Epilog

2.5K 320 116
                                    




           

L U H A N

~ 5 lat później

- Nie panikuj... nie panikuj... Boże Luhan, tylko nie panikuj - mówiłem sam do siebie, co jakiś czas przygryzając dolną wargę - Krisusie Baekhyun! Ja panikuję! Jakim sposobem ty jesteś tak spokojny?

Baek jedynie uniósł na mnie swój znudzony wzrok, a po chwili wrócił do poprawiania mojego białego garnituru.

- Lu, kochanie - zaczął z lekkim uśmiechem - To twój ślub. Ja jak na razie mam tylko psa zamiast dzieci z Chanem i wciąż brakuje mi chociażby pierścionka zaręczynowego - Baek cicho westchnął - Poza tym wcale nie jestem spokojny! Po prostu obmyślam w głowie plan, jak zabić tego pierdolonego debila, jakiego świat jeszcze nigdy nie widział, by nie tkną cię podczas nocy poślubnej!!!

Chłopak chciał wykrzyczeć kolejne obelgi skierowane w stronę mojego narzeczonego... No w sumie za jakąś niecałą godzinę już męża, kiedy drzwi do pokoju otworzyły się z głośnym hukiem.

- Kurwa! Zamknąć mordy, bo wam nogi z dupy powyrywam! Dzieci mi obudziliście, dwa bezmyślne imbecyle!

Och... właśnie, brakowało mi Kyungsoo.

- Jakbyś nie zauważył, sam drzesz mordę!

Stałem w ciszy przyglądając się krzyczącym chłopakom. W końcu zrezygnowałem z tego i skierowałem swoje kroki do salonu. Zerknąłem przez okno i westchnąłem, widząc pięknie udekorowany ogród. Od zawsze marzyłem o ślubie w ogrodzie mamy, a teraz... teraz wyglądał jeszcze bardziej magicznie. Westchnąłem cicho po raz kolejny, a już po chwili poczułem ciepłe ręce oplatające mnie w tali.

- Gotowy na najpiękniejszy dzień w naszym życiu? - Sehun pocałował mnie czule w głowę, a ja uśmiechnąłem się, odwracając się do niego przodem.

- Gotowy – szepnąłem.

Chciałem złożyć delikatny pocałunek na jego ustach, kiedy zobaczyłem wazon lecący prosto w Sehiego.

- Zajebie cię! Co tu robisz, platynowy łbie?  Kurwa... Znaczy ugh! To że się przefarbowałeś, nie znaczy, że nie jesteś już tępym plastikiem, jak wcześniej! Spierdalaj od mojego małego, słodkiego Lu!

Baek zaczął zbliżać się w naszą stronę i pewnie zabiłby Sehuna gołymi rękami, gdyby nie Soo, który szarpnął go do tyłu i zamkną w pokoju.

- Dziękuje - posłałem uśmiech Kyu i wtuliłem się w Huna.

Jego obecność zdecydowanie mnie uspokajała, ale nic co dobre nie trwa długo, bo już po chwili usłyszałem płacz dzieci.

- Kochanie, nie wiem czy pamiętasz - zaczął Kai, wchodząc do salonu z płacząca Seul i Minem na rękach - ale mamy dwoje wspaniałych dzieci... i nie jestem ich w stanie kurwa sam ogarnąć!!!

Kyungsoo wytrzeszczył oczy jeszcze bardziej i odebrał od Kaia małego Kima, który od razu się uspokoił. Jednak nie na długo, bo piski mojej teściowej na nowo obudziły tego małego demona.

- Sese! Lu! Jak wy pięknie razem wyglądacie! Aaa gdzie mój aparat!

To zdecydowanie będzie najpiękniejszy, a zarazem najdłuższy dzień w moim życiu...





B A E K H Y U N

- Głupi kurwiu! Otwieraj te drzwi! – krzyknąłem ostatni raz, osuwając się po ścianie.

Świetnie! Spędzę ślub mojego przyjaciela zamknięty w jednym z pokoi jego domu... To wcale nie tak, że kiedy ksiądz zapytałby czy ktoś jest przeciwny temu związkowi, od razu wstałbym i porwał Lu sprzed ołtarza. No dobra, może bym to zrobił, ale wszystko dla jego dobra, prawda?

Bitch PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz