17. "Gdybyś tak mogła jeszcze niżej, to było by genialnie."

535 27 3
                                    

ROSALINE

-Co za popierdolona wariatka.-warknął Styles, opierając się o maskę samochodu. Wciąż nie wierze, że nadal tutaj stoję z nim, to jest nieprawdopodobne.

Po tym incydencie z kobietą, która wymalowała jego szybę jakimś sprayem, na szczęście dla niego bardzo łatwym zmywalnym dla bezpieczeństwa samochodu przestawił go na chodnik, gdzie zmazał bardzo fajny i śmieszny tekst. Choć nie wiem czy on wie, ale dosłownie za dwadzieścia minut zaczynają się lekcje, więc przydało by  już jechać. A on może mnie zawieść.

On może mnie zawieść? Co ja wygaduje.

-Przynajmniej jedna mądra.-mruknęłam, sama do siebie, delikatnie uśmiechając się do samej siebie. Punkt dla ciebie, nieznana mi kobieto.-I hej! Nie obrażaj jej!-krzyknełam, czując jakąś potrzebę by ją obronić przed obelgami ze strony Harry'ego.

-Ty pozwalasz się obrażać i jakoś to ci nie przeszkadza.-wzruszył ramionami, po czym wyjął kolejne świństwo z paczki.

Westchnęłam, ignorując to. Chociaż próbując to zignorować.

-Nie pozwalam sobie, tylko ty po prostu masz w dupie moje nakazy, żebyś mnie nie obrażał.-powiedziałam z naciskiem na "ty", wbijając w jego klatkę piersiową mój wskazujący palec.

-Gdybyś tak mogła jeszcze niżej, to było by genialnie.-wyszczerzył się, wzdychając tytoń. Oczywiście, bez zboczonego tekstu się nie obyło, chyba by bez tego zdechł - co nie mówię, że bym się nie cieszyła.

-Nie zapędzaj się, mopie.-warknęłam, myśląc czy by nie kopnąć go właśnie w krocze, jednak na razie oszczędze mu bólu i cierpienia na kilka godzin. Choć patrzenie, jakby chodził nasrany, byłby fajnym widokiem.

-Mopie?-zapytał uniosąc brew.-Nie miałaś lepszego przezwiska?

-Widzisz, jakoś te mi się spodobało.-uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Ale ty masz niewyparzony język.-stwierdził. Cóż, jak ktoś jest dla mnie nie miły, to przepraszam bardzo, ale paplam pierdolone riposty.

-Ty też.-wzruszyłam ramionami, biorąc jego fajka, na co spojrzał na mnie zdziwiony, jakbym wyzionęła ducha, po czym z wielką satysfakcją wyrzuciłam go na ziemie, rozdeptując go.

-Coś ty zrobiła?!-krzyknął, patrząc raz na mnie, raz na rozdeptanego fajka.

-A co jesteś taki ślepy, że nie zauważyłeś?-uniosłam czoło, przybijając sobie w myślach piątkę.

-Ugh...jesteś irytująca.-mruknął, kopiąc jakiś kamyk. Szeroko uśmiechnięta oderwałam się od maski auta Stylesa, o którego o dziwo dał się oprzeć i podeszłam do lewej strony, gdzie siedzi pasażer, czekając z założonymi rękoma, aż szanowny Styles, zachowa się jak dżentelmen. Ale chyba się strasznie zapomniałam - bo to nie ten, kurwa, typ.

-Ekhem...-odchrząknęłam, na co chłopak, podchodzący właśnie do swoich drzwi ze strony kierowcy, zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.-No co? Nigdy nie otwierałeś dziewczynie drzwi?-zapytałam, przechylając w bok głowę. Nie, żebym ja ich otworzyć nie mogła, albo udaje się za jakaś pieprzoną księżniczkę. Po prostu lubię się trochę pośmiać.

-Jak widzisz, to nie.-mrugnął do mnie, kładąc ręce na dach samochodu, podczas gdy ja czekałam, gdy ten debil otworzy mi drzwi.-Oh, no dobra, już! Bo widzę, że nie odpuścisz.-jęknął wkurzony, podchodząc do mnie, a gdy otworzył mi drzwi ,jak prawdziwy dżentelmen, z gracją usiadłam na fotelu z usatysfakcjonowanym uśmiechem na twarzy.

Jeden punkt dla ciebie, Parker.

