37. "Jesteś piękna, bardzo."

443 31 3
                                    

Jeżeli chcesz wiedzieć, kiedy opublikuje rozdział, dodaj mnie na snapie.

Snapchat: lovmeharry

ROSALINE

-Dzisiaj wieczorem?-zapytał mnie zdziwiony Harry, uniosąc czoło do góry. Skinęłam nie pewnie głową, gdyż nie wiedziałam do czego dąży. Pokazałam mu wszystkie wiadomości i pewnie chodzi mu o moją wysłaną do Maddison.-A kto powiedział, że dzisiaj wracamy?-uniósł jedną brew, siadając obok mnie na kanapie, gdzie oglądałam jakiś film. Nie wiem nawet co to było, ale jest zajebisty.

Spojrzałam się na Stylesa, poważnym wzrokiem.

-Jak to?-spytałam, marszcząc czoło.-Harry, nie rób sobie jaj. Ja muszę dzisiaj wrócić. Z resztą za późno i tak nie masz już wyboru, napisałam mojej siostrze ze dzisiaj wieczorem będę i tak ma być.-machnęłam ręki, zwycięsko się uśmiechając.

-A kto ma prawko?-zapytał, czym mnie zagiął.

-Cholerka.-mruknełam.-Najwyżej pojadę pociągiem pełnych pijanych, obleśnych i napalonych chłopów.-wzruszyłam ramionami, biorąc garść chipsów do budzi. Dobrze wiem, że ten tekst na niego podziała i nawet będzie mi chciał pomóc z walizkami, gdy podjedziemy pod mój dom.

Harry najpierw westchnął, a później wziął mnie na swoje kolana, przez co się uśmiechnełam, bo wiem że to podziałało.

-O nie, nie, nie.-pokręcił głową.-Jedna osoba, która może być napalona na ciebie to jestem ja.-mruknął, całując mnie po szyi, na co przechyliłam głowę w bok.

-Jesteś pewien?-zapytałam poważnym tonem. Postanowiłam się z nim troszeczkę podroczyć.

Harry zaprzestał mnie całować, patrząc na mnie wzrokiem typu "weź kurwa nawet nie żartuj".

-Żartujesz?-zapytał cicho, a ja pokręciłam przecząco głową, starając się żeby zaraz nie wybuchnąć śmiechem. Jednak i tak nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, na jego miną.

-Twoja mina, bezcenna!-krzyknęłam przez śmiech, klaszcząc sobie w ręce.

-Wiedziałem, wiedziałem.-powtarzał to sobie.-Bo byś przecież nie grała na dwa fronty.-stwierdził.

-A skąd wiesz?-zapytałam z ciekawości, biorąc paczkę chipsów.

Miałam to trochę utrudnione, zważając na to, że nadal siedziałam na kolanach loczka, jednak po chwili wzięłam moje żarcie, delikatnie się poruszając. Spojrzałam na Stylesa i zauważyłam, że ma rozchylone wargi i zamknięte oczy, a głowę miał do tyłu. Prócz tego jego oddech był coraz szybszy, a jego ręce dziwnie mocno trzymały moje kolana.

A dobra rozumiem. Chłopak się podniecił, gdyż najwidoczniej musiałam "pomacać" swoja nogą jego męskość.

-Harry, żyjesz?-zapytałam cicho.

Nie odezwał się, dlatego chciałam zejść jednak duże ręce nie pozwoliły mi na to.

-Harry?

-Tak?-podniósł na mnie wreszcie głowę, jednak jego oddech nadal był szybki i nie równomierny.

-Puść mnie. Muszę do łazienki.-powiedziałam.

-A, co jeśli tego nie zrobię?-zapytał się, mając na twarzy ten swój chytry uśmieszek.

-To się zsikam.-wzruszyłam ramionami, jakby była do oczywista rzecz.

Jednakże Harry westchnął i puścił moje nogi, przez co mogłam swobodnie zejść. Wyostrzyłam oczy widząc niezłe wybrzuszenie w jego spodniach. Szczerze powiedziane, niby uprawiałam seks z Masonem, ale tylko z nim i on nie był aż takich napalony, żeby od razu dostać erekcje. A tu proszę, poruszałam delikatnie nogą, a ten prawie by już orgazmu dostał.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant