- Nie jestem dobra w tych sprawach, nie pomogę ci. Mogę ci tylko powiedzieć, że czas zrobi swoje.

- Ale ty nie wiesz co ja czuję... - głośno wypuściła powietrze.

- Nie wiem i w tym jest problem Maya. – Philip siedział mi w tej chwili  w głowie, ale co mam poradzić na to, że to ignorant i gbur.

- Ale i tak dziękuję. Nie pomogłaś, ale przynajmniej mam komu się wygadać. Siostra ciągle przesiaduję z tym Thomasem, czy jak on ma na imię i w sumie nie wiem, czy dobrze zrobiłam zamieszkując z nimi. Nie czuję się swobodnie w tamtym domu.

- Powiedziałabym mieszkaj ze mną, ale wiesz jaka sytuacja.

- Wcale na to nie liczę, wiem jak jest. – Uśmiechnęła się i podparła na łokciu sprowadzając swój wzrok na moją twarz. – Ale ty jesteś ładna. – parsknęłam śmiechem. I właśnie tak zaczęła się nasza wymiana słów.

Jest już wieczór, wszyscy prawdopodobnie poszli, włącznie z Mayą. Wyszłam z pokoju, bo zgłodniałam. Nieprawdopodobne. Wypakowałam z siatki serek waniliowy i chciałam wyjść kiedy nagle Philip popchnął mnie na lodówkę i położył swoje ręce po dwóch stronach mojej głowy.

- Zostaw mnie. - mówię cicho jak myszka.

- Co? - pochyla się bardziej, a ja czuję, że moja przestrzeń osobista została za bardzo naruszona. W dodatku czuć od niego odór alkoholu.

- Odejdź. - syknęłam, nabierając odwagi.

- Nie pamiętasz? Oczywiście, że nie. Mając siedemnaście lat byłaś bardziej pewna siebie. Pamiętasz? Pokój, ty, ja. Już nie bądź taka święta glizdo. W domu nie byliśmy nigdy sami, nie mówiłem nikomu co się wtedy stało, a powinienem. - mruknął, a ja sobie wszystko przypominam. Łzy czuję, że za niedługo się wyleją, jestem głupia to mam za swoje. - Pamiętasz to? - zrobił to, pocałował mnie jak kiedyś, ale nagle poczułam siłę. Odepchnęłam go od siebie, że wywrócił się do tyłu.

- Nienawidzę cię... – syknęłam i wyszłam zostawiając serek na blacie.

Tak, to było na samym początku. Chciałam żeby był ze mnie dumny, jakkolwiek to teraz brzmi, ale głupiej nie zrozumiesz. Podczas jednej z imprez chciałam iść na całość. Już przechodziło do poważniejszych czynów kiedy Victoria pijaną wyciągnęła mnie z tego pokoju. Później na trzeźwo nie odważyłam się. Spotykaliśmy się potajemnie, ale on chciał tylko jednego. Zawsze tylko się całowaliśmy, jego usta są takie przyjemne. Na całe szczęście wszystko się zakończyło, no prawie. Wspomnień nie da się niestety wykasować. Z nieprzyjemnymi myślami poszłam pod szybki prysznic i od razu położyłam się spać.

Wstałam z wielkimi worami pod oczami, ale nie przejmując się tym pomalowałam oczy tuszem, założyłam na siebie czarny komplecik składający się z czarnych ciuchów nic nie odsłaniających. Ubrałam spodenki, ale z odpowiednią długością i zwykłą koszulę. Nie jedząc śniadania wyszłam z domu i zaczęłam iść na przystanek.

- Dasz sobie radę. – powiedziałam do siebie i otworzyłam duże, drewniane drzwi. Na korytarzu znajduje się pełno ludzi i muszę przepychać się, aby podejść pod odpowiednią salę. Kiedy odnalazłam salę z numerem 19 weszłam do środka i zajęłam miejsce w drugim rzędzie. Sala zaczęła się zapełniać po pięciu minutach i tak jak się spodziewałam większość usiadła w ostatnich miejscach. Pierwszy wykład, a ja się stresuję nie zajęciami, a ludźmi tu obecnymi. Co jeśli ktoś wie. Co jeśli jest tu ktoś, kto wszystko rozpowiedział. Będę wspaniałym okazem do plotkowania. Cicha dziewczynka skrywa w sobie diablice. Słyszałam to tyle razy, że kiedy usłyszę chociaż jeden wyraz z tego zdania serce niemiłosiernie zaczyna walić, a ja zaczynam mieć czarne mroczki przed oczami. Teraz też je mam, ale przeżyję, nic mi nie będzie.

Two faces   - Zakończone Where stories live. Discover now