23. "Na serio dzisiaj zamocze."

520 29 4
                                    

Nowy Rok 2017, styczeń.

ROSALINE

-Hejo, głupki!-przywitałam się z moją paczką, każdemu dając buziaka w polik.

Tak, nazywam tak moich przyjaciół, przyzwyczaili się po jakimś czasie, z resztą oni nie są lepsi nazywając mnie na przykład ropucha, albo bezmózgowiec.

-Siema, ropucho.-wyszczerzył się w moją stronę Logan. A reszta kiwnęła głowami z uśmiechem, a po chwili podeszła do nas Ashley.

-Cześć, Helen.-zaśmiała się w moją stronę blondynka, za co dostała w ramię. Doszła do naszej paczki, jeszcze przed świętami i to właśnie przez nią wzięły się te wszystkie głupie i dziwne przezwiska, ale i też śmieszne.-Prześliczne jest te zdjęcie Olivci co nam wysłałaś!-zaćwierkała dziewczyna, klaszcząc wesoło w ręce. Powiedziałam o tym, że mam roczną córkę tylko moim przyjaciołom. Inni nie muszą wiedzieć, chociaż to nie o to chodzi, ale czasem boje się że nawet któryś z naszej paczki powie, że jestem już mamusią a moje piekło zacznie się od nowa. To jest coś rodzaju stresu przed jakimś ważnym egzaminem.

-Wiem.-uśmiechnełam się.

-Ej, a masz jakąś nianię dla Olivi? Bo wiesz, jeżeli nie to Loganka niańka dwadzieścia cztery godziny na dobę jest w zasięgu twojej ręki!-powiedział trochę za głośno Monn, na co walnęłam go w łeb. Zrobił smutną minę, masując obolałe miejsce.-Ałć, to bolało.-jęknął ze skruszoną miną.

-No i dobrze imbecylu.-powiedziała jego dziewczyna, stojąc obok niego.-Jeżeli byś był cichszy, nie dostał byś.-wzruszyła ramionami.

-No, a ten kto by chciał do mnie wpaść po szkole?-zapytałam, patrząc się na wszystkich po kolei. Oczywiście Ashely z Logan'em wyszczerzyli się na samą myśl o zobaczeniu mojej córki, jednak reszta stała niewzruszona tym co powiedziałam.-Moja mama zrobiła czekoladowe ciasto z śmietankowym budynkiem oraz bananami.-powiedziałam, unosząc czoło, gdy czekałam na ich reakcje, zwłaszcza głomodora Ryana.

-Jeżeli jest ciasto, to przyjdę po co ma się marnować, prawda?-zaśmiała się Emma.

-Oczywista sprawa, pani Run.-zaklaskał w ręce, trochę za głośno, gdyż stojąca obok niego Ruby, podskoczyła zamykając oczy.

-Ciszej, idioto.-skarciła go, przytulając się mocno do jego boku, na co brunet wyszczerzył się do Logana, a ten poruszył zabawnie brwiami.

-Dziś zamoczę, mówię wam.-szepnął do nas.

-Jedynie co dziś zamoczysz do usta w wodze, zboczeńcu.-odezwała się jego dziewczyna, a Ryan westchnął smutno.-A teraz jeśli nie chcesz dostać w swoje klejnoty polecisz mi do sklepiku po sok i jabłko.-rozkazała, na co chłopak zrobił przerażona minę, na to że może dostać w swój skarb. Całując czoło brunetki, ruszył szybko po sok i jabłko, jednak po chwili się wrócił, na co wszyscy parskneliśmy śmiechem bo wyglądało to komicznie.

-A jaki ten sok chcesz?-zapytał, a Ruby palneła się w głowę.

-Jak możesz nie wiedzieć, jaki lubię sok?-warknęła na niego, na co chłopak uniósł obronnie ręce.-To skandal!-tupnęła nogą.

Z naszej perspektywy wyglądało to na prawdę komicznie i można było się posikać.

-Jabłkowy, Ryanku.-powiedziała, specjalnie zrobniając jego imię, po czym sama powoli ruszyła w stronę sklepiku.

-Ja na serio dzisiaj zamoczę.-wyszczerzył się, tańcząc jakiś dziwny taniec, po czym ruszył za swoją dziewczyną, również jakimś głupim tańcem.

-Oh, chyba tylko psychiatryk mu pomoże.-westchnęłam Emma, kręcąc bezradnie głową na oddalającego się Ryana.

-Nah, on już tego nawet nie kontroluje, a mózg jeszcze bardziej buzuje mu w tej głowie.-machnął ręką Logan, a my się zaśmialiśmy.

***

Wychodząc sama ze szkoły, gdyż Ashley skończyła godzinę temu, blondynowie poszli na randkę, a pozostała dwójka musiała zostać w szkole w dwugodzinnej kozie za ciągle gadanie na lekcji, zauważyłam Stylesa opartego o swój samochód, chyba swój, bo był teraz inny coś podobnego do dżipa. Chyba Land Rower, tak na pewno.

Więc opierał się o te nowe wdzianko, co chwile wypuszczając z ust dym tytoniowy, gdyż w ręku trzymał to śmierdzące gówno, zwane papierosami, albo nawet fajkami,
zawzięcie z kimś pisząc. Co chwile również się śmiał i rozglądał dookoła, a gdy przechodziłam obok niewzruszona jego obecnością, podniósł szybko głowę, jakby wyczuł, że to właśnie ja idę w jego stronę.

Wyciągając telefon, by zadzwonić do brata czy po mnie przyjedzie, czy mam iść na przystanek, widziałam jak chował szybko telefon w kieszeń i wyrzucając pęta podbiegł do mnie, gdyż byłam już trochę dalej.

-Rozumiem, że pewnie nie chcesz żeby ktoś wiedział, że się zadajemy czy coś, ale wystarczy kiwnąć głową w moją stronę na przywitanie, jeżeli nie chcesz mówić cześć.-powiedział od razu stojąc obok mnie, z rękami w kieszeń.

-Po pierwsze gamoniu, miałeś schyloną głową, zapatrzony w swojego pierdolonego Iphona, więc te kiwnięcie głową wsadź sobie w dupę.-powiedziałam twardo, na co brunet na ostatnie słowa uniósł czoło.-A po drugie, wszyscy już wiedzą, że Panna Nowa, zadaje się z Panem Mocno Pierdolniętym Na Głowę, więc nie ma mowy o żadnym "nie chce żeby ktoś wiedział, że się zadajemy, więc róbmy to po kryjemu".-uśmiechnęłam się zwycięsko, po chwili wracając do telefonu w zamiarze zadzwonienia do brata.

Jednak, gdy przystawiałam urządzenie do ucha, telefon został mi wyrwany z rąk, a połączenie urwane. Przez kogo? Oczywiście, że Stylesa!

-Oddaj mi ten telefon.-syknęłam w jego stronę, a wszyscy już się na nas patrzyli. Nie no na serio, to już taki kabaret, że nowa uczennica gada z chłopakiem z elity szkolnej?

-Ouf, jaka ostra.-wciągnął powietrze, ruszając dwuznacznie brwiami. -Lubię takie.-mruknął w moje ucho, na które chuchnął swoim ciepłym oddechem śmierdzącym papierosami, po czym je ugryzł, sprawiając, że moje nogi się spięły, a ja miałam ochotę z tej przyjemności jęknąć.

I wiecie co?

Jasna cholera, zrobiłam to!

Jęknełam po ugryzieniu Harry'ego w moje ucho przy nim, a przede wszystkim przy praktycznie całej szkoły! Nie wierze!

-Czy ty jęknełaś pod wpływem mojego dotyku?-zapytał z tym swoim łobuziarskim uśmieszkiem, robiąc z mojej twarzy zapewnie czerwonego buraka.

Na szczęście trochę się odsunął ode mnie, na co odetchnełam z ulgą.

-Nie, kurwa zbiera mi się na wymioty.-warknełam, wywracając oczami. Byłam bardziej niż zła, za to że dałam się tak ponieść emocją.

-Jeżeli ty jęknełaś na ugryzienie przeze mnie w ucho, to jak ty przy seksie mu...

-Nie dokańczaj, jeżeli nie chcesz żebym pierdolnęła cię w twarz!-syknełam, gdyż w moich oczach pojawił się mój pierwszy raz z Mason'em. Przedtem nie było to dla mnie takie bolesne ani sprawiające, że się ostro wkurzam, jednak teraz po tym wszystkim, mam ochotę się rozpłakać, jak bóbr.

-Umm...To może chodź do samochodu, dobra?-zapytał delikatnie, lecz w oczach aż mu wrzało i mówiły "jak zrobisz mi jakąś scenę na środku szkolnego parkingu, to cię zabije", dlatego wolałam posłusznie pójść do jego auta, w którym po chwili byliśmy. Oczywiście Styles nie zamierzał być dżentelmen, zwłaszcza przy całej prawie szkole, lecz wolałam mu odpuścić.

Chłopak chciał coś powiedzieć, jednak kategorycznie mu przerwałam.

-Najpierw telefon.-powiedziałam stanowczo, wyciągając rękę w jego stronę. Westchnął, jednakże ku jego szczęściu podał mi moją własność. Sprawdziłam czy przypadkiem ktoś do mnie nie dzwonił, a gdy zobaczyłam, że nie odłożyłam go na torebce.

-Możesz mi wytłumaczyć co to było?-tym razem to on warknął,  mając na myśli moje wcześniejsze "małe" wybuchnięcie.

-Wkurwienie.-wzruszyłam normalnie ramionami.

***

Dzień dobry, miłego dnia życzę ❤

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Where stories live. Discover now