***

HARRY

-Bardzo fajnie, że założyłaś dzisiaj sukienkę. Podoba mi się to.-powiedziałem, uśmiechnięty widząc za bardzo odkryte udo. Bardzo mi się to podobało, gdyż przez to miałem genialny widok na jej odrobinie ciałka. Oblizałem usta, nie mogąc się powstrzymać, po czym szybko odwróciłem wzrok na jezdnie, znacznie się zapędzając. Jeszcze mi tego brakuje, żebym dostał erekcji przez jej odkryte cholerne uda.

Dziewczyna szybko spojrzała w dół i będąc już czerwona na twarzy, podsunęła czarną sukienkę, aż do kolan.

-A to mi się nie podoba.-mruknąłem niezadowolony.

-A mi się nie podoba, jak jesteś taki obrzydliwie zboczony.-syknęła i walnęła mnie w ramię, na co się zaśmiałem.

Ostra, niegrzeczna dziewczynka, podoba mi się to.

Ugh, Styles ogarnij się, serio.

-A to co twój chłopak nigdy nie był takim zboczuszkiem?-zapytałem się jej, śmiejąc się w najlepsze.

Jednak dziewczynie nie było. Wyraźnie się spięła i posmutniała, odwracając wzrok w stronę okna, gdzie zamyślona oglądała widoki za szybą.

-Albo były...-mruknąłem, bo może dlatego brunetka, tak bardzo zmieniła swój humor.

Jednakże dziewczyna jeszcze bardziej się spięła i ścisnęła torebkę, narzucając swoje włosy na twarzy.Nie wiem, czy mi się zdawało, czy już kompletnie powaliło mnie na mózg, za tej jej odkryte uda, na które szczerze powiedziane się podnieciłem, ale usłyszałem ciche łkanie, jakby właśnie Ros...Rosa. Kurde, nawet nie wiem, jak młodsza ode mnie nowa dziewczyna ze szkoły ma na imię. Lecz nie to jest teraz ważne, brunetka z jakiegoś powodu płacze, boję się jednak, że przeze mnie. Choć ciągle imprezuje, pieprze się z przypadkowymi laskami, nie słucham się ojca, przeklinam i to ostro oraz mam w dupie zdanie nauczycieli i często się buntuje, to jednak nie znoszę tego, jak dziewczyna płacze, a jeżeli już przeze mnie, to mam ochotę zrobić wszystko, by nie była smutna. Może to brzmi tandetnie, ale za dużo razy w życiu widziałem, gdy kobiety płakały i po prostu nie lubię tego widoku.

Moja mama płakała, gdy ją zabijałem.

Przestań, nie zabiłeś, ubzdurałeś to sobie.

Westchnąłem, nie wiedząc co zrobić. A, gdy długo włosa zakaszlała ze szlochem, nie wytrzymałem i ostro zahamowałem, wprawiając ją w zdezorientowanie.

Uniosła do góry głowę i poprawiając proste włosy, wreszcie na mnie spojrzała, z trochę rozmazanym tuszem pod oczami.

-Co tu robisz?! Mogłeś nas zabić!-krzyknęła wściekła, rozkładając ręce.

No i powraca stara wkurzająca...no tak muszę w końcu ją zapytać, jak ma na imię, bo przecież nie będę do niej ciągle mówił "mała", choć to mi się bardzo podoba, albo "ej ty". To nie brzmi fajnie.

-Czy ty płaczesz?-zapytałem, jak głupi, wypalając od razu z takim pytaniem.

Dziewczyna wyostrzyła oczy i odkręcając się w stronę w okna, pokręciła przecząco głową.

-Yhym, jasne. Przecież widzę, że coś się stało.-upierałem się przy swoim, ciągle przypatrując się brunetce.

-Po prostu...po prostu pewne wspomnienia czasem wracają, nie dając nam żyć przeszłością.-uśmiechnęła się delikatnie, gdy ponownie na mnie się patrzyła.

Powoli analizując jej słowa, kiwnąłem równie powoli głową i ruszyłem z miejsca, gdzie już za nami kierowcy trąbili na nas.

Nie wiem, co dziewczyna przeszła w życiu, ale niech wie, tak nieświadomie, że rozumiem jej chwilowe załamanie w postaci płaczu.

Bo czasem to się naprawdę przydaje.

***

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale miałam kompletnie zamieszany dzień. 

No, ale zaczynamy maraton! Będzie jakieś 6 rozdziałów. Zapraszam! ❤

Do zobaczenia!

All of love xx

Maraton 1/6

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant