| 155. | "Nasz staż to trzy lata Bowie"

179 16 4
                                    

Miało być 156 rozdziałów w tej części, ale chyba dojdę do 158 ;)

Tłumacze to niespodziewanym przypływem weny ;D

Dalej czekam na komentarze :)

Wystarczy głupie " fajny rodział " xD

Love xx

Grease Pov

- Tutaj jesteś - wzdycham z ulgą, gdy widzę Luka siedzącego na ławce w pobliskim parku - Musisz nieco się stonować i zapanować nad emocjami.

- Słucham? - moimi ostatnimi słowami wybudzam go jakby z transu - Ja mam się opanować? Czyżbyś nie słyszała popisów swojej przyjaciółki?

Miałam ochotę poprawić go, ale zaczął mnie powoli denerwować. Nawet nie mam pojęcia czym..

- Doskonale słyszałam co mówiła Chloe - zaprzeczam mu - W sumie to mnie to bardzo zabolało, bo do przykrości z twojej strony zdążyłam się już przyzwyczaić no bo w końcu przez trzy lata musiałam Cie tu oglądać.

- No i zaraz se wyjedziesz i nie będziesz musiała na mnie patrzeć, zadowolona? - pyta irytująco.

- No właśnie z tym wyjazdem to nie jest tak kolorowo jak myślałam - stwierdzam szczerze zakłopotana - Gdy zobaczyłam koszty wynajmu mieszkania to stwierdziłam, że to jakiś żart.

- Czego ty się spodziewałaś, co? - pyta z drwiną - Boston to nie tanizna Bowie.

- Właśnie w związku z tym mam do Ciebie prośbę, właściwe to pytanie - wymawiam z niepewnością w głosie.

- Dawaj - porusza lekko głową dając mi możliwość wypowiedzi.

- Pożyczysz mi pieniądze? - pytam nieco skołowana - Nie pytałabym jakbym miała skąd wziąć.

- Wiem o tym - stwierdza obojętnie i dogasza palonego przez siebie papierosa - Ile?

- Dziesięć tysięcy - odpowiadam.

- Dużo - stwierdza robiąc na chwilę szersze oczy.

- Muszę opłacić studia, mieszkanie, a później akademik, opłaty za zużycie prądu, wody - wymieniam po kolei wszystko - Co ja będę pieprzyć dalej! Sam dobrze wiesz ile kosztuje życie.

- No chyba nie wiem - stwierdza oburzony - Przecież jestem na utrzymaniu bogatego tatusia.

- O co Ci chodzi? - pytam zdziwiona jego słowami - Nigdy tak nie powiedziałam.

- Kłamstwo ma krótkie nogi Grease - stwierdza patrząc na mnie jakby z pogardą - Dobrze wiem, że nie raz tak powiedziałaś z resztą tak samo jak twoje przyjaciółeczki.

- Przypominam Ci, że to ty wyzywałeś mnie przez pierwsze prawie dwa lata liceum od wielorybów i hipciów - mówię tak samo urażona jak on.

- Przecież już Cie za to przepraszałem - stwierdza pewnie patrząc na mnie jak na idiotkę - Ty nigdy mnie nie przeprosiłaś.

- Przepraszam bardzo księciu Lukasie - mówię sarkastycznie - Czyżbym uraziła pańską dumę?

Na jego ustach pojawia się uśmieszek rozbawienia.

- Dostałem awans na księcia? - bardziej stwierdza niż pyta - W sumie lepiej niż dziwkarz i synuś nadzianego tatusia.

- Możesz skończyć - proszę z jękiem niezadowolenia - Wracając do tematu. Pożyczysz mi te pieniądze?

- Nie - odzywa się niemalże od razu - Nie zasłużyłaś.

Co do cholery?

- Słucham? - pytam robiąc przy tym wielkie oczy.

- Jesteś dla mnie niemiła Bowie - stwierdza kiwając twierdząco głową.

- Ja jestem niemiła? - pytam wskazując na siebie palcem - Przypominam Ci, że to ty masz mnie za kogoś kto da dupy, żeby się wybić zawodowo.

- A tak nie jest? -pyta jakby zaskoczony - Srasz się jak nie wiem co o ten Boston!

