♢Rozdział 3 - Nie wierzę w to...♢

122 9 16
                                    

~*Michael pov*~

Przez chwilę zastanawiałem się w którą stronę się udać. Gdzie podążyć. Musiałem jak najszybciej coś znaleźć. Coś, co naprowadzi mnie na jej osobę. Głęboko w sobie czuję, że jej koszmar nie skończył się tamtego dnia. Jeśli dowiem się, jak ona się tutaj męczyła... Nigdy sobie tego nie daruję.

Miałem moment zawahania. Wszystkie moje decyzje podejmuję intuicyjnie, ale nie zawsze są one właściwie. Boję się, że mogłem nawalić. Zrobić coś źle, przez co jej nie uratuję. Mimo to postanowiłem. Pójdę na prawo, a jeśli zabłądzę, wycofam się i obiorę inną drogę. Obym tylko dokonał dobrego wyboru... Mam taką nadzieję, a to właśnie ona dodaje mi siły do działania.

Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Udałem się tamtym korytarzem w głębi duszy modląc się o to, by ona była cała. Żeby żyła. Chciałem ją czym prędzej znaleźć. Nie marnując już więcej czasu zacząłem biec w tą stronę.

Rozglądałem się dookoła. Dokładnie penetrowałem każdy, nawet najmniejszy zakamarek tej jaskini. Nie mogłem dopuścić do tego, by coś pominąć. Być może wreszcie odkryję co się z nią stało.

Doszedłem do jakiejś przepaści. Nie jest ona zbyt szeroka. Powinienem dać sobie z nią radę. Jeden sprawny skok i będę po drugiej stronie. Mimo to muszę uważać. Nie zamierzam kończyć swojego żywota spadnięciem na sam dół. Mam jeszcze coś do zrobienia i tego będę się kurczowo trzymać.

Nie myśląc zbyt długo wykonałem kilka kroków w tył. Wziąłem głębszy oddech, po czym zacząłem biec. Cudem udało mi się przeskoczyć dziurę. Próbowałem uspokoić się, lecz myśl o tym, że prawie znalazłem się właśnie tam paraliżowała mnie. Było blisko... Czułem już, jak spadam, jednak dałem radę się wspiąć. Wygląda na to, że zbyt wysoko oceniłem swoje możliwości. Ja tylko chcę wiedzieć, co się z nią stało. To mi nie daje spokoju.

Ruszyłem dalej. Biegłem ile sił w nogach. Do tej pory niczego nie znalazłem, lecz w głębi siebie czułem, że jestem już blisko. Dlaczego? Od razu jakoś tak gorzej się poczułem. Mam naprawdę złe przeczucia. Nie wiem, czy jestem na to gotowy... Mimo to nie poddam się.

Pędziłem tak przed siebie, kiedy to o coś się potknąłem. W ostatniej chwili położyłem na ziemi ręce amortyzując nieco upadek. Byłem na siebie wkurzony. Jestem ofiarą losu. W krótkim momencie już prawie dwa razy zdążyłem się zabić. Podobno do trzech razy sztuka... Wtedy nie będzie tak milusio. Zaciekawiło mnie jednak co napatoczyło się pod moje nogi. Z tego co widzę to nie było tu żadnych wystających z podłoża skał, dlatego też tym bardziej byłem zdziwiony. Może po prostu nie umiem już chodzić i potykam się o własne nogi?

Zacząłem się rozglądać. Dokładnie przeszukiwałem każdy róg, jakbym chciał odnaleźć jakiś zagubiony przedmiot. Po chwili na coś chyba... Trafiłem.

- A to co? - zapytałem sam siebie, po czym wstałem. Podniosłem przedmiot z ręki i zacząłem go oglądać. - To... Notes?

Nie rozumiałem kompletnie powodu, dla którego notes mógłby tutaj być. W ogóle w czym niby miał mi pomóc? Już miałem go odrzucić, kiedy to wspomnieniami wróciłem do tamtej nocy, gdy wraz z Sam i Kat trafiliśmy na podobną niespodziankę. To był prowizoryczny dziennik, w którym Hannah opisywała wydarzenia po tym, jak z Beth wpadły do jaskini. Z początku wydawało mi się to niemożliwe, jednak coś mi mówiło, że to może naprowadzić mnie na trop dziewczyny. Szczerze to już chyba nic mnie nie zdziwi. A jeśli faktycznie to jej notes, to...

Szybko się opamiętałem. Mocno chwyciłem w dłoń przedmiot. Z jednej strony chciałem się dowiedzieć, co tam jest, lecz z drugiej nie rozumiałem co on by tu robił bez swojej właścicielki? Coś jej się stało? Wątpię, by się z nim tak po prostu rozstała... Wziąwszy więc głębszy wdech otworzyłem dziennik i zacząłem czytać pierwszą ze stron.

Until DawnWhere stories live. Discover now