2. Nowa przyszłość.

877 42 8
                                    

"Dobrze wiedziałam, że wchodząc tam zaczynam pewien rozdział w swoim życiu, zostawiając przeszłość daleko."

Poniedziałek, godz. 7:33.

ROSALINE

-Rozalia! Czas wstawać!-usłyszałam krzyk mojej mamy, która po głośnym tupaniu - słychać je w całym domu, uwierzcie mi - kierowała się w stronę mojego pokoju, dlatego tuż przed jej wejściem wstałam z bardzo wygodnego łóżka, pościeliłam je i szybko pobiegłam do mojej wielkiej dębowej szafy, szukając na dziś ubrań, gdyż było rozpoczęcie roku szkolnego, którego bardzo się bałam. Bo to w końcu nowi inny nauczyciele, uczniowie oraz środowisko.

Ale przede wszystkim boje się tego, że już na rozpoczęciu będę miała wrogów, albo będzie ktoś z moich znajomych ze starej szkoły, kto wie, że byłam w ciąży. Nie chodzi tu i to, że wstydzę się własnego dziecka czy coś, ale nie chce mieć tego samego horroru, co w starej szkole. Tych wszystkich wyzwisk w moją stronę, że jestem dziwką, suką, puszczalską laską, która pieprzy się za kasę. I to wszystko wtedy działo się przed oczami Masona, który widocznie miał to wszystko w dupie, bo gdy tylko mnie ktoś przezwał ten odwracał wzrok w inną stronę, albo powiedział tylko, żeby przestał i to było by na tyle.

Jednak ja jak głupia po naszej kłótni o tym, wybaczałam mu to i teraz wiem jaki był to mój największy błąd. Chyba największy wtedy w moim dotychczasowym życiu. Czasami miałam taką ochotę zamknąć się w jakimś ciemnym i cichym pokoju, który ma bardzo szczelne ściany oraz drzwi i się porządnie, głośno wydrzeć i popłakać sobie, a to wszystko dlatego, że byłam za słaba, nie mówiłam sobie, że dam radę, że jestem silna, a wręcz przeciwnie. Byłam taką małą, bez siły osóbką, która nie da rady sobie w życiu. Jednak teraz, rok po urodzeniu córki, uwierzyłam w siebie i jestem jeszcze silniejsza, niż wtedy gdy rodziłam Livke. Z resztą z każdym dniem jestem coraz bardziej silniejsza, mocna i twarda, a inni ludzie mogą mówić sobie o mnie co chcą. Mam swoją wartość i tym się kieruje i nikt mi teraz nie powie, że tak nie jest.

-O, wstałaś już. To dobrze, bo właśnie szykuję ci śniadanie.-do mojego pokoju weszła moja mama,mając na rękach przebraną już Olivie,która gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się i wyciągała w moją stronę ręce, dlatego wzięłam ją.

-Mama.-powiedziała swoim słodkim głosikiem wtulając swoją małą główkę w moją szyje. To jest i będzie zawsze miłe uczucie.

-Tak mama, słonko.-zaśmiałam się całując ją we we włoski, które ma już tak długie, że trzeba je spinać spineczkami. Na szczęście mała jest strasznie podobna do mnie i do mojego brata Lucasa i mam nadzieję, że tak zostanie. Nie chce, żeby moja córka, ktokolwiek przypomniał mi o Masonie, jednak to nie zmieniało by, żebym kochała Livcie inaczej, a wręcz przeciwnie tak samo, a nawet i mocniej.

-To ja idę ci szykować dalej śniadanie, dobrze?-powiedziała moja mama, na co pokiwałam głową. Mojej mamy po chwili już nie było, dlatego postanowiłam się ubrać.

-Olivcia, pomożesz mamie wybrać ubranka na dziś?-zapytałam córkę, jednak ona się chyba już do tego przyzwyczaiła, bo odkąd skończyła roczek, czyli już trzy miesiące wybiera mi ubrania, które oczywiście albo nie pasują do dnia albo do siebie. Jednak to już taka nasza rutyna. Dziewczynka pokiwała głową, dlatego zdjęłam ja ze swoich rąk na podłogę, a mała później podeszła już do szafy, gdzie "wybierała" mi outfit.

***

Po piętnastu minutach byłam już w pełni ubrana oraz uczesana i schodziłam z Livcią na dół zjeść śniadanie. Olivka już jadła, ale za pewnie znów będzie chciała jeść, gdy zobaczy naleśniki z czekoladą na stole, które moja mama robi, zawsze gdy ma dobry humor, bo jeżeli go ma, to czyli, że jej się chce. Bardzo chce.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Where stories live. Discover now