3

72 9 0
                                    

 Schowaliśmy koce do skrzyni i wsiedliśmy na rowery. 
Pojechaliśmy do pizzerii w centrum miasta, do której jeździliśmy najczęściej. Stało przed nią mnóstwo samochodów, ale to normalne w pierwszy dzień szkoły. Wszyscy opłakują koniec wakacji zapychając się serem i colą.
Przypięliśmy rowery do stojaka i weszliśmy do środka. Przyjemny zapach bazylii unosił się w powietrzu. Usiedliśmy przy ostatnim pustym stoliku i czekaliśmy na kelnerkę. Rozmawialiśmy sobie spokojnie, kiedy zauważyłem, że przy pobliskim stole siedzi... Kornelia. Idealnie na wprost mnie. Mój mózg wyłączył się na sekundę. Wpatrywałem się w nią bezmyślnie, gdy nagle dotarło do mnie, że ona też patrzy na mnie. Ręka z kawałkiem pizzy zatrzymała się w połowie drogi do ust, a ona ze zmarszczonymi brwiami patrzyła na mnie jakbym był szalony.
Wystraszyłem się i odwróciłem wzrok. Po chwili znów na nią spojrzałem i znowu złapałem jej wzrok. Tym razem się uśmiechnęła. Serce przestało mi bić, a sekundę później biło w tempie chyba trzystu uderzeń na sekundę.
Odwzajemniłem uśmiech. Dziewczyna uniosła szklankę z colą jakby w niemym toaście i uniosła lekko prawą brew w rozbawieniu.
Chciałem zrobić to samo, ale zdałem sobie sprawę, że dalej nic nie zamówiłem. Poczułem się po raz kolejny tego dnia jak wyrwany z transu i zauważyłem kelnerkę przy naszym stoliku wpatrującą się we mnie z wyczekiwaniem.
-Eee... małą pepperoni i colę poproszę. Dziękuję - wyjąkałem.
Kobieta wzruszyła ramionami, zapisała zamówienie w notesie i odeszła od stołu. Watson wróciła do przerwanej konwersacji z Adamem na temat pozaziemskiego życia, a ja znów spojrzałem na Kornelię. Rozmawiała z koleżankami, ale kątem oka wciąż spoglądała na mnie. Poczułem, że ziemia rozstępuje się pode mną, a ja spadam na ogromne łóżko wodne radości.
-A ty co myślisz? - usłyszałem Watson.
-O czym? - odwróciłem się do niej z roztargnieniem.
Adam spojrzał do tyłu, zauważył Kornelię i westchnął głośno.
-Nasz Romeo ma teraz lepsze rzeczy do roboty niż rozmawianie z nami. Lepiej zostawmy go w spokoju.
Spojrzał na Watson porozumiewawczo, a ja poczułem ukłucie złości w sercu, które szybko zdusiłem.
-Walcie się.
Adam uśmiechnął się, a Watson chwyciła za kosmyk włosów.
-Jak zawsze uroczy.
Pizza lądująca na naszym stole na szczęście przerwała naszą wymianę zdań.
Zajęliśmy się jedzeniem. Uniosłem wzrok w idealnym momencie, żeby zobaczyć Kornelię wstającą z koleżankami od stołu. Wychodząc spojrzała w moją stronę ostatni raz i dyskretnie pomachała. Uśmiechnąłem się i skupiłem na swojej pizzy.
W domu, leżąc w łóżku i wpatrując się w świetlik, za którym księżyc świecił przytłumienie, odtwarzałem w głowie cały ten moment i po raz pierwszy od bardzo dawna poczułem, że nie mogę się doczekać następnego dnia.

---06:27---04.09.2016r.---

Ken-i-Chihuahua-sprzedawane-osobno

Jedziecie już? Jeśli się spóźnimy na pierwszą lekcję to chyba się zsikam wiecie? Nie chcecie tego widzieć.

---06:28---04.09.2016r.---

Wszyscy-jesteście-moimi-potomkami

649 już wyjeżdża zza zakrętu, zaraz wsiadamy. Znaczy ja wsiadam, Roberta nie ma.
I widzieliśmy już gorsze rzeczy :)

---06:28---04.09.2016r.---

Wszyscy-jesteście-moimi-potomkami 

Właśnie przybiegł. Spocony jak hobbit po spotkaniu ze smokiem. Wsiedliśmy, już do Ciebie jedziemy, spokojnie.

 ---06:29---04.09.2016r.---

Ken-i-Chihuahua-sprzedawane-osobno 

Chyba wolę nie wiedzieć co masz na myśli mówiąc "gorsze rzeczy" 🙁Okej! Siedzę już na przystanku, koło mnie stoi jakaś dziewczyna, kojarzę ją z wczoraj, chyba chodzi z nami klasy. *Składa ręce jak do modlitwy* "Błagam, nie podchodź do mnie".

---06:30---04.09.2016r.---

Robert-II-Krótkoudy 

Odwróć się w drugą stronę i udawaj, że śpisz, czy coś. (Ha ha, bardzo jesteś śmieszny, wiesz? Wyzywasz mnie od Bagginsa? To żadna obraza, idioto. Wszyscy kochają Hobbita. Nawet spoconego.)

---06:30---04.09.2016r.--- 

Ken-i-Chihuahua-sprzedawane-osobno 

 Siedzicie koło siebie, poobrażajcie się na żywo. Gdzie jest ten autobus, ona się zbliża!!! ;__;

 ---06:31---04.09.2016r.---

Wszyscy-jesteście-moimi-potomkami

Na żywo to mniej zabawne. Będziemy u Ciebie za dosłownie minutę, zachowaj zimną krew Watson! Jedziemy z odsieczą naszym 15 tonowym rumakiem. 

---06:32---04.09.2016r.---

Ken-i-Chihuahua-sprzedawane-osobno 

Dobra, widzę was. Wspaniale. Idealnie. Magicznie.

---06:32---04.09.2016r.---

Robert-II-Krótkoudy

Do zobaczenia za sekundę! Tylko nie biegnij bo wyczuje twój strach. 

 Autobus zatrzymał się na przystanku Osiedle i Watson wsiadła z wyrazem determinacji na twarzy. Usiadła na siedzeniu przed nami i odwróciła się. 
-Idiota - spojrzała na mnie ze zmrużonymi oczami po czym westchnęła ciężko - Jeszcze chwila i musiałabym z nią rozmawiać.
-Wiesz, tak czy siak będziesz musiała, bo chodzi z nami do klasy. 
-Wiem, ale tak jest... inaczej. Bardziej stresująco. 
Rozejrzałem się i faktycznie zauważyłem dziewczynę, którą widziałem wczoraj w klasie. Uśmiechała się do nas.
-Patrzy się - wyszeptałem ledwo ruszając ustami.
Watson zjechała niżej na swoim siedzeniu i chwyciła za daszek swojej czapki.
-Dalej?
-Mhm.
 I dalej się uśmiechała. Zaczynało to wyglądać trochę przerażająco, kiedy tak wpatrywała się w nas bez żadnej reakcji. Adam odwzajemnił uśmiech, a ona pomachała mu ręką. W końcu się odwróciła i teraz uśmiechała się do szyby. 
-Hm, udajemy, że to wcale nie było dziwne? - pochylił się do przodu i ściągnął Watson czapkę z głowy i założył ją na swoją 
-Już się odwróciła, możesz się podnieść.
Watson spojrzała na niego wkurzona, ale po chwili się roześmiała.
-Dobra, z wami ta szkoła może nie będzie aż tak okropna. 

Zwykła Niezwykła HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz