy i zaproszeń na imprezy przynajmniej dwa razy w ty...