Policja nigdy nie wywiązywała się ze swoich spraw, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

Przez jedną wizję we śnie nagle zmienił swoje podejście o sto osiemdziesiąt stopni. Wiedział, że to szalone, lecz dla niej warto było się poświęcić. Ona zrobiła to. Dla niego. Dla nich wszystkich.

Liczył też, że inni mu w tym pomogą. Mimo tego, co tam przeżyli... Musieli. Nie brał innej opcji pod uwagę.

Musiało upłynąć aż półtorej miesiąca, by wreszcie to zrozumiał. Gdzieś głęboko w nim ta iskierka wciąż się tliła, jednak teraz została poruszona i na nowo zapłonęła potężnym ogniem.

***

~*Michael pov*~

Wstałem dziś z zupełnie nową energią. Potrzebowałem tyle czasu, by wreszcie to zrozumieć. Przez cały ten czas coś mówiło mi, że ona jednak przeżyła. Nie chciałem wierzyć w to, że w taki sposób odeszła z tego świata. To nie było dla mnie możliwe.

W głębi serca nadal to czułem.

Mam tylko nadzieję, że inni postanowią mi pomóc, bo ja nie zamierzam stać bezczynnie. Jestem jej to winny. Wyjadę do Blackwood i znajdę ją.

Ona musi tam być. 

Ogarnąłem nieco mieszkanie samemu także przechodząc kompletną rewolucję. Postanowiłem zaprosić tutaj resztę, żeby powiedzieć im o moim planie.

Dobra, nie odzywałem się do nich przez szmat czasu, ale mam nadzieję, że mi pomogą. W końcu nadal jesteśmy przyjaciółmi, co nie? Już nawet z Martinem zacząłem się lepiej dogadywać, choć nadal mam do niego ogromny żal.

Jak widać chłopak się zmienił. Nareszcie.

***

Oni wszyscy już tutaj byli. Martin również dołączył do naszego zebrania.  Nasz skład zasilili jeszcze Nathan, Eveline, Darlene i Danny. Chyba naprawdę martwili się o mnie i cieszą się z tego, że jednak wyszedłem na ludzi.

Ciekaw jestem jak zareagują na moją wiadomość. Nie jestem pewien, czy po tym wszystkim, co tam przeszliśmy oni będą chcieli tam wrócić, lecz myślę, że dla Kat zrobiliby to bez większego problemu.

Długo zastanawiałem się jak im to powiedzieć, ale nie wpadłem na żaden pomysł. Musiałem więc oznajmić im to prosto z mostu, bez niepotrzebnego owijania w bawełnę.

- Więc Mike... Chciałeś nam coś powiedzieć. - przypomniała mi Sam.

- Racja - wydukałem biorąc głębszy oddech - Wszyscy możecie uznać mnie za wariata, ale muszę to zrobić. Chcę wyjechać do Blackwood.

Na dźwięk tego słowa twarze każdego z nich jakoby zamarły. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem nie dowierzając temu, co usłyszeli.

- Mike, ale... Po co? Dobrze wiesz, co tam się stało. - wydusiła Sam.

- Wiem, że to brzmi dziwnie, ale... Ja muszę tam wrócić - oznajmiłem - Dlatego was tutaj zebrałem. Chciałem prosić o pomoc.

- To przecież równoznaczne z samobójstwem - odparła Em - Niby po co mielibyśmy tam wracać?

- Kat... Mam przeczucie, że ona żyje. - odpowiedziałem.

- Zwariowałeś? Niby jak mogła przeżyć? Została w schronisku. A nawet jeśli nie tam, to zginęła w kopalni. - powiedziała Em.

- Nie mam pojęcia, jednak... Ja to czuję w sobie. Po prostu to wiem. - kontynuowałem.

- Mike, to nie jest dobry pomysł, wiesz o tym. Posłuchaj ich. - nawet mój brat był przeciwko mnie.

Czemu mnie to nie dziwi...

- Nie chcę tam znów wracać... - wyszeptała Sam.

Patrzałem na nich wszystkich z nadzieją, że jednak zmienią zdanie. Że zechcą mi pomóc.

Przeliczyłem się i to bardzo.

- Co wy? Naprawdę? Po tym, co ona dla nas zrobiła chcecie ją tam zostawić? - uniosłem się - Do cholery ona jest naszą przyjaciółką!

- Tam są te wendigo... Przecież one nie oszczędziłyby jej. Nie ma takiej opcji. Przez te bestie nie żyje moja młodsza siostra i wasi przyjaciele! - stwierdziła Dar.

- Już raz to coś... Nie zaatakowało jej. Może udało jej się uciec? I teraz czeka tak tam na nas, i podobnie jak Hannah zaczyna przymierać głodem? - próbowałem przemówić do ich rozsądku, lecz to niczego nie dało.

- Nikt nie wytrzymałby tam przez półtorej miesiąca bez jedzenia, Mike... - stwierdziła Eve.

- Dziękuję bardzo... Dopiero teraz widać, jacy z was przyjaciele! - warknąłem, po czym spojrzałem na Em i Sam - A to wszystko wasza wina. Gdyby nie wy dwie ja byłbym w stanie zapobiec tej tragedii. Mimo wszystko ja zdania nie zmienię.

Byłem na nich kompletnie wściekły.

Szybko ruszyłem w stronę drzwi. Musiałem się przewietrzyć. Słyszałem jeszcze, jak Sam zwróciła się do mojego brata.

- Dopilnuj, by tam nie wyjechał, bo inaczej już tu nie wróci.

Wybiegłem na dwór i ruszyłem w stronę pobliskiego parku. Musiałem się nieco uspokoić, tylko jak?

Liczyłem na ich pomoc, a jest zupełnie inaczej. A jej postawa? Ja bym nawet w ogień skoczył za rodziną, nawet jeśli mój brat jest... Był taką kurwą.

Ale to nie ważne, bo to niczego nie zmienia. Jesteśmy ze sobą spokrewnieni i mimo wszystko mi na nim zależy. Jestem kompletnie zszokowany jej postawą...

Kiedyś to bez Kat świata nie widziała, nawet chroniła ją przede mną z obawy na to, że i ją wykorzystam. A to właśnie dzięki niej mój świat nabrał barw.

Jeśli istnieje jakaś szansa, że ona żyje to zaryzykuję. Mam gdzieś to, jak skończę. Muszę ją odnaleźć i uratować.

Chociaż to jestem jej winien...

Co jeszcze mnie zdziwiło? Bierność Josha. Już mu na niej nie zależy? Nie chce jej pomóc? Przecież ona ryzykowała swoim życiem po to, by go ocalić!

My razem ruszyliśmy do kopalni wiedząc, że tam aż roi się od tych bestii. Wyciągnęła go z opresji, a co on teraz robi? Zupełnie nic. Czyżby już o tym zapomniał? Nie czuje choć tej maleńkiej potrzeby, by tam wrócić?

To właśnie teraz wyszło, jacy z nich przyjaciele. Tylko ja jeden chcę coś zrobić. Zmienić. Mimo tego, przez co przeszedłem i co zobaczyłem ja chcę tam wrócić.

Może to samobójstwo, może i nie. Nie dbam o to. Teraz liczy się tylko ona.

- Mike! Poczekaj na mnie! - krzyczał za mną.

- Odwalcie się ode mnie. Wy wszyscy jesteście siebie warci. - fuknąłem.

Mimo ich sprzeciwu ja i tak zrobię po swojemu. Nocą spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i wyjadę do Blackwood. Dopnę swego. Udowodnię im, że ją stamtąd zabiorę.

Nawet nie chcę myśleć o tym, co przez ten czas tam przeżyła... Jest sama, bez nikogo, lecz już nigdy więcej tak nie będzie. Odkryję prawdę, co się z nią stało.

A nawet, jeśli ona nie żyje i znajdę jej ciało to uważam, że zasługuje chociaż na pochówek. Oddała swoje życie za naszą czwórkę. To bardzo szlachetny cel. Teraz pora na to, by się jej za to odwdzięczyć.

A może to ja faktycznie oszalałem? Nie... To nie może być prawda. Muszę tam pojechać i się przekonać, inaczej nie uwierzę... Ona musi żyć.

Musi.

A/N

No, no... Wygląda na to, że prolog drugiej części już za nami! Starałam się napisać go jak najlepiej tylko mogłam, ale chyba już zdążyłam coś zepsuć, co nie? A wy jak uważacie? Jest w miarę znośnie? Cóż... Teraz tylko lecieć dalej z fabułą i dokonywać słusznych wyborów!

Tak w ogóle macie już jakieś swoje teorie? Kat przeżyła, czy też nie? Co Mike znajdzie w  Blackwood Pines? A co na to reszta? Chwalcie się swoimi wyobrażeniami tutaj! Jestem ciekawa, jak wy to widzicie.

Until DawnWhere stories live. Discover now