☆Rozdział 16 - Tożsamość psychola☆ [P]

188 17 21
                                    

~*Kathniss pov*~

Bałam się. Nie wiedziałam, co mam robić. Jak go chwycę, to możemy spaść tam oboje, a tego wolałabym uniknąć, choć z drugiej strony wystająca skała nie wygląda zbyt stabilnie.

Nagle noga mi się poślizgnęła.

- CHOLERA! - wrzasnęłam starając się utrzymać.

- Chwyć mnie za rękę! - nalegał próbując do mnie sięgnąć.

Przełamawszy swoje obawy chwyciłam jego dłoń. On tylko mocniej zacisnął swoją próbując mnie wciągnąć.

- Mam cię! Zaraz będzie już po wszystkim!

Nagle się zsunęłam, jednak jego silny uścisk uratował mnie. Powoli wdrapywałam się na górę jednocześnie ułatwiając mu wyciągnięcie mnie z przepaści.

Wtedy to usłyszeliśmy strzał i ten charakterystyczny ryk. Po chwili padł kolejny.

- KURWA! - wysyczał z bólu.

Zauważyłam, że miał przestrzeloną rękę.

Prawie spadłam, gdy on znów zacisnął mocniej swoją dłoń. Dołączywszy do niej drugą sprawnie wydostał mnie stamtąd.

Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się na górze. Byłam bezpieczna.

Serce nadal jednak waliło mi jak opętane pod wpływem emocji. Nie mogłam się uspokoić.

Zerknęłam za siebie widząc, jak ten potwór ucieka przed chmurą ognia. Wtem Mike objął mnie ramieniem.

- Już dobrze. Jesteś bezpieczna - oznajmił, po czym zaczął mnie ciągnąć przed siebie - Musimy się stąd jak najszybciej wydostać, zanim ta kreatura sobie o nas przypomni i tu wróci.

- M-Masz rację. - wydukałam nieco oszołomiona ostatnimi wydarzeniami.

Biegliśmy prosto przed siebie zebrawszy w sobie ostatki sił. Tak bardzo pragnęłam już znaleźć się na powierzchni. Miałam dość tego wszystkiego.

Całe szczęście, że nie spadłam prosto w przepaść. Wątpię, bym przeżyła ten upadek. Jak na razie jeszcze nie chcę schodzić z tego świata.

Błądziliśmy tak po czeluściach tej jaskini, kiedy to nagle dostrzegłam światło. Z początku nie dowierzałam własnym oczom. Myślałam, że przez to, co tutaj przeszłam mam już jakieś omamy, jednak Mike też to zauważył.

Na chwilę przystanęliśmy w miejscu.

- Światło... - wydukał, a na jego twarz wkradł się uśmiech.

- Też je widzisz? - dopytywałam z nadzieją. Byłam w szoku. Czy to już koniec?

- Tak - stwierdził, po czym pociągnął mnie w jego stronę - No dalej, chodź! Jesteśmy już blisko!

Obydwoje uradowani zaczęliśmy biec prosto przed siebie. Wreszcie się stąd wydostaniemy!

Byłam w stanie euforii i choć na chwilę zapomniałam o tym, że tutaj grasuje jeszcze ten psychopata. Zastanawiał mnie w ogóle fakt, czy im udało się uciec. Czy żyją...

Był przed nami. Doszliśmy do końca tunelu. Znów ujrzałam tę cudowną biel, drzewa, gwieździste niebo z księżycem na czele... Nie byłam w stanie w to uwierzyć.

Naprawdę nam się udało!

Zaczęliśmy się wspinać na górę. Mike pomógł mi widząc, jak mam z tym małe trudności, kiedy to już po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz.

Until DawnWhere stories live. Discover now