Kasamatsu x Reader

1K 98 46
                                    

Siedziałem oparty o ścianę i starałem się wyrzucić myśli z mojej głowy. Od niedawna było ich aż tyle, że nie mogłem skupić się na treningach i nawet Kise upiekło się kilka razy. Byłem zdekoncentrowany do tego stopnia, że potrafiłem stanąć na środku boiska i ściskać piłkę w dłoniach tak mocno, że żaden inny gracz nie mógł mi jej zabrać. Wszystko przez jedną dziewczynę, dziewczynę której nawet nie lubiłem. Kolejna denerwująca panna piszcząca na każdy ruch mój albo Ryouty. Nawet nie wiedziałem po co tu przychodzi. Siadała na trybunach, obserwowała i cicho wychodziła.

Pewnego dnia jednak jej zachowanie się zmieniło. Zaczęło się względnie niewinnie. Małe pakunki przy szafce, butelka wody przy torbie czy wyciszanie fanek. Nic wielkiego, ale dziewczyna stawała się coraz bardziej dla mnie widoczna. Na początku byłem zdezorientowany, z czasem jednak jej zachowanie zaczęło mnie irytować. Niby małe nic nie znaczące gesty, ale jednak działały mi na nerwy. Kto by się jednak nie denerwował, skądś ta dziewczyna musiała mieć informacje, która to moja szafka i torba. Miałem podejrzenia, że drużyna zaczęła spiskować przeciwko mnie, ale tym razem to nie była ich wina.

Z czasem pogodziłem się z jej obecnością w moim codziennym rytuale i zacząłem ją ignorować. Byłem jej wdzięczny, że nie jest z tych czepialskich i dała mi w spokoju żyć. Tolerowałem jej obecność, a ona się nie narzucała.

Nie przewidziałem jednak, że tak się do niej przywiąże. Nie potrafiłem w spokoju zacząć treningu, dopóki ona nie znalazła się na trybunach. Z przyzwyczajenia zostawiłem otwarte drzwi na salę, gdy trenowałem sam. Nie brałem już wody do torby, co pewnego dnia się na mnie zemściło. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do jej pomocy, że gdy zachorowała straciłem swoją organizację. Brak wody, zagubione dokumenty i wielki hałas na sali. Brakowało mojego małego stalkera, który o to wszystko dbał. Nawet pofatygowałem się do jej domu, by sprawdzić, czy wszystko w porządku.

To tego dnia wszystko się zmieniło. Kiedy otworzyła drzwi zaspana, z rozczochranymi włosami i zarumienionymi policzkami stanąłem jak wryty. Nigdy wcześniej nie byłem tak blisko niej. Mogłem ze swojego miejsca zauważyć wszystkie plamki na jej tęczówkach, cień który rzucały rzęsy na jej policzki. Najpiękniejszy był jednak jej uśmiech, gdy zrozumiała kogo ma przed sobą. Byłem tak zawstydzony, że nie potrafiłem powiedzieć choćby słowa. Ona jednak jakby mnie znała i rozumiała, przyjęła odemnie reklamówkę z owocami po czym podziękowała za notatki, które wciąż trzymałem w zaciśniętych dłoniach. Zaśmiała się, gdy nie zauważyła żadnej reakcji. Jej uroczy śmiech tak mnie zdziwił, że wypuściłem nieszczęsne kartki. Dziewczyna zebrała je szybko, pocałowała mnie w policzek i wbiegła do domu zatrzaskując mi drzwi przed nosem. Mówiąc szczerze to stałem tam jakieś pół godziny cały czerwony z dłonią przyciśniętą do gorącego policzka.

Wziąłem łyka wody z butelki i przejrzałem się po sali. Chłopaki dalej grali nie przejmując się mną. Chyba już przyzwyczaili się do mojego dziwnego zachowania, ja jednak nie potrafiłem do tego przywyknąć. Nawet nie lubiłem tej dziewczyny... Tak przynajmniej myślę.

Westchnąłem rozdrażniony pod nosem i położyłem się na parkiecie. Dźwięk piłki uderzające o ziemię i piski butów w jakiś niewyjaśniony sposób mnie uspokajał.

Mógłbym przysiąc, że przymknąłem oczy tylko na sekundę. Jedno mrugnięcie a mimo to, kiedy uchyliłem powieki to nad sobą zobaczyłem parę [niebieskie, szare, malinowe co tam macie] oczu. Odskoczyłem od dziewczyny z okrzykiem i schowałem za krzesełkiem postawionym przez trenera.

- Wszystko w porządku? - patrzyłem na wyciągniętą do mnie dłoń jakby miała mnie zaraz ugryźć. Nie wiedziałem, jakie są intencje osoby przede mną, a na dodatek byłem zdezorientowany przez okrytą w mroku salę gimnastyczną.

- Która godzina? - Tylko tyle potrafiłem wykrztusić. Drzemka w trakcie treningu nie była dobra dla moich ust, które były strasznie wysuszone.

- Zaraz zamykają szkołę. - przyjąłem butelkę wody z wdzięcznością i bacznie obserwując ruchy [brunetki itp.] popijałem chłodną ciecz. - Chłopcy kazali mi cię nie budzić, a tak uroczo spałeś, że nie mogłam się powstrzymać, by cię nie poobserwować. Wiesz jak uroczo marszczysz nos przez sen?

Poczułem jak na moje policzki wstępują zdradzieckie rumieńce. Jak ona mogła mówić tak zawstydzające rzeczy i jeszcze się przyznawać do podglądania mnie. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Czułem się zagubiony jak dziecko i tylko patrzyłem na nią wielkimi oczami. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i pociągnęła mnie za ramiona do góry. Zarzuciła mi ręcznik na głowę i zaczęła osuszać moje włosy, mimo że z potu prawie nic nie zostało dzięki klimatyzacji. Mimo to dałem się pielęgnować czując jak przyjemne jest to uczucie. Ona zawsze była przy mnie i się o mnie troszczyła. Patrząc teraz na jej lekki uśmiech zastanawiałem się co ona tak naprawdę do mnie czuje. To tylko fascynacja czy może coś więcej?

Wróciłem myślami do tych wszystkich momentów, w których mi towarzyszyła i bardziej zastanowiłem się nad ich znaczeniem. Może tak naprawdę ją lubię, a może nawet lubię lubię?

Położyłem dłonie na jej mniejszych odpowiedniczkach, od razu znieruchomiały a ich posiadaczka spojrzała na mnie zdezorientowana. Pewnie znowu spodziewała się bury za przekroczenie mojej przestrzeni osobistej. Jednak tym razem to miało skończyć się inaczej. Rozejrzałem się po sali i dla pewności okryłem nasze głowy ręcznikiem. Położyłem dłonie na jej policzkach i pochyliłem. Niepewnie ucałowałem jej różowe usta i zamknąłem oczy.

Pod powiekami zobaczyłem tysiące małych iskierek, a miejsca które stykały się z ciałem dziewczyny stały się przyjemnie ciepłe. [Brunetka itp] nieśmiało oddawała pocałunek oraz drżącym dłońmi złapała się mojej koszulki.

Czując, że nie zniosę więcej odsunąłem się mimo rączek próbujących utrzymać mnie w miejscu. Cały czerwony zapałem za swoją torbę i wybiegłem z sali. Nawet się nie przebrałem tylko od razu skierowałem się do domu. Tam mogłem w spokoju wszystko przemyśleć i wyciągnąć wnioski. Ja chyba naprawdę kocham [Nazwisko] [Imię], mojego małego stalkera.

To nie znaczy, że wracam. Tak sobie coś maznęłam, bo mi się nudziło.

One Shoty Z NudówWhere stories live. Discover now