☆Rozdział 10 - Spóźniliśmy się...☆ [P]

170 16 0
                                    

~*Samantha pov*~

Miałam dosłownie chwilę na zastanowienie się. To starczyło na ustalenie mojej taktyki działania.

Oby tylko okazała się skuteczna...

Spojrzałam na łóżko, które zajmowało prawie całe pomieszczenie. Chowanie się pod nim zdecydowanie nie wchodzi w grę. To najgorsze, co bym mogła zrobić w tej sytuacji. Od razu skazałabym się na tortury lub śmierć. Mam zamiar przeżyć jeszcze kilka pięknych wydarzeń, które gdzieś tam na mnie czekają.

Zgrabnie i szybko przedostałam się przez nie na drugi koniec pokoju i zaczęłam biec prosto przed siebie. Akurat w tym momencie psychopata wszedł do pomieszczenia.

Mam nad nim odrobinę przewagi, którą mogę wykorzystać. W tej sytuacji każda nawet najmniejsza sekunda może zaważyć na szali mojego losu. Decyzje, które podejmuję są bardzo ważne, lecz nie mam zbyt dużo czasu na myślenie, czy tak będzie dobrze czy też nie, jednak staram się wierzyć w to, że mu ucieknę.

Boże, oby tylko już nikt więcej nie ucierpiał tej nocy.

Okazało się, ze te drzwi doprowadziły mnie do schodów prosto do piwnicy. Zaczęłam po nich zbiegać starając się zachować przy tym ostrożność.

O mało co nie wywaliłam się przez dziurę będącą w jednym ze stopni. Oparłam się o ścianę, po czym schodziłam dalej.

Początkowo chciałam uciekać, jednak postanowiłam, ze tym razem się schowam. Znalazłam najlepsze miejsce, jakie tylko przyszło mi do głowy.

Ukryłam się stając w bez ruchu. Wyłączyłam także latarkę by nie zdradzić swojej pozycji. Delikatnie wolną ręką zasłoniłam sobie usta starając się być najciszej jak to możliwe. W tym celu wstrzymałam nawet oddech.

Długo nie musiałam czekać na niego. Już po chwili usłyszałam, jak kroczy po betonowej posadzce. Wyglądał naprawdę przerażająco.

- Sam... Gdzie się chowasz? - zapytał śmiejąc się - I tak ciebie znajdę. Czuję unoszący się w powietrzu zapach twojego strachu. To przerażenie... Karmię się nim. Zaraz ono zdradzi mi twoją pozycję.

Jego słowa bardzo mnie stresowały. Zaczęłam bać się o to, czy aby na pewno dobrze postąpiłam. Chyba to najgorsze, co mogłam zrobić. Był dokładnie na wprost mnie, lecz na tyle daleko, by jeszcze mnie nie mógł dostrzec.

Serce waliło mi jak opętane. Miałam już dość tego czekania. To wszystko tak strasznie się dłużyło. Pewnie zaraz mnie dopadnie. Tak bardzo chciałam uciekać, jednak strach paraliżował mnie.

Może to i lepiej?

Przeczekam chwilę a jak sobie pójdzie to znajdę jakieś wyjście z tej sytuacji.

- No dalej, pokaż się. Nie ma się czego bać. Śmierć prędzej czy później czeka na każdego z nas. - mówił spokojnie waląc maską w butlę z gazem.

Rozglądał się dookoła, lecz po kilku minutach poddał się. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Ruszył więc wkurzony w swoją stronę.

- Kurwa! Uciekła mi!

Stałam tak jeszcze przez moment upewniając się, że na pewno zostawił mnie w spokoju. Odetchnęłam z ulgą łapczywie łapiąc powietrze. Nieco się uspokoiłam.

Teraz tylko tego nie zmarnować...

Opuściłam kryjówkę i powoli zaczęłam szukać innego wyjścia. Nie jestem aż tak głupia, by wracać na górę. On pewnie właśnie tam na mnie czeka.

Udałam się więc w stronę tajemniczych drzwi. Nigdy tam nie byłam, jednak jestem zmuszona zaryzykować i sprawdzić to. Na moje nieszczęście nie miały one klamki a ja nie mam czasu na poszukiwania. Zaczęłam naciskać na nie swoim ciałem, kiedy one uchyliły się. W dodatku nie zrobiłam zbyt dużego hałasu.

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz