♢Rozdział 22 - Wyciągnąć wnioski♢

70 7 33
                                    

~*Michael pov*~

Miałem nie lada dylemat. Niby szanse były podzielone na równo, jednak strach, iż wybiorę ten zły kod paraliżował mnie. Ten skurwiel wyraźnie nam zapowiedział, że za każdy nasz błąd nie tylko my zapłacimy, ale także on skrzywdzi Kathniss. Ona już dość się nacierpiała w swoim życiu... Nie chcę, by przeze mnie on jej coś zrobił. Nie mamy pojęcia, do czego jest zdolny.

- Dobra, w takim razie próbujemy... - wydukałem czując, jak pod wpływem nerwów ręce zaczęły mi się trząść.

Niepewnie zacząłem wpisywać kolejno cyfry. Postawiłem na kod, który byłby lustrzanym odbiciem. Modliłem się o to, by to właśnie on był tym poprawnym. W końcu opcja pierwsza wydawała się być zbyt łatwa. Z drugiej strony kto powiedział, że to nie podpucha i jednak tym dobrym okaże się być kod, który jest na ścianie? Cholera jasna nie wiem no!

Oby tylko nam się udało a ten kod okazał się być tym właściwym.

Cóż... Naprawdę mocno chciałbym w to wierzyć.

Skończyłem. Biorąc głębszy oddech pociągnąłem za kłódkę, kiedy to okazało się najgorsze. Moje przypuszczenia zawiodły nas. Przeraziłem się nie na żarty.

- Co jest kurde?! - wydukałem dalej walcząc z tym sprzętem, choć wiedziałem, że od początku byłem zdany na porażkę.

- Może musisz to mocniej pociągnąć? - zapytał z nadzieją, po czym ruszył w moim kierunku - Daj zobaczyć.

- Nie da się! - warknąłem, po czym rzuciłem nim na ziemię.

Josh już był blisko mnie, kiedy to coś zaczęło ciągnąć go w stronę ściany. Wyciągnęło mu rękę na drugą stronę. Od razu ruszyłem mu pomóc.

- Kurwa! Puszczaj! - darł się, kiedy to krzyk zamienił się w wrzaski bólu.

- Odpierdol się od nas! - rzuciłem próbując go odciągnąć. Wreszcie to coś go puściło.

Josh kurczowo trzymał się swojej ręki. Obydwoje nie wiedzieliśmy co się stało. Zerknął na dłoń, kiedy tu ujrzeliśmy oboje wyryty na niej napis "przegrany".

- Za błędy srogo się płaci. - usłyszeliśmy - Ale to jeszcze nie koniec zabawy.

Wtedy na jednej z kamer ujrzeliśmy Kathniss. Już wiedzieliśmy, co się stanie. On nas uprzedzał.

- Nie możesz tego zrobić! To nie jej wina! Zostaw ją w spokoju! - wrzeszczałem, jednak ten nas zignorował.

~*Kathniss pov*~

Słyszałam ich krzyki. To naprawdę źle wróży. Musieli popełnić błąd, przez co on zranił Josha. Teraz z pewnością idzie do mnie... Ich błąd to dla mnie kolejne chwile udręki. Ciekawe co teraz mi zrobi...

Mike wrzeszczał na niego naprzemiennie z Joshem, jednak ten z tym swoim perfidnym uśmieszkiem ruszył w moją stronę.

- Za chwilę się pobawimy, jednak śmiem wątpić w to, że zasady tej gry ci się spodobają... - zaczął - Ale za to mamy widownię, która będzie miała okazję razem ze mną nacieszyć swe oczy twoim cierpieniem.

- O czym ty mówisz?! - rzuciłam z przerażeniem - Nie pisałam się na coś takiego!

- Życie bywa niesprawiedliwe... - wzruszył ramionami - Tak to już jest w świecie, złotko. Musisz do tego przywyknąć.

- Nie możesz tego zrobić! Nie masz prawa! Zabrałeś mi wolność! - krzyczałam starając się stawiać opór. Niestety on wkrótce był już przy mnie.

Until DawnWhere stories live. Discover now