Rozdział 12

2.7K 351 58
                                    

                  

B A E K H Y U N

Chyba po raz pierwszy obudziłem się przed tym debilem, który teraz bezkarnie wtulał się w mój bok i ślinił moją pidżamę. Wyglądał jak małe, urocze dziecko, które przytula się do swojej ukochanej maskotki i... CHOLERA ON ŚLINI MOJĄ PIDŻAMĘ, FU!

Jak poparzony zerwałem się z łóżka wyrywając się z uścisku Chanyeola. Fu fu fu fu! Muszę się szybko przebrać! Ugh!

Nie zważając na to, że moje spektakularne opuszczenie pościeli może obudzić chłopaka, natychmiast ściągnąłem bluzkę i był to jeden z większych błędów w życiu. Zapomniałem o mojej ręce, zapomniałem o nich...

- Baekhyun, co ty masz na ręce? – momentalnie cały zesztywniałem słysząc jego głęboki głos.

Cholera jasna!

Dopiero po chwili byłem w stanie normalnie funkcjonować. No prawie... Wciąż pochłonięty swoimi myślami, nie zauważyłem nawet, kiedy Chan stanął tuż obok mnie. Przełknąłem głośno ślinę i nie patrząc na niego, narzuciłem na siebie pierwszą lepszą  bluzę kierując się do drzwi. Tak bardzo nie chciałem o tym rozmawiać.

Jednak Chanyeol jak widać miał inne plany, kiedy miałem łapać już za klamkę, ten pociągnął mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.

- Gdzie się podziała ta pewna siebie księżniczka, hmm? – mruknął.

Po prostu nie będę się odzywał, może da mi spokój.

- Baekhyun... Baek pokaż mi swoją rękę.

Nic nie mów, nic nie mów. Po prostu go zignoruj, tak jak robiłeś to do tej pory z innymi.

Mocno zacisnąłem oczy i próbowałem wyrwać się z jego uścisku. Nic z tego. Chanyeol złapał mnie tylko mocniej, a drugą ręką szybko podwinął rękaw bluzy. Gwałtownie wciągnąłem powietrze i popatrzyłem na niego z przerażeniem w oczach. Tylko Luhan, moja matka i ON wiedzieli... Dla Chanyeola nie było tam miejsca...

- Beak nie płacz, przepraszam. Nie chciałem – powiedział spokojnie widząc moją reakcje i delikatnie przytulił.

Tego było za wiele. Wszystkie emocje chowane przed światem przez te kilka lat po prostu się uwolniły, ulatywały razem ze łzami, cisnącymi się do moich oczu.

Dlaczego nie miał smutku w oczach jak Luhan? Dlaczego nie krzyczał jak moja matka? Dlaczego zadziornie się nie uśmiechał jak ON? Stał tylko i bujał mnie uspokajająco w swoich ramionach. Po raz pierwszy od dawna poczułem się bezpieczny.

Chanyeol zaprowadził mnie do łóżka i na nim posadził, siadając obok. Uniósł mój podbródek do góry i starł spływające po nim łzy.

- Popatrz – szepnął ujmując moją dłoń – Są przecież piękne.

Zaczął powoli sunąć palcem po wzorkach, od nadgarstka aż po ramię. ON nigdy nie powiedział, że są piękne.


~3 lata wcześniej

-... to boli – zaskomlałem cicho patrząc w jego oczy.

- Spokojnie króliczku, jeszcze 5 minut i gotowe – powiedział nachylając się nade mną i namiętnie całując. Po chwili zjechał na moją szyję pozostawiając tam soczystą malinkę.

- Widzisz króliczku, te wzorki, w przeciwieństwie do malinki zostaną już na zawsze i będą pokazywały każdemu do kogo należysz.


Bitch PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz