Nijimura x Reader

845 65 16
                                    

Westchnąłem cicho i przytuliłem się mocniej do [Imię]. Z jakiegoś powodu czułem niepokój i nie mogłem przestać się zadręczać czarnymi myślami. Czyżby znowu coś nie tak z tatą? Czy może ten idiota Haizaki wpadł w tarapaty? Prychnąłem cicho pod nosem i pocałowałem [brunetkę itd.] w czubek głowy. Tylko ona podtrzymywała mnie na duchu i tylko przy niej mogę być sobą. Zaufała mi, mimo że często musiałem ją zbywać z powodu taty.
Już od jakiegoś nie miałem zwykłego życia, codziennie się zamartwiałem czy zaraz się mu nie pogorszy. Groźba wyjazdu czaiła się nademną od dawna, a ja nie wiedziałem, czy jestem na to gotów i czy dam radę opuścić [Imię]. Dzięki niej znów czuję, że żyję i potrafię się znów uśmiechać. Jej ciepłe ramiona i lekkie zlanie Haizakiego poprawiło mi humor. Już nawet zaczynam wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

Teraz leżąc z nią w objęciach mogłem to sobie wyobrazić. Wygrane mistrzostwa z drużyną i tatę na meczu wraz z [Imię]. Żadnych więcej kłamstw i zmartwień. Życie zwykłego nastolatka.

Spojrzałem na nią ukradkiem i zauważyłem, że znów mi się przygląda. W jednej chwili siedzieliśmy, a w drugiej szliśmy jakimś lasem. Nie rozumiałem co się dzieje, ale dopóki ona była przy mnie, było w porządku. Nagle dookoła nas zacząłem słyszeć głosy, ciche spanikowana głosy. Dałem radę odróżnić swój przerażony głos, zmęczony taty i jakieś inne spanikowane. Dookoła nas zaczęły pojawiać się sceny niczym z filmu. Dobrze chwilę z mojego i te złe. Spotkanie [Imię], walka z drużyną, tata jeszcze zdrowy, nagła diagnoza. Obowiązki, brak czasu, utrata przyjaciół. Na końcu były moje oczy. Puste zmęczone i pełne bólu.

Starałem się odgonić te obrazy, ale one tylko bardziej na mnie naciskały. Moja ostoja przerażona machając rękami, by je odgonić. Ta chwila, kiedy zaczęła biec. Oddała się coraz dalej, a ja mogłem tylko stać z wyciągniętą ręką. Nagle tak szybko, jak się pojawiło wszytko znikło. Zostałem ja i cichy las. Znowu sam, opuszczony i przytłoczony.

~*~

- [Imię]! - podniosłem głowę i zacząłem się rozglądać gorączkowo. Jedyne co zobaczyłem to dobrze znane ściany i tatę poprzypinanego go różnych aparatur.

Przeciągnąłem dłonią po twarzy i westchnąłem. Kolejny zły sen był przypomnieniem co straciłem. Minęło tyle czasu, od kiedy ją widziałem. Wtedy byłem szczęśliwy, a teraz ciągle się zastanawiałem czy warto otwierać jeszcze oczy, gdyby nie tata... Nie wiem czemu wciąż o niej myślę.

Zostawiła mnie, mimo że wiedziała że wyjeżdżam z tatą. Nie dla swojej rozrywki, tylko by być z jedyną osobą, która mi pozostała. Tak bardzo cierpiałem, kiedy patrzyła na mnie tymi chłodnymi oczami, gdy oddawała mi bransoletkę i z ostatnim żegnaj przytuliła mnie szybko. Chciałem wtedy, żeby ten moment trwał wiecznie, wtedy jeszcze nie wiedziałem co się stanie.

Opuściła mnie zaraz potem, przestała odpowiadać na listy, a telefonu nie odbierała. Pewnego dnia wszystko stało się jasne, gdy Akashi wysłał mi jedną wiadomość. Było nią zdjęcie. Jej szczęśliwej... Z kimś innym. W czasie, kiedy ją ledwo widziałem na oczy ze zmęczenia ona się bawiła. Byliśmy daleko od siebie, ale czy to ją usprawiedliwiało? Czemu nie zakończyła tego wtedy, tylko przytuliła mnie jakby wszystko było w porządku. Dała mi nadzieję, a potem wszystko legło w gruzach jak domek z kart.

Wciąż mam w pamięci jej zapach, dźwięk głosu i delikatny dotyk jej ust. W momencie, kiedy się dowiedziałem stałem się pusty i zimny. Jakby to wszystko nagle ze mnie uleciało. Nie potrafiłem oddychać i czułem się jakbym się rozpadał. W głowie wciąż słyszałem słowo ,,przepraszam,,. Czy było ono skierowane do mnie, czy może to ja je kiedyś wypowiedziałem?

Nieprzerwanie o niej myślę. Przed oczami mam jej uśmiech i te śliczne oczy. Żyłem z dnia na dzień niegotowy, by zmierzyć się z rzeczywistością, wciąż się oszukiwałem. Ona wciąż cię kocha, czeka, cierpi. Tak jak ja marzy, by znów się przytulić i trzymać się mocno.

Dla wszystkich byłem taki sam, ale ty byłaś wyjątkiem. Znalazłaś mnie całego. Chciałbym powiedzieć, że między nami nie było żadnych kłamstw, ale to nie prawda. Chciałbym powiedzieć, że byłaś szczęśliwa i mogłaś na mnie polegać. Jednak nie potrafię oszukiwać sam siebie. Wiem jaka była prawda i nie potrafię cię obwiniać. Mimo wszystko cierpię i czekam, wciąż czekam aż wrócisz i znów mnie otoczysz ramionami. Będziesz mnie trzymać blisko siebie bym znów mógł poczuć się bezpiecznie. Mogę to sobie wyobrazić, ty pełna życia mówiąca bym wziął się w garść i bym poszedł z tobą na spacer. Opowiadałabyś mi co mne ominęło byle bym nie myślał o złych rzeczach, a ja bym był wdzięczny. Wdzięczny za to, że jesteś.

Wciąż o tobie myślę, nienawidzę wszystkiego, a puste niebo przypomina mi to kim jestem, byłem. Przy tacie jestem silny jak zawsze w szkole. Chcę, by był ze mnie dumny, nawet jeśli w tajemnicy przed nim płacze w nocy poduszkę. W czasie, kiedy mam wszystkie dość i marzę tylko o cofnięciu się w czasie do chwil, kiedy byłem szczęśliwy i beztroski.

Te czasy nie nadejdą, za dużo się wydarzyło, a ja stałem się pusty. Nic mi już nie pomoże, mogę tylko czekać.

Krótko bo już późno, błędy są, bo mi się śpieszy.

One Shoty Z NudówWhere stories live. Discover now