why are you so nice to me...?

97 13 9
                                    

Przywitałam się raczej niechętnie z twardą nawierzchnią. Twarz poszła pierwsza. Nie ma to jak lizać kurz, naprawdę...
Na moich plecach pewna kulka radości i futra ściskała mnie, próbując mnie chyba udusić. Nawet moja złość po tym, jak nazwał mnie Charą zmarła w tym uścisku. Udało mi się tylko wydusić ciche "puść mnie".
Mroczki latały mi przed oczami ale całe szczęście puścił mnie. Odetchnęłam głęboko kilka razy, próbując dostarczyć moim płucom tlenu. Można powiedzieć, że moje żebra ledwo nie popękały pod naciskiem.
Leżałam tak jeszcze chwilę na podłodze, po czym bardzo powoli wstałam. Że też zabrali mi mój nóż.
Patrzyłam na tego uśmiechającego się idiotę jak na wariata.
- Mogę wiedzieć, czemu nazwałeś mnie Chara? - zapytałam, próbując udawać zmieszaną.
Popatrzył na mnie uśmiechając się jak głupi, po czym spoważniał.
- Przepraszam, po prostu bardzo przypominasz mi kogoś bliskiego.
Okej. No to już mam przesrane.
- To dość interesujące... Może lepiej zostawmy ten temat iii... Mam na imię Lilith...? - próbowałam przerwać tą całą niezręczną atmosferę. I chyba mi się udało.
- Ładne imię. Ja jestem Asriel Dreemurr.
Wiem kim jesteś. Nie jestem głupia.
Znowu zapadła cisza. Postanowiłam, że wystarczy tego, nie mogę bratać się z wrogiem.
- To ja już sobię pójdę, cześć!- szybko rzuciłam, po czym wybiegłam z pokoju. Biegnąc przez dom, przeszłam przez kuchnię, gdzie leżał mój nóż, po czym puściłam się pędem do drzwi. Usłyszałam, jak jakieś głosy z wnętrza domu mnie wołają. Przyspieszyłam.
Jakoś nie mam najmniejszej ochoty na przesłuchanie.
Wypadłam z domu, mijając Papyrusa stojącego w drzwiach i wybiegłam na ulicę. Szczerze, to jeszcze nigdy nie biegłam tak szybko. Nawet podczas walk z innymi. Może nienawiść z mojej duszy daje mi więcej sił? Nie wiem.
Nagle poczułam ból w mojej klatce piersiowej. Tam, gdzie była moja dusza. Jakby ktoś wbijał w ną igły.
Jęknęłam z bólu i z impetem wpadłam na jakąś osobę.
W jedną sekundę rozpoznałam te różowe oczy. Obok stał Frisk i Sans. Ten ostatni wyglądał na zmęczonego. Cholera.
Betty podała mi rękę, by pomóc mi wstać. Nie zwróciłam na to uwagi, ponieważ nagle znalazłam się w całkiem innym miejscu.

EndTale [PORZUCONE]On viuen les histories. Descobreix ara