Rozdział 25

2.4K 289 98
                                    

S E H U N

Jak mam uspokoić panikującego Luhana, przed spotkaniem z moją mamą, skoro sam jestem kłębkiem nerwów? Wcale nie chodzi mi o to, że ona go nie polubi, bo na pewno go pokocha, przecież jest cudowny, a o to, że ta kobieta jest szalona! Na sto procent odwali coś przy Lu, a ja będę musiał się wstydzić, że urodziła mnie wariatka.

Czekaliśmy na nią w restauracji już od ponad 15 minut, bo przecież kiedy się spóźni to zrobi lepsze wrażenie. Efektowne wejście. Taa, jasne mamusiu... Zacząłem stukać palcami o stół i wpatrywać się w okno. Ile można, ludzie!

- Sehi, przestań – powiedział Lu, po raz kolejny przeczesując włosy ręką ze zdenerwowania.

- Przepraszam – chwyciłem go za rękę i już chciałem nachylić się, by go pocałować, kiedy usłyszałem wysoki głos.

- Sese skarbie, ile razy mówiłam ci, żebyś hamował swój popęd seksualny w miejscach publicznych?

- Mamo – burknąłem odwracając się w jej stronę – Zachowuj się, błagam.

- To ty się zachowuj, Sese – powiedziała obrażona i wydęła policzki.

Niektórych mogą zdziwić nasze relacje, to w jak pozornie bezczelny sposób się do niej zwracam, ale prawda jest taka, że jesteśmy dla siebie bardziej jak najlepsi przyjaciele, niż matka i syn. Może to dla tego, że mama miała zaledwie 17 lat, kiedy mnie urodziła. Jednak nie przeszkodziło jej to w otoczeniu mnie miłością i szczęściem. Może wydawać się to zabawne, ale właśnie przez nią widzę światło w tunelu w moim aranżowanym małżeństwie, bo działa na ojca w niesamowity sposób. Mimo różnicy 10 lat zachowują się, jakby znali się od zawsze, a przecież ich ślub był też ustawiany. To taka miłość od ślubnego kobierca. Tyle, że teraz zaczynam mieć wątpliwości, bo nie chcę jakiegoś „kogoś". Chce Xiao Luhana. Luhana, który właśnie trzęsie się jak galaretka i nie wie co zrobić.

- Mamo poznaj...

- Słodkiego i kochanego Lu?

Momentalnie przybiłem sobie piątkę z czołem i opadłem na krzesło.

- Dz-dzień dobry, jestem Xiao Luhan – Lu zaczął niepewnie, a jego głos drżał.

- Hmm Xiao? – mama podała mu dłoń i ciepło się uśmiechnęła – Ten Xiao?

- Umm jeśli chodzi pani o Xi Company, to tak... - chłopak nie zdążył nawet dokończyć, kiedy po restauracji rozległ się krzyk kobiety.

Wywróciłem jedynie oczami, przyglądając się całej sytuacji. Mama trzęsła ręką przerażonego Lu, po czym wyściskała go i wycałowała. Po chwili jednak odsunęła się od niego i chwyciła za ramiona, spoglądając mu w oczy.

- Czyli Xiao Hanwu to twój ojciec, tak? – pisnęła podekscytowana, na co Han skinął jedynie głową – Sese! Trzeba było tak od razu!

Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, a ona jedynie wybiegła z restauracji, oznajmiając ,że zaraz wróci.

Luhan chwycił mnie za rękę, dalej wpatrując się w miejsce, w którym ta wariatka jeszcze przed chwilą stała. Pociągnąłem go na swoje kolana i objąłem w pasie.

- Spokojnie, ona jest dość... specyficzna – mruknąłem mu do ucha i pogładziłem po policzku. Lu cmoknął mnie w policzek i uśmiechnął się lekko.

- Tylko jedno, małe buzi? Chce więcej...

- Boże, jak wy słodko razem wyglądacie!

Kiedy ona zdążyła wrócić?!

Bitch PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz