- Co miałam zrobić? Mówiła,że jest z nim w ciąży,a on nie ma się dowiedzieć o tym,że tu była ani o tym o czym rozmawialiśmy,czyli zostałam w kropce i nie mogę nic zrobić..bo inaczej on będzie miał problemy  . 

- Coś mi tu śmierdzi,ale jeszcze nie wiem co ... naprawdę. Z drugiej strony podejrzewałam,że związek z mężatym tak może się skończyć.. przykro mi -.

 Potaknęłam głową.

- Ja myślałam, że związek z takim mężczyzną się uda .. byłam ślepa. Może mnie kochać,ale wciąż nie uwolni się od ciężaru jakim jest żona lub własny biznes. Zachowuję się jak smarkula,która wszystko chce,ale nie daje nic w zamian.To było by samolubne,jeśli kazałabym mu skończyć z firmą i odejść ze mną -.

- Co teraz w planach hm? - spytała mnie.

Wzruszyłam ramionami.

- Na pewno, wracam na studia i kończę staż u Zayn'a. Poszukam czegoś innego,wiem,że to nie będzie tak dobre jak najlepsza firma w mieście -.

Przyjaciółka chwyciła mnie za ramię.

- To nie jest konieczne .. możesz zostać w firmie i ignorować go przecież Angela jest jego pośrednikiem.

- Nie,nie chcę go widzieć,ani jej. Myślę,że on tak samo. Będzie tylko trudniej zapomnieć o nim...

Przyjaciółka podgryzała zębami dolną wargę,pewnie o czymś myśląc.

- Pomóc Ci w tym? - spytała w końcu, patrząc na mnie uważnie.

- W czym? - podniosłam brwi.

- Skończyć z nim na zawsze i zapomnieć.


                                                                                           ***

Z kolejnymi dniami było lżej,ale nie na tyle by przestać tęsknić i kochać. Nie odzywał się,pewnie mnie nienawidzi. Nie zdziwiłabym się. Szłam wąskim chodnikiem,chłodny wiatr muskał moje rozpuszczone włosy. Poruszał moją czarną sukienką do kolan. Mimo odgłosów miasta,wciąż mogłam usłyszeć stukot moich szpilek i bicia serca. Zatrzymałam się przy szklanym wejściu do budynku w,którym jest moja miłość. Spojrzałam na drapacz chmur smutnym spojrzeniem. Zaraz tam wejdę i zmierzę się z rzeczywistością,którą tak odkładałam. Diana chciała iść ze mną,ale postanowiłam,że załatwię to sama,muszę. Nie chcę być prowadzana przez rękę.

Przekroczyłam drzwi. Wypuściłam nerwowo powietrze,smucąc się widokiem i wspomnieniami. Tu wyznaliśmy sobie miłość tu się wszystko zaczęło,patrzyłam na miejsce koło schodów, nasze sylwetki splątane w uścisku,jakby to się działo wczoraj. Zniknęły i wymazały się tylko jak przez nie przeszła jakaś kobieta. Mrugnęłam oczami - nie myśl o tym - pomyślałam. Rozejrzałam się dookoła, pełno ludzi. Wszystko wygląda jak powinno, ludzi jak mrówek,każdy ma wyznaczone zadanie. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę schodów,minęłam powoli każdy schodek. Dotarłam do strefy biurowej gdzie niegdyś pracowałam, pełno stanowisk z komputerami i ludźmi. Uśmiechnęłam się na same wspomnienie gdy tam siedziałam,piłam kawę z Dianą i ze znajomymi,może to kiedyś było dla mnie trudne,ale wspomnienie o wypełnianiu papierów,w tej chwili też wydawała mi się miła. Mijałam stanowiska, parę  par oczu wpatrywało się we mnie. Doszłam do automatów, znów widzę tam Zayna , który stał oparty o ścianę obok , słuchając mnie i Diany,  jego uśmiech i zirytowanie.Nagle spojrzał się na mnie i szeroko uśmiechnął,lecz ,także wyparował jak pozostałe wspomnienia. Poczułam jak głos w mojej głowie się łamie,  moje gardło jest podrażnione jak po pierwszym papierosie,oczy niczym jak szklanki. Przełknęłam ślinę. Spojrzałam w lewo, podłoga obłożona czerwonym dywanem i parę drzwi do ważniejszych biur,w których miałam tą przyjemność pracować przez chwilę, w tym drzwi do gabinetu prezesa.

Ona na chwilę | Do KorektyWhere stories live. Discover now