...and with that knowlege...

240 31 3
                                    

Położyłam dłoń na drzwiach do wyjścia z Ruin. I zatrzymałam się.
Który to już raz wychodzę z tej lokacji? Pięćsetny? Tysięczny?
Nie mam zielonego pojęcia.
Szalona myśl wpadła mi do głowy.
A może zabawić się w zdrajcę?
Tak. Będę miła dla wszystkich i w najlepszym momencie wbiję im nóż w plecy. Nareszcie coś innego niż zwykle.
Pobawię się w boga, a oni będą moimi marionetkami.
Powoli kroczyłam po śniegu, który skrzypiał pod moimi stopami.
Czułam, że gdzieś zaraz pod śniegiem natrafię na pułapkę na niedźwiedzie.
I tak się w stało.
Moja prawa noga utkwiła w bezlitosnym potrzasku.
Krzyknęłam, ale nie z bólu, lecz z ekstazy i czystego zachwytu.
Tak dawno nie czułam czystego, fizycznego bólu, że prawie zapomniałam, jaki jest przyjemny.
Upływ krwi trochę mnie osłabiał, ale jednocześnie dodawał zupełnie nowych sił, o których istnienia nie miałam pojęcia. To było takie przyjemne, jak zimny, ostry metal zagłębiał się z każdym moim szarpnięciem w ciepłą, krwistą tkankę.
Krzyknęłam poraz ponownie, by zwrócić na siebie uwagę jakichś potworów.
W końcu jakiś przyjdzie, to Horrortale w końcu.
Z trudem powstrzymałam się od maniakalnego śmiechu. Miałam ochotę po prostu zwabić stąd wszystkich i zanurzyć się w ich pyle.
Ale nie mogę, jeszcze nie teraz.
Potrzebuję EXP. Potrzebuję LOVE.
Po to w końcu tu przyszłam. Jak mam zresetować i ustawić wszystko od nowa, muszę trochę namieszać.
Tak, tylko TROCHĘ.
Usłyszałam jakieś kroki.
No nareszcie.
Powoli podniosłam wzrok na postać, która się do mnie zbliżała, przyjmując pozę kogoś, kto raczej nie jest masochistą. Udawałam normalnego zwykłego człowieka, przerażonego otoczeniem. Kogoś, kim już dawno przestałam być.
Podszedł do mnie Sans z tego uniwersum.
Nieumiejętnie chował za plecami siekierę.
Zainteresowało mnie to, w jaki sposób została rozwalona jego czaszka i to, czy można rozbić ją dalej i obrócić w pył.
-Cześć dzieciaku. Zgubiłeś się?- zapytał idawanym, miłym tonem.
I po raz kolejny, ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-R-raczej tak-k- udawałam przerażoną, jednocześnie przygotowując się do zabicia kolejnej ofiary.

EndTale [PORZUCONE]Where stories live. Discover now