- Bo mi zależy, ale nie poszłabym z tego powodu z jakimś obcym facetem do łóżka! - oburzam się - Ty na poważnie masz mnie za taką idiotkę? - pytam go z wyrzutem - Wiesz co nie potrzebuje twoich pieniędzy. Najwyżej będę dniami się uczyć, a nocami pracować w jakiś barach - stwierdzam, po czym obracam się i zmierzam w kierunku mieszkania, które dziele aktualnie z Mią.

- Poczekaj - słyszę głos blondyna za sobą.

Hemmings wstaje z ławki i podchodzi do mnie za skruszoną miną.

- Przepraszam dobra? - mówi drapiąc się nerwowo po karku - Ale sprawiałaś takie wrażenie jakby rzeczywiście tak było.

- Posłuchaj mnie uważnie Luke - zwracam się do niego kulturalnie - Cholernie zależy mi na tej uczelni, ale nie kosztem mojego szacunku do samej siebie. Nie jestem Jessie żeby latać za kimś, w jej przypadku tobą i rozkładać nogi i krzyczeć on jest mój suki czy coś w tym stylu - mówię naśladując głos dziewczyny, której nie cierpię.

- Ona na serio była, aż tak zdesperowana? - pyta mnie zaskoczony Hemmings.

- Do tej pory tak jest - mówię pewna swoich słów - Byś widział jak się na mnie gapiła z mordem w oczach jak siedzieliśmy obok siebie na maturze z matmy.

- Tyle razy jej dawałem do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany związkiem z nią - mówi wzdychając - Dalej to do niej nie dotarło.

- Problem w tym, że ty nie jesteś zainteresowany związkiem z jakąkolwiek dziewczyną - stwierdzam.

- Wolę być singlem - deklaruje - Przynajmniej nie mam takich problemów jak Josh.

- Jakich? - dopytuje zaciekawiona.

- Josh mam okres - zaczyna naśladując moją przyjaciółkę - Josh boli mnie głowa. Josh zrób to, zrób tamto. Odejdź, bo  mnie wkurwiasz. Wracaj do mnie tutaj. Nigdzie z nim nie idziesz, bo jest nieobliczalny. Mam wymieniać dalej?

- Nie trzeba -deklaruje wystawiając rękę w geście stopu.

- Nie chcę być przywiązany do kogoś - wyznaje - Zero wolności. 

- Ale przynajmniej znasz te osobę i wiesz, że nie zarazi Cie niczym - mówię z rozbawieniem.

- Skończyłem już ze spaniem z przypadkowymi laskami, okej? - beszta mnie udając urażonego.

I wtedy w mojej głowie pojawił się pewien pomysł, który miałam zrealizować z Mią, ale jak mam słuchać jej wywodów to wolę załatwić to inaczej.

- Masz jakieś plany na wieczór? - pytam dotrzymując kroku Hemmingsowi.

- A co? - pyta zerkając na mnie - Zapraszasz mnie na randkę?

- Na alkoholową randkę - odpowiadam rozbawiona.

- Jeśli będzie Mia, to ja rezygnuje - mówi od razu Hemmings.

- Śpi u Josha - mówię uspokajając go.

Nie wiem czemu tak się nie lubią.

- Przyjmuje zaproszenie - uśmiecha się lekko - Seks na pierwszej randce czy jeszcze nie?

- Ogarnij się - uderzam go łokciem w żebro - Na żarty Ci się zebrało.

- Nie to nie - stwierdza wzruszając ramionami - Nie wiesz co tracisz.

Bardzo śmieszne Hemmings.

Ciekawe jakby się z tego wyplątał jakbym powiedziała, że tak...

- Seks po co najmniej trzech miesiącach znajomości - stwierdzam pewnie.

- Nasz staż to trzy lata Bowie - przypomina mi.

- Staż podczas którego zdążyłam Cię lubić i nienawidzić? - pytam - Dobry żart.

- Dam Ci te pieniądze - mówi lekko klepiąc mnie po ramieniu.

- Skąd ta zmiana? - pytam zdziwiona.

- Bo fajna z Ciebie dupa.

Bez komentarza...

- Jeszcze jeden taki tekst to zamienię Cie na Mie - ostrzegam grożąc mu sarkastycznie palcem.

- Zostańmy przy mnie.

Ta " NIEIDEALNA " L.H Where stories live. Discover now