27. Sinie oko.

461 35 2
                                    

5 ⭐ + 2 komentarze = 28 rozdział

ROSALINE

Czekając ma Masona nerwowo tupałam nogą o ziemie, albo gorączkowo chodziłam w kółko, mając cały plan co powiem Green'owi.

Najpierw poczekam co on sam ma mi do powiedzenia, a gdy mnie już całkiem wkurzy, wtedy ja wkroczę do akcji.

Wykrzyczę mu prosto w twarz, to co dusi mnie od środka wtedy, gdy zrozumiałam, że dla Masona byłam kolejną zdobyczą, którą chciał tylko przelecieć. Może to brzmi banalnie i głupie, bo praktycznie taki bad-boy czy playboy bez żadnego powodu czy zakładu, by udowodnić jaki jest najlepszy, nie podchodzi do zwykłej nic nie wyróżniającej się dziewczyny, ale gdy jesteś w nim zakochana, albo choć ci się trochę podoba i podejdzie do ciebie, spojrzy ci w oczy i zacznie swoją piękną grę aktorską, nic już cię nie obchodzi, czy porzuci później jak śmiecia czy zrani. Jesteś w nim tak ślepo zaopatrzona, tak ślepo zakochana, że zrobisz dla niego wszystko, dając tu na przykład, obrabianie sklepu, jak ja to zrobiłam, przez co miałam ogromne kłopoty.

Jednak ja po mimo tego i tak jak idiotka głupio wybaczyłam to Mason'owi, wmawiając sobie to, że on mnie na to nie pchał, tylko ja sama chciałam ukraść coś ze sklepu. A to tylko dla zabawy i miłości.

Miłości, której nie było, wobec mnie.

Dobrze, że to minęło i mam nadzieje, że znowu nie będę taka naiwna, żeby zakochać się w chłopaku, który tylko udaje.

-Część, piękna.-przy moim uchu usłyszałam głos, który bardzo dobrze znałam, nawet bez odwracania się, by zobaczyć kto to.

Wkurzona, że tak bardzo się zbliżył i wystraszona, zerwałam się z ławki, na której siedziałam.

-To już na mnie nie działa.-warknęłam próbując być na prawdę twardą, gdyż po mimo jego wszystkich kłamstw i zwijania od odpowiedzialności nad własnym dzieckiem, po kilku minutach na prawdę mogłam bym mu uleć. To był mój pierwszy chłopak, co z tego że to wszystko było udawane, ja go kochałam ponad wszystko i być może nadal coś do niego czuje. I bardzo bym chciała, żeby to była tylko nienawiść i wstręt.

-Ah wielka szkoda, bo jeszcze dwa lata temu, chciałaś dla mnie ponownie okraść sklep i to w ciąży. Ah niesamowite, prawda?-powiedział, uśmiechając się w ten sposób, że miałam ochotę go uderzyć.

Jeszcze rok temu szalałam za tym uśmiechem.

-Niesamowite było też, to jak byłaś zazdrosna o każdą dziewczyną, która podeszła do mnie, podczas gdy mnie to na prawdę bawiło.-zaśmiał się perfidnie.-Nawet nie wiesz, jak bardzo się bawiłem będąc z tobą w udawanym związku. To były na prawdę niepowtarzalne przygody.

-Przestań, dobrze. Przestań!-krzyknęłam, ściskając ręce w piąstki.-Dobrze wiem, że lubisz mnie wkurzać, jak byliśmy w "związku" też to robiłeś, ale nie dzwoniłam do ciebie, by wspominać naszą przeszłość, prawda?-powiedziałam mając całkowitą powagę na twarzy, a przynajmniej próbowałam być poważna.

Bo jednak zobaczenia swojej pierwszej miłości po roku,nie jest ani łatwe, ani proste. Można się popłakać, a nawet rzucić mu na ramiona,po mimo jego wielokrotnych kłamstw.

Bo miłość tak szybko nie odchodzi.

-No racja, racja.-rzucił, trzymając ręce w kieszeni.

Nie wyglądał na jakoś specjalnie zainteresowanego sprawą, co mnie ani trochę nie zdziwiło.

-Więc, znalazłaś sobie kolejnego fagasa?-uniósł brwi, siadając na ławce. Ja nadal jednak w pewnej od niego odległości stałam.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Where stories live. Discover now