56. "Koniec tego."

399 26 5
                                    

+18!

ROSALINE

- Boże, mój penis już nie wytrzymuje. Niech się oni pośpieszą. - warknął Harry, gdy siedzieliśmy w jego samochodzie w korku od co najmniej dziesięciu minut.

Chłopak sobie wziął na prawdę moje słowa do serca i teraz trzymając swoją rękę na moim odsłoniętym udzie, kręci się jak szalony na fotelu.

Trochę mi go szkoda tak wrabiać, bo widzę jaki jest napalony i w czasie stania w korku, przemyślałam całą sprawę i co mi szkodzi? Minęło kilka miesięcy tego czego się dowiedziałam, Styles nie wspomniał ani razu o seksie ze mną, nie namawiał mnie do niczego. Może prócz tego, gdy zaczęły się mu matury, bym troszkę go rozluźniła, ale przecież każdy sobie może pożartować.

Uśmiechnęłam się do siebie chytrze, gdy do głowy wpadł mi pomysł. Spojrzałam najpierw przez okno ile przed nami stoi samochodów, a gdy spostrzegłam, że tyle ile wystarczy mi to wykonać, spojrzałam na zniecierpliwionego Harry'ego, który obgryzając paznokcie, patrzył się przed siebie, powtarzając cicho "no szybciej ludzie, dziewczyna chce się ze mną kochać, a takich to mało".

- Zaraz nie wytrzymam, nooo. - mruknął zdesperowany, ciągnąc za spodnie, by się aż trochę rozluźniły.

Nie wiele myśląc położyłam swoją dłoń na jego udzie, czego w efekcie brunet się spiął, spoglądając na mnie z czerwoną twarzą. Boże, biedny.

- C-co ty robisz? - zapytał, jąkając się.

- Spokojnie, rozluźniam cię tylko. - odpowiedziałam, wysyłając mu w powietrzu buziaka.

- C-co ty kombinujesz? Nie poznaje cię dzisiaj. - oznajmił, mając na twarzy delikatny uśmiech.

- Jak nie chcesz, to nie. Do niczego cię nie zmuszam. - uniosłam obronnie ręce, kładąc je później na moje kolana. Spojrzałam na widoki za oknem, udając niby rozczarowaną.

- Nie, nie, nie... - powtarzał jak mantra. - Rób ze mną co chcesz, podoba mi się to kociaku. - stwierdził, biorąc moją jedną rękę, którą położył na swoim przyrodzeniu, na co syknął, wstrzymując oddech. - Ty też mi się podobasz. - szepnął do mojego ucha, które ugryzł, a później oblizał. Westchnęłam pod dotykiem jego języka. Harry chciał dotknąć moich pośladek, już zjeżdżał rękę po moim plecach by to zrobić, gdy koleś za nami trąbnął, a my jak opętani odsunęliśmy się od siebie.

- No nie. - jęknął brunet widząc, że korku już nie ma. Uderzył ręką o kierownice, ale ruszył.

- Musisz wytrzymać, tygrysie. - powiedziałam, masując jego udo. Specjalnie go tak nazwałam, wiem że gdy jest napalony głupie teksty nawet na niego działają.

- Przestań, bo zaraz się na ciebie rzucę. - syknął, ściskając ręce na kierownicy. - Spokojnie Styles, jeszcze tylko pół godzinki. - mówił do siebie.

***

- W końcu. - westchnął Harry, gdy wjechaliśmy na jego podjazd. Chłopak w ekspresywnym tempie wyjął kluczyki, które schował w kieszeni, wysiadł z samochodu i pobiegł otworzyć drzwi, gdy ja dopiero odpinałam pasy. Nie śpieszyłam się jakoś za bardzo, choć było mi go szkoda, widząc jak biega z fiutkiem do góry w spodenkach. Ale niech ma za karę - to za wcześniejsze pomysły wobec mnie na początku naszej znajomości.

- Rosie, rusz się proszę! - usłyszałam, gdy najpowolniej jak umiałam zamykałam drzwi.

- Poczekaj chwilkę! Chyba sobie kostkę skręciłam, wiesz? -udałam, że noga strasznie mnie boli i kuśtykając, ruszyłam w jego stronę. W myślach uśmiechnęłam się szeroko.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Where stories live. Discover now