Rozdział 24

2.4K 303 98
                                    


B A E K H Y U N

To wcale nie tak, że stałem właśnie przy drzwiach balkonowych i podsłuchiwałem rozmowę Chanwoo z Yeolem. Ja po prostu podziwiałem widoki zza ściany, tak? Tak. Wszystko poszłoby okay i nie zostałbym zauważony, gdyby nie fakt, że słowa Chana tak mnie rozczuliły, że na resztę nie zwracałem już uwagi. Może i to głupie, ale jedno, proste zdanie „Najwyraźniej początkowo trafił na złego brata" było tak prawdzie, że miałem ochotę tam wpaść i wyściskać go. W sumie nie tylko wyściskać, ale cii... Nikt nie musi wiedzieć, a zwłaszcza Chanyeol. Nie dam mu tej satysfakcji.

Nagle z drzwi wyszedł Woo. Wstrzymałem powietrze, bojąc się, co zrobi, ale jedynie uśmiechnął się szeroko i poszedł tylko w sobie znanym kierunku. Dziwne...Odetchnąłem z ulgą, jednak po chwili przez moje ciało przeszedł dreszcz, bo przede mną stał Yeol.

- Baekhyun? Podsłuchiwałeś... - bardziej stwierdził niż zapytał i położył dłonie na moich biodrach – Nie ładnie tak...

Nie dałem mu dokończyć, bo szybko wpiłem się w jego usta i zarzuciłem ręce na jego szyje. Pocałunek nie trwał długo, bo momentalnie od niego odskoczyłem, na co niezadowolonychłopak  jęknął.

- Fuu! Paliłeś! – krzyknąłem i zacząłem wycierać język w bluzkę – Masz z tym skończyć, albo już nigdy nawet nie cmoknę cię w policzek!

- Ale Baekie...

- Żadnego „ale" rzucasz to i koniec! Inaczej ja rzucę ciebie!

- Jak chcesz mnie rzucić, skoro jeszcze ze sobą nie chodzimy? – zapytał, uśmiechając się przebiegle.

Ty szujo...

- W takim razie – zmierzyłem go wzrokiem, podchodząc bliżej – już ze sobą chodzimy, więc radzę ci więcej nie palić tego świństwa!

Szach mat kretynie!


Kto by pomyślał, że pojadę do rodziny Parka, jako jego udawany chłopak, a wrócę jako prawdziwy. Może zostaliśmy parą w dość nietypowy sposób, ale ja jestem wyjątkowy, prawda? Dlatego mogę!

Matko, poza tym wychodzi na to, że to ja dominuję w tym związku... w końcu ja to zaproponowałem.

- Dalej jesteś obrażony? – zapytał Yeol, stale molestując moją nogę. Kretyn!

No tak, zapomniałem... Kiedy tylko Chan przyswoił sobie do tego swojego malutkiego i głupiego móżdżku, że jesteśmy parą, zaczął ze szczęścia miotać mną jak szmacianą lalką, przy okazji rozwalając moją idealnie ułożoną fryzurę! Na co ja się godzę, będąc z nim?!

- Skup się na jeździe – burknąłem, strącając jego rękę.

- Baekie, przecież to tylko włosy...

- Tylko włosy? TYLKO WŁOSY? Czy ty wiesz, ile ja je układałem?

- No dobra, przepraszam mała złośnico.

- Jak ty mnie nazwałeś? – ty kurwiu... pożałujesz...

- Yyy nieważne. Może pójdziemy na randkę?

Moje oczy momentalnie zabłysły. Ten idiota jednak wie jak się ze mną obchodzić...

- Randkę? Tak, Yeolie!


Bekon, klusko dasz sobie radę! Przecież oglądałeś Yuri on ice! To nie może być aż takie trudne, prawda?

Położyłem niepewnie jedną nogę na lodzie, a później drugą. Momentalnie zachwiałem się i szybko chwyciłem bandy.

Bitch PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz