- Nie wkurzaj się, chcę po prostu pogadać – powiedział z pobłażliwym uśmieszkiem na ustach.

- Ale ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

Wyłożyłam kawę na ławę, nie mając zamiaru dalej przeciągać tej błazenady. Jeśli Bartman myślał, że dam się nabrać na jego gierki, to grubo się pomylił. A byłam pewna, że właśnie tym była ta rozmowa – jego gierką.

- Wiesz, nie spodziewałem , że będziesz do mnie aż tak uprzedzona. Wydawało mi się, że akurat ty nie poddajesz się tak ławo osądom innych.

Chciał mnie wkurzyć? Udało mu się to.

- Posłuchaj, Bartman. Mam w nosie to, co o mnie teraz myślisz. Nie chcę z tobą rozmawiać, więc nie będę. I to nie ma nic wspólnego z opiniami innych na twój temat, po prostu nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.

Zirytowana do granic możliwości ruszyłam dalej. Naprawdę miałam nadzieję, że Bartman zostawi mnie w spokoju. Ale on chyba nie wiedział, kiedy odpuścić. Znowu za mną podążył. Znowu szedł obok mnie, jak gdyby nigdy nic.

- Sabina, daj spokój. Tobie niczym się nie naraziłem. Masz rację, nie za bardzo mamy o czym rozmawiać, ale właśnie chcę to naprawić.

- Dlaczego?

Naprawdę chciałabym znać jego motywy, ale nie łudziłam się, że odpowie prawdą na moje pytanie.

- Po prostu chcę oczyścić atmosferę. Nie szukam kłopotów, jestem tutaj, bo jastrzębski mnie wypożyczył. Jestem tutaj, żeby pomóc drużynie, do której mam wielki sentyment. A czuję się zupełnie niepotrzebny, wręcz odrzucony na samym starcie. Rozumiem wrogość Michała – nie spodziewałem się niczego innego, kiedy tutaj wróciłem, ale reszta? Traktują mnie jak wroga, choć nim nie jestem.

I miałam uwierzyć, że Bartmanowi po prostu brakowało przyjaciół? Że czuł się samotny i chciał znaleźć we mnie przyjaciela? To wszystko było grubymi nićmi szyte. Nigdy nie sądziłam, że Bartman przejmował się tym, jak widzą go inni. On był prowokatorem. On ciągle szukał kłopotów, nawet jeśli teraz twierdził inaczej. Jednak z drugiej strony, ta wrażliwa na ludzkie cierpienie część mnie, potrafiła go zrozumieć. Kiedy wyjeżdżał, był skłócony tylko z Michałem. Wrócił po niecałym nawet sezonie i okazało się, że jest skłócony z całą drużyną. Został obarczony winą za cały konflikt z Kubiakiem. Każdy sądził, że to z jego winy ta wielka kłótnia. Tymczasem to nie było takie jasne. Ja nie wiedziałam, co się wydarzyło między tą dwójką. Nie wiedziałam, kto zawinił ani czym. W tym momencie, tak jak powiedział, oceniałam go po tym, co mówili o nim inni. Sama nie wiedziałam o nim nic. Mogłam wyciągnąć jakieś wnioski z obserwacji jego zachowania, ale one nie musiały być poprawne. Musiałabym go poznać, by móc oceniać.

Westchnęłam i Bartman jakiś sposób już wiedział, że spuściłam zdecydowanie z tonu.

- To jak ci się układa z Michałem?

Chyba się przesłyszałam?

- Słuchaj, Bartman, to, że dałam ci szansę, nie znaczy wcale, że nagle jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Moje życie prywatne niech cię nie obchodzi.

- Charakterna – uśmiechnął się szeroko, patrząc na mnie. – To lubię.

Ponownie się zirytowałam. Ruszyłam przed siebie, stawiając sobie za cel ukończenie jak najszybciej tych zakupów i uwolnienie się od siatkarza, który miał niezwykły dar do wkurzania ludzi.

Wniosłam zakupy do mieszkania, chociaż nie bez trudu. Zapewne wyglądałam śmiesznie, uginając się pod ciężarem tych wszystkich reklamówek. Jednak udało mi się wspiąć na górę i żądnej po drodze nie upuścić, więc mogłam mówić o małym sukcesie. Powykładałam rzeczy do półek, szufladek, lodówki i innych wolnych przestrzeni i stwierdziłam, że nie będę siedzieć tutaj sama. Już wcześniej zauważyłam, że Damian i Marta gdzieś wyszli. Brakowało drugiego kompletu kluczy. Mogłabym znowu poświęcić trochę czasu na naukę, ale im bliżej do matury, tym bardziej nie chciało mi się uczyć.

Serca DekalogUